RATMAN. SUPERBOHATER Z POLSKI
Spotkał Kolumba. Poznał kapitana Klossa. Uratował świat przez Jeźdźcami Apokalipsy. Walczył z mutantami z grupy A-Men. Był na Marsie i w Iraku. Podróżował w czasie i przestrzeni. Pomagał przy budowie warszawskiego metra…. I długo można by było jeszcze wymieniać. Za chwilę bowiem stuknie mu trzydziestka. O kim mowa? O Ratmanie.
Superbohaterze będącym efektem połączenia szczura, Myszki Miki i człowieka. Superbohaterze, który – jak na superbohatera przystało – ma swoją genezę, swoich (super)wrogów oraz (super)przyjaciół. Jest tylko jedno „ale”. Nie jest superherosem zrodzonym za oceanem, lecz nad Wisłą. Nie jest więc w panteonie herosów, obok Spidermana, Hulka, Kapitana Ameryki, Supermana czy Batmana, lecz herosem przesiąkniętym polskością. I w tym ukryta jest jego siła.
„Ratman” objawił się w roku 1994 na łamach „Nowej Fantastyki”. Był to wówczas odmienny komiks od tych, które do tej pory serwował magazyn. Nie dość, że to parodia superbohaterów (a ci święcili wówczas triumfy; w kioskach królowali Spiderman, Batman czy Superman), nie dość, że komiks nie dawał się zaszufladkować (jak drukowane wcześniej w „Fantastyce” i „Nowej Fantastyce” prace Bogusława Polcha, Zbigniewa Kasprzaka czy Grzegorza Rosińskiego czy Andrzeja Nowakowskiego), to jeszcze był narysowany w specyficzny sposób.
Prace Niewiadomskiego to wszak połączenie undergroundowego szaleństwa z dobrze przemyślaną kompozycją plansz i kadrów wypełnionych często drobnymi kreskami i kreseczkami (niczym na obrazach Van Gogha). Charakterystyczne dla Niewiadomskiego są także rysunkowe przeplatanki, przenikanie się motywów, przejścia przez kadry (choć to już bardziej zastosował w swej inne serii "Nerwolwer"). W dodatku Niewiadomski całą twórczą impresję i ekspresję wyraża operując jedynie czernią i bielą (z niewielkimi wyjątkami). Wszystko to sprawia, że autor jest – jak dla mnie – jednym z najoryginalniejszych twórców współczesnego komiksu w Polsce. Udało mu się wypracować swój własny styl.
A skoro zbliża się trzydziestka „Ratmana”, nie mogło zabraknąć jubileuszowego komiksu. „Czasopodróżnik” otwiera urodzinową kolekcję, w której mają pojawić się wszystkie (!) Ratmany. I chwała Tomkowi Niewiadomskiemu oraz wydawnictwu Kurc za to, że postanowili w taki sposób uczcić jubileusz bohatera. Jakby nie patrzeć ten szczuro-myszo-człowiek ma już bowiem swoje miejsce w historii współczesnego komiksu polskiego.
Sto lat, Ratmanie!
Andrzej Kłopotowski
autor recenzji:
Mamoń
04.06.2023, 23:05 |