PRZESZŁOŚĆ I TERAŹNIEJSZOŚĆ
Gdzie jest ta szminka którą kocham
Na moich ustach zostawia ślad
Gdzie jest dziewczynka która szlocha
Po wieczny czas
- T-Love Dziesiąty tomik „Kasane” to nadal szekspirowskie wrażenia płynące ze sceny, na której występuje bohaterka, ale i jednocześnie mocne pójście w konkret. Czy ten konkret jest tu bardziej zarysowanych, czy ukazany wprost, to już inna sprawa – sami odkryjecie – ale manga wchodzi na ścieżkę nadającą pędu samej opowieści i sporo wyjaśniającą. I dobrze, bo nie ma sensu zwlekać już i rozciągać, trzeba walnąć czytelnika, trzeba na nowo zachęcić, gdyby stracił zainteresowanie i dalej dostarcza tego, czego oczekuje. No i to właśnie robi ten tom.
Przeszłość Izany i Sukeyo coraz bardziej wychodzi na jaw. A także na jaw wychodzi prawda o tym, czy czyjś wygląd można przejąć na stałe, a jeśli tak to jakim kosztem i… I, właśnie, co zrobi Kasane, gdy się dowie o tym wszystkim? Jakby tego było mało wychodzi na jaw, co Kasane powinna wiedzieć, ale nie pamięta, a na dodatek ktoś chce wyjawić światu prawdę na jej temat, co będzie miało opłakane konsekwencje, jeśli dojdzie do skutku!
Szekspir? Jest. i można trochę na to narzekać, bo jednak brytyjskiego dramaturga jakimś wielkim fanem nie jestem, a że znam lepsze zabawy jego dziełami, jak wspominane już kiedyś przeze mnie „W jednej osobie” Johna Irvinga, ale pasuje to do tej mangi. Z tym, że nie Szekspirem tutaj żyjemy, nie on jest siłą nośną – acz jest jedną z sił sprawczych ważnych wydarzeń – i właśnie na całej reszcie skupić się powinniśmy.
A zatem, ten tomik to również dalszy ciąg retrospekcji, ukazujących nam wiele ważnych momentów (co już wiecie z opisu) i istotnych spraw. Przy okazji także to pójście we wspomniany konkret, a tym konkretnemu są nie tylko wyjaśnienia, ale też i dorzucenie tego i owego do całej tej historii. No bo zmienia to trochę to i owo, precyzyjne i… No cóż, będziecie musieli przekonać się sami i sami odkryć, co i jak. Ale warto, jeśli seria dotąd Wam podchodziła, teraz jest nawet lepiej, a wracając jeszcze do samych retrospekcji, to, co w poprzednim tomie zdawało się bardziej streszczeniem rzeczy, które już wiemy, zamiast ich dopełnieniem, teraz dopełnia je w pełnej krasie.
A graficznie? A graficznie przyjemnie jest, specyficznie i wyraziście. Rzecz balansuje na granicy mroku i delikatności. Erotyzmu i romantyzmu. Aktorskiej ekspresji i horrorowej niemalże mimicznej nadinterpretacji. I fajnie to współgra z treścią. I ogólnie fajny tom fajnej serii. tyle.
|
autor recenzji:
wkp
15.07.2023, 06:00 |