STEAMPUNK PROSTO Z UKRAINY

Dziś o ciekawej, komiksowej propozycji znad Dniepru. Łączy w sobie elementy wyjęte z historii Ukrainy z fantastyką, sensacją i horrorem. W efekcie powstaje solidny, steampunkowy produkt jakim jest „Wola”.

Lektura „Woli” przenosi nas w do roku 1918. To wtedy rodzi się współczesne państwo ukraińskie. Na jego czele staje Pawło Skoropadski, który ogłasza się hetmanem. Inną z głównych ról w historii młodego państwa odgrywa Mychajło Hruszewski- przewodniczący Ukraińskiej Rady Centralnej wybrany na to stanowisko w marcu 1917 roku. Pojawia się także anarchista Nestor Machno ze swoimi taczankami, działacz niepodległościowy Symon Petlura, konstruktor śmigłowców Igor Sikorski czy Wołodymyr Wernadskyj, założyciel Akademii Nauk Ukrainy.

Do głównych postaci w komiksie z kolei dołącza jeszcze Maksym Krzywonos. To już komiksowa steampunkowa zabawa autorów „Woli” - wszak Krzywonos był jednym z przywódców powstania Bohdana Chmielnickiego, jakie rozpoczęło się w 1648 roku. Podobnie jak obsadzenie w innej z ról polskiej agentki Agnieszki. Mamy więc swoistą, ukraińską Ligę Niezwykłych Dżentelmenów - że nawiążę do słynnego dzieła Alana Moore’a i Kevina O’Neila.

Z drugiej strony pojawiają się Lenin, Trocki i bolszewicy. W dodatku bolszewicy spreparowani i zmodyfikowani, by być jeszcze bardziej zaangażowanymi w walce o socjalizm. Ukraińcy ścierają się z zombiakami, których sekret pochodzi z Egiptu. Dlatego też w drugim tomie nasi bohaterowie - próbując poznać ich sekret – wyruszają do Egiptu. I akcja nabiera rozmachu. Nie dość, że pociągnięte są wątki znad Nilu, to jeszcze na scenę wkracza… Józef Piłsudski wspierający sąsiadów w walce z Rosją.

I nie da się tu nie zauważyć porównań do obecnej sytuacji geopolitycznej. Jak przed stu laty Ukraińcy znów walczą z nawałą ze wschodu. Tym razem kibicuje im już cały cywilizowany świat patrząc na Kijów z nadzieją, wspierając go finansami i uzbrojeniem. Również Warszawa, która sąsiada nie zostawiła w ciężkich chwilach…

„Wola” pokazuje jak bawić się historią i jak żonglować postaciami z niej wyjętymi nadając im nowe cechy, niejako nowe twarze. W Polsce też mieliśmy podobną próbę. Myślę o serii „Pierwsza brygada” (jedyny jej tom pojawił się w roku 2007). Tobiasz Piątkowski, Krzysztof Janicz i Janusz Wyrzykowski naszą, rodzimą Ligę Niezwykłych Dżentelmenów stworzyli m.in. z Józefa Piłsudskiego, Stasia Tarkowskiego i Stanisława Wokulskiego. Zapowiadało się zacnie, dlatego można żałować, że ciąg dalszy nie nastąpił…

A wracając do „Woli”. Jako wielokrotny bywalec w Ukrainie serię kupuję. Nie mam bowiem kresowych sentymentów (choć przodków pochowanych na terenie dzisiejszej Białorusi czy Litwy i owszem). Zdaję sobie jednak sprawę, że dla prawdziwych polskich patriotów to komiks, jakiego nie wezmą do ręki. Lwów ukraiński? Zakrzykną wszak „Hańba”. Tym większe słowa uznania pod adresem wydawnictwa Egmont, że zdecydowało się wrzucić na nasz rynek tę serię. Z drugiej strony kiedy jak nie teraz wspierać twórców z Ukrainy i tego typu projekty?

W czasach, gdy Ukraina znów walczy o swoje ziemie i stanowienie prawa na własnym terenie można powtórzyć jedynie: Sława Ukrajini! Herojam sława!

Andrzej Kłopotowski