NOWE ŻYCIE YUKARI
Start wearing purple, wearing purple
Start wearing purple for me now
All your sanity and wits, they will all vanish
I promise, it's just a matter of time
- Gogol Bordello
Trzeci i docelowo środkowy (łącznie jest w końcu pięć) tomik „Paradise Kiss” no to w skrócie jeszcze więcej tego, co lubimy. I chociaż czyta się to powoli, bo tekstu masa w kadrach, a tych kadrów na stronie też gęsto, no super to wchodzi. Bo potrafi i rozbawić, i poruszyć, zaciekawić i zapewnić nieco spokojnych momentów. Potrafi być z tego i komedia, i dramat – i romans także. I kręci się to po prostu znakomicie, coraz bardziej, coraz mocniej i coraz dalej, dostarczając przyjemnie dojrzałej rozrywki na poziomie.
Więc to było tak. Yukari miała dość, coś się zadziało, coś pękło i w efekcie dziewczyna, chcąc po swojemu, uciekła z domu. Wszystko dla marzeń i dla miłości. I teraz coraz bardziej stara się odnaleźć w tym wszystkim, znaleźć swoje miejsce w branży modowej, ale i ciągnie związek z Georgem. Tylko co z tego wszystkiego może wyniknąć?
Pisałem o emocjach, więc pociągnę temat, bo w przypadku „ParaKiss” jest co ciągnąc. No bo tak, uwielbiam, jak ta manga przeskakuje od absurdalnego śmiechu, do jakiegoś takiego nostalgicznego smutku. Uwielbiam, jak burzy czwartą ścianę, wchodząc na metatekstualne ścieżki i jak jednocześnie potrafi być realistyczne, przyziemnie, życiowe i takie trafiające do serducha i głowy. Może brzmi absurdalnie, może dziwne wydawać się to wszystko, kiedy się o tym mówi, ale kiedy się to czyta, nie ma się żadnych wątpliwości – świetne to jest, przekonujące, wszystko dobrze się dopełnia i ze sobą współgra i rozdźwięku między tymi wszystkimi zupełnie przeciwstawnymi często elementami nie ma.
No i to jest siła tej mangi. Umiejętne żonglowanie najróżniejszymi sprawami z jednoczesnym po prostu dobrym bawieniem się tym wszystkim. I fajnymi kreacjami postaci. Ci bohaterowie to zarówno osoby z krwi i kości, jak i abstrakcyjne, szalone twory, które mogą występować tylko w komiksie. Ale nie da się ich nie lubić (albo lubić, zależy kogo), nie da się nie przejmować i nie da nie czuć emocji związanych z tym wszystkim.
Jeszcze fajne mamy rysunki, takie wpadające w oko i dobrze robiące czytelnikowi – wyraziste, lekkie, ale jednak znakomite – i bardzo ładne wydanie. Dla mnie super. Ja uwielbiam takie mangi – znaczy te z lat 90. XX wieku – niezależnie od gatunku i tematyki. Bo ta tematyka to nie moja bajka, za szczególnie leżeć mi nie powinna, a leży i to bardzo. I urzeka, aż chcę więcej. no i za to należy serię docenić.
|
autor recenzji:
wkp
27.07.2023, 06:07 |