W OBLICZU ŚMIERCI
Wydawało się, że finał „Nany” już blisko, że niewiele zostało do powiedzenia i w ogóle, a tu proszę, rozkręca się, rozwija, trzyma poziom i zapewnia rozrywkę, jaką chce się czytać. Więc czytam, wracam i… I z tym tomem fajnie odkrywam więcej o bohaterach, o ich przeszłości i bardzo przyjemnie to wypada. A także nastrojowo, bo klimat nie gubi się gdzieś w odmętach tego wszystkiego, tak samo jak zresztą solidna akcja, zagadki i zaskoczenia.
Pamiętacie Nanao? Tak, tego, którego Nana zabiła spychając z klifu, a przynajmniej wydawało się, że zabiła. Pora więc przekonać się, co tam u niego i jak to wszystko wyglądało. A tymczasem Nanie sypie się wszystko i na całego, wrobiona w morderstwo, mierząc się z walką o władzę, staje w obliczu perspektywy własnej… śmierci! Jak sobie poradzi z czymś takim?
„Talentless Nana” to taka manga, do której podchodziłem z niepewnością, by szybko dać się jej przekonać, kupić i wciągnąć. Czym? A to pisałem już nie raz – takim fajnym zacięciem, gdzie pakuje się główną bohaterkę w jakieś tarapaty, z których nie ma wyjścia, a potem pokazywać, jak się z tego wygrzebuje. No i to, obowiązkowo, mamy także w tym tomie.
Co jeszcze mamy? Równie obowiązkowe zagadki, dochodzenie do nowych faktów i sporo mroku. bez mroku zresztą ta opowieść nie miałby racji bytu. Brutalności też jest trochę, sporo emocji… No i tak to się toczy. Jak zwykle jest się w co wgryźć, świetnie się to wszystko rozwija a tym razem mamy jeszcze sporo o postaciach, ale są i sceny zarówno rodem z horrorów, jak i z superhero. Specyficzne? Wcale nie, za to bardzo przyjemne w odbiorze. Ponure, ale przyjemne – jeśli ktoś takie klimaty lubi.
Fajnie jest, fajnie się dzieje, fajnie się toczy, no i przy okazji naprawdę wciąga. Tu na nudę nie ma miejsca, dziej się szybko, na całego, ale i pomysłowo. Może z tomu na tom schemat jest powtarzany, jednak zawsze jest w nim coś atrakcyjnego, coś ciekawego i za każdym razem sprawdza się równie dobrze, co wcześniej.
A szata graficzna? Czysta, ale zarazem odpowiednio urocza, kiedy trzeba i brutalna, gdy wymaga tego treść. Ogląda się to wszystko i czyta bardzo przyjemnie, jeśli lubicie lektury z dreszczykiem na nudę i brak emocji nie będziecie narzekać. Bo mamy tu do czynienia z rzeczą, która z ogranych i prostych schematów wyciska coś naprawdę fajnego. Materiałem skrojonym w sam raz pod świetny serial telewizyjny. I po prostu czymś, co spodoba się każdemu dojrzalszemu miłośnikowi mangi.
|
autor recenzji:
wkp
01.08.2023, 06:11 |