WIGILIA DOBIEGA KOŃCA
Trzynasty tomik „Tokyo Revengers”. Już. Dopiero. Bo to nawet nie połowa serii jeszcze, więc dużo tej zabawy przed nami. No a skoro nie połowa, to wiadomo, jeszcze żadnych takich naprawdę konkretnych konkretów być nie może. Ale zabawa z tą serią cały czas jest świetna, a na plus tego tomu przemawia jeszcze to, że nie od razu leci z akcją, a od początku ciągnąc dalej wątki, pozwala nam bardziej wczuć się w postacie, relacje i klimacik, który jest tu nadal przyjemnie zimowy, wbrew pogodzie, która męczy nas za oknami (przynajmniej gdy piszę te słowa).
Takemichiemu się udało! Misja wykonana, nikt nie zginął, a teraz… Teraz pojawia się Hina i… No właśnie, czego chce, co z tego wyniknie i co jeszcze się wydarzy?
Więc tak, to co mamy najpierw, to ciągnięcie, ale już do zakończenia, wątku wigilijnej konfrontacji. I tu mamy zamiast akcji, przede wszystkim sporo treści, sporo rozmowy, sporo emocji i takich pozornie spokojnych momentów z bohaterami i o bohaterach. i to mnie kupuje najbardziej, bo właśnie pójście w uczucia etc. na początku było dla mnie największą siła nośną serii i jej atrakcją. Akcja przyszła z czasem i zaczęła dominować, więc cieszy fakt, że od pewnego momentu znów jest, jak na początku i można z tego jeszcze sporo wycisnąć.
No ale akcji też tu nie mogło zabraknąć. Kończy się jedna fabuła, zaczyna druga i znów wraca szybsze tempo i więcej wydarzeń, wiec ci, którzy jednak wolą takie shounenowe rzeczy, też będą zadowoleni. no a ta akcja to jak zawsze na poziomie, z wyczuciem, dynamiką i ogólnie fajna taka. To też lubię, chociaż akurat tu mamy do czynienia z klimatami gangstersko-sensacyjnymi, a z tymi akurat już nie tak bardzo mi po drodze.
Graficznie to prostota, ale i dbałość o detale. I klimat też, bo fajne operowanie czernią i bielą, światłem i cieniem, ale i rastry kładziona na grafiki z głową, zapewniają , że i od tej strony jest bardzo przyjemnie. Wpada to w oko, ma swój urok i wypada lepiej, niż naprawdę dużą ilość współczesnych shounenów, choć wszystko przecież trzyma się podobnych wytycznych.
Więc znów fajnie było i fajnie będzie. Bo wiadomo, nie zamierzam na tym tomiku przestać. Seria w końcu rozkręciła się, złapała wiatr w żagle i pędzi przed siebie. i będzie jeszcze pędziła. A na tą przejażdżkę warto się załapać.
|
autor recenzji:
wkp
30.08.2023, 06:47 |