JACKA Z BAŚNI WESOŁE PRZYPADKI
Osiemnaście kolejnych rozdziałów dostajemy w drugiej księdze przygód „Jacka z Baśni”.
To znów opasłe, liczące ponad 400 stron tomiszcze. Dalej dokumentuje wzloty i upadki Baśniowca po tym, jak opuszcza spokojny światek wydzielony w Nowym Jorku. Z dala od dusznego Baśniogrodu oraz związanej z nim Farmy podąża własną drogą.
W drugim tomie dostajemy cztery długie opowieści: „Americana”, „1883”, „Przewracanie stron” oraz Księgi wojenne” dopełnione historyjką „Gary w państwie duńskim”. Bill Willingham i Lilah Struges znów żonglują gatunkami. Mamy tu obyczajówkę, mamy western, mamy też rozdział inspirowany Szekspirem. No i jatkę podszytą baśniowością. Przede wszystkim mamy jednak całą serię kłopotów, w jakie pakuje się Jack. I o to chodzi, by życie wyprało go, przewirowało, wypluło… I tak w kółko.
Graficznie – jest jak do tej pory. Sześć osób znajduje się pod pozycją „Rysunki” na liście płac. To Russ Brown, Tony Akins, Jose Marzan Jr., Andrew Pepoy, Steve Leialoha i Dan Green. Do tego jeszcze Daniel Vozzo w pozycji „Kolory”. A wszyscy to solidni rzemieślnicy, którzy wiedzą o co w komiksach z „Baśni” rodem chodzi.
Wiadomo, że spin orfy rządzą się swoimi prawami. „Jack z Baśni” to lektura dla miłośników „Baśni”. Reszta niech nie tyka serii bez znajomości podstawy. Podstawy, która jest dobrym czytadłem. Podobnie jak „Jack…”. Ale po „Baśniach”, a nie przed.
autor recenzji:
Mamoń
25.10.2023, 14:22 |