POŻEGNANIE „POŻEGNANIA”
Kolejna seria się kończy więc nadeszła pora podsumowań. Tylko dziewięć tomików, bo tyle właśnie liczyło sonie „Pożegnanie pierwszej miłości”, ale wystarczyło, by fajnie, konkretnie i w przyjemnym stylu opowiedzieć zabawną, ale i nasyconą emocjami historię o odkrywaniu miłości i samego siebie. A teraz koniec i koniec to satysfakcjonujący. Wiadomo, zostawiamy bohaterów w pewnym momencie, a co dalej zostaje nam już tylko domyślać się, ale to moment odpowiedni no i przede wszystkim dobry by to właśnie teraz rozstać się z bohaterami.
Rok szkolny się kończy. Ida i Aoki muszą więc się uczyć – szczególnie ten drugi, któremu jak zawsze wszystko się sypie, ale chce za wszelką cenę trafić na ten sam uniwerek, co jego chłopak. No ale w związku znów pojawiają się problemy i…
A tymczasem Hashimoto i Aida zmagają się ze swoimi problemami. Bo czeka ich rozłąka, na którą mogą nie być gotowi. A pytanie czy związek na odległość przetrwa wybrzmiewa coraz mocniej. Jak skończy się to wszystko?
Komedia romantyczna. No to wiadomo, śmiesznie być powinno tak, żeby jednak to romantyczne z tego wychodziło. A tu jest śmiesznie, ale często też obok tego romantyzmu, tak zwyczajnie. A czasem wręcz w głupkowaty czasem sposób. Zresztą serię reklamowano nawet jako „trochę głupią historię o miłości licealistów dających z siebie wszystko”. I tej głupoty trochę w niej powinno być, rzecz powinna być pełna pomyłek i wpadek, nieporozumień i zagmatwanych, poplątanych relacji między bohaterami i dokładnie taka właśnie jest. A to robi robotę i ogólnie jakoś tak przyjemnie wypada.
Pośmiać jest się z czego, a że romantyczna, to wiadomo, emocje. O ludziach, którzy kochają, którzy chcą kochać, ale w życiu to różnie im to wychodzi. Starają się, czasem do przesady, czasem za mało, zaliczają wpadki za wpadką – szczególnie główny bohater, który zawsze wszystko umie sp… zepsuć. Ale ma to w sobie coś życiowego, przypomina o naszych własnych błędach. Ale ta manga nie idzie w tak poważne tony, przede wszystkim to rzecz łatwa i przyjemna w odbiorze, a przy okazji jednak potrafiła w trakcie jej trwania czymś nas jeszcze zaskoczyć. I to też doceniam. A także fakt, że nawet, gdy tematyka boy love to nie Wasza bajka, wciąż możecie znaleźć tu naprawdę dużo dla siebie.
A i pamiętajmy, że jeszcze przecież jest tu naprawdę dobra szata graficzna. Typowa dla gatunku, prosta, zwiewna, delikatna, unikająca nadmiaru czerni, choć kiedy trzeba, nastrojowa, z wyraziście nakreślonymi postaciami, które wysuwają się na pierwszy plan. I to też mnie kupuje. No fajnie po prostu jest, niby szojkowo, ale z takim jakby większym nieco udziałem klimatu jako takiego a i ekspresji też.
No i… no i koniec. Ostatni tomik, finał. Fajnie było, miło, pośmiałem się, dałem wciągnąć i do końca rzecz utrzymała poziom i zapewniła mi przyjemne wrażenia. Warto było.
|
autor recenzji:
wkp
18.09.2023, 06:11 |