LASKOWIK, DOMOWIK, LICHO I SŁAWA
Łukasz Wnuczek proponuje nową serię fantasy. Po wikińsko-indiańskim „Plemieniu sów” zaprasza do świata „Sławy”. Nie powiem. Pierwszy tom intryguje na tyle, że chce poznać się ciąg dalszy.
Jego „Plemię sów” KLIK to na razie cztery cienkie zeszyty. W przypadku „Sławy” autor poszedł od razu w solidną objętość (tom pierwszy to 200 stron z małym hakiem) oraz projekt graficzny. Na uwagę zasługuje choćby konsekwencja przy wykorzystaniu „haftów” w stronach otwierających poszczególne rozdziały.
Ale na uwagę zasługuje też rysunkowy progres, jaki wykonał Wnuczek. Tak, jakby „Plemię sów” – też zrealizowane ze sporym jak na polskie warunki rozmachem - było dopiero preludium przed czymś naprawdę wielkim. „Sława” – w przypadku tego autora - ma szansę tym czymś wielkim być.
„Sława” to osadzona w naszych, słowiańskich wierzeniach opowieść o chłopaku Mirko, który – po tym jak z nie do końca wyjaśnionych przyczyn zaczął władać ogniem – zostaje porzucony przez społeczność na pastwę losu i stworów zamieszkujących gdzieś obok jego rodzinnej wioski. Stworów jak pasterz i gospodarz pól Białun oraz będąca pod jego kontrolą południca.
I tylko przebiegłość Mirko pozwala mu wydobyć się z tarapatów i spróbować wejść na drogę prowadzącą na powrót w rodzinne strony. Dziś – po lekturze tomu pierwszego serii – wiadomo już, że nie będzie to droga ani prosta, ani tym bardziej krótka. I wcale mnie to nie dziwi. Wszak Wnuczek musi mieć mocne oparcie dla swej serii.
Serii, w której wykorzystuje ludyczne, słowiańskie wierzenia. Stąd obecność symboli i postaci znanych z podań. To tu Światowid pokazuje właściwą drogę, Licho (leśne) miesza w głowie, wypuszczając nieszczęsnego Mirko na cudne manowce. Wyrwidąb może pogruchotać kości. Ale są tu też dobre duchy jak Domowik czy Lasowik, które potrafią przyjść z pomocą gdy zachodzi taka konieczność.
Pewnie zastanawiacie się kim jest tytułowa Sława. Tak, to dziewczyna z okładki. Swego czau „przekabacona” na mroczną stronę mocy, dziś wracająca do świata wolnych istot. Zmagająca się z trudną przeszłością. Podobnie zresztą jak Mirko. Chłopak obdarowany mocą… Podpalania.
To, co i w jaki sposób Wnuczek proponuje w „Sławii” przemawia do mnie jeszcze bardziej niż „Plemię sów”. Komiks powinien zainteresować miłośników słowiańskości, miłośników wierzeń i podań. Ba, „Sława” ma szansę stać się solidną konkurencją dla „Przebudzonych legend” Adama Święckiego. A już na pewno obie te serie mają szansę stać się wzajemnymi motywatorami dla Wnuczka i Święckiego. Do tej pory ten drugi nie miał za bardzo konkurencji w polskim komiksowie, jeśli idzie o mity i wierzenia. A tu proszę. Zjawia się taki Wnuczek i wymiata.
autor recenzji:
Mamoń
03.11.2023, 23:30 |