DZIEWCZYNA I SMUTEK
Osiemnasty tomik „Dziewczyny do wynajęcia” to pewna zmiana. Zmiana klimatu na bardziej dramatyczny, smutny, tym razem więcej jest głównego bohatera, chociaż wiadomo, jego myśli obracają się i tak głównie wokół Mizuhary i cokolwiek się tu dzieje, dzieje się właśnie z jej powodu. A dzieje się sporo, choć w zasadzie dość statecznie. Ważne to wydarzenia, znamienite dla opowieści i mocno wybrzmiewające, ale jednocześnie uwaga autora skupiona jest bardziej gdzieś tak obok tego wszystkiego, dając Kazuyi szansę na większe brylowanie i więcej rozkmin. Ale co i jak to musicie już odkryć sami.
Mizuhara wystąpiła w filmie, by pokazać się swojej ukochanej babci, ale niestety stan tej się mocno pogorszył i nie była w stanie wziąć udziału w pokazie produkcji. A Mizuhara tkwi teraz w szpitalu, tuż przy jej łóżku, czekając na najgorsze, ale nie jest sama. Zjawia się bowiem Kazuya, który zjawia się z pewnym sprzętem i… No ale na tym nie koniec, bo Mizuharę męczy to, co Kazuya powiedział jej ostatnio – że powinna wyznać babci prawdę o nich póki jeszcze może to zrobić. Dziewczyna, rozdarta jak nigdy dotąd, w końcu podejmuje decyzję, a co z niej wyniknie? I jak stawi czoła temu, co nastąpi już wkrótce potem, a na co ani ona, ani nikt inny nie jest gotowy?
W drugiej części tomiku, Kazuya, nie potrafiąc zdecydować co zrobić w związku z Mizuharą, zaczyna szukać pomocy. Sąsiadka to jedno, ale spotkanie z Sumi, a potem wspólny wypad mogą nauczyć go wiele. A przede wszystkim być może pozwolą mu w końcu podjąć decyzję, ale jaka ona będzie i jak wpłynie na niego i wszystkich wokoło?
Cały ten tomik, chociaż humoru w nim nie brak, jest jednak poważniejszy, bardziej dramatyczny i skupiony na smutniejszych sprawach. Nie chcę wnikać w szczegóły ani zbyt wiele zdradzać, większość i tak pewnie domyśla się, co się dzieje na stronach, ale to nie znaczy, że mam psuć fabułę pozostałym. A jak pisałem, dzieje się sporo i jednocześnie dość niewiele. Ale w bardzo ważny sposób. Autor unika trochę sedna, jakby może bał się pójść w mocniejsze emocje – różne mogą być powody – ale nie wpływa to na odbiór całości, bo skupienie się na Kazuyi, na tym, co otacza to sedno i jego myślach i rozkminach daje nam dobry ogląd całości. choć mam nadzieje, że jeszcze na Mizuharze też wszystko mocniej skoncentruje się w części kolejnej.
Jakby dla rozładowania emocji, które nagromadziły się w części pierwszej, potem mamy nieco szaloną, absurdalną akcję. Stojąca w emocjonalnej kontrze do tego, co było wcześniej wyprawa z Sumi, jak powrót do czasów dzieciństwa, przynosi pewne katharsis. ale Kazuya nadal wkurza jako bohater, bo wciąż w głowie mu jedno. Wciąż nie umie się ustatkować, wciąż robi zbyt wiele, by ranić bohaterki i w głowie w sumie ma tylko jedno. Tragiczne wydarzenia, ważne sprawy, a on tu mikrozawałów dostaje patrząc na majteczki Sumi, wyobrażając sobie to i owo i zachowując się, jakby sam sobie zazdrościł, że jest z taką laską… No nie da się go lubić, ale nie przeszkadza to świetnie bawić się, czytając tomik. I mieć z tego masę frajdy, choć tym razem jest ciężej i smutniej.
|
autor recenzji:
wkp
20.11.2023, 06:07 |