Łódzki oddział Instytutu Pamięci Narodowej wydał kolejny znakomity komiks historyczny pt. "Operacja „Freston”. Spóźniona aliancka misja". Tytuł ten powstał do scenariusza (debiutantki) Marzeny Kumosińskiej, z konsultacją historyczną Artura Ossowskiego i w oprawie graficznej Tomasza Kleszcza.
Wydano go bardzo staranie, w formacie A4, na kredzie i całościowo prezentuje się bez zarzutu, a do tego w środku oprócz samego komiksu znajdziesz fachowe dodatki naukowe vel historyczne.
Droga Czytelniczko! Drogi Czytelniku! Tytuł ten można przeczytać również (pobrać na stronie internetowej) w wersji elektronicznej. Z tego powodu, nadmiar informacji fabularnych w tej recenzji, nie jest tu potrzebny, gdyż sięgniesz do pdf i przeczytasz.
Nie omieszkam jednak podzielić się spostrzeżeniem z lektury. A są to wyłącznie pozytywne wrażenia. Wg. piszącego te słowa, mamy tu do czynienia, z jedną z najlepszych pozycji wydanych przez ten oddział Instytutu Pamięci Narodowej.
W skali szkolnej od 1 do 6, daje ocenianemu komiksowi 5+! Ma się rozumieć, nie umniejszając niczego, innym pierwszorzędnym tytułom wydanym przez tego wydawcę.
Wysoka nota? Uważam, że zasłużona. Dlaczego tak uważam? Zapraszam do lektury.
Operacja „Freston”. Spóźniona aliancka misja" jest komiksem historycznym, którego akcja jest osadzona podczas II wojny światowej. Pozycja ta opowiada o jedynej misji wojskowej, a wysłanej przez Aliantów do okupowanej Polski. Oparta wyłącznie na faktach narracja pokazuje kulisy wysłania misji i jej działań w kraju.
Zobaczysz wiec szkolenie oddziałów Cichociemnych, skoczków, komandosów, agentów wojskowych i dziwne działania aliantów, będących pod urokiem sojusznika Stalina.
Widzisz zwlekania przez kilka lat Anglików z przerzutem żołnierzy do kraju, w tym z wysłaniem misji Freston, ale nawet wysłania spadochroniarzy z brygady Sosabowskiego, na pomoc żołnierzom Armii Krajowej walczącym w Powstaniu Warszawskim.
Brytyjczycy i Amerykanie zwlekali, szkolili ( tak woleli szkolić i parady urządzać, niż wysłać na front, w zapalne miejsca) i dogadywali się ze zbrodniarzem Stalinem, najpierw w Jugosławii z Tito, a dopiero, gdy wojna miała się ku końcowi, po naciskach Polskiego Rządu na Uchodźctwie, wysłano misję obserwacyjną do okupowanego przez hitlerowskie Niemcy kraju.
Mroźniej nocy z 26 na 27 grudnia 1944 roku na terytorium okupowanej Polski wylądowało pięciu skoczków. Czterech było brytyjskimi agentami SOE*. Piąty Antoni Pospieszyński pseud. „Rosomak”, „Łuk”, „Profesor”, „Trepka” był Polakiem, Cichociemnym. Oprócz niego w akcji wzięli udział - dowódca misji płk Duane "Bill" Hudson, mjr Peter Kemp, mjr Peter Sooly-Flood, i sierż. Donald Galbraith. Ich misja miała doprowadzić do porozumienia między władzami Polskiego Państwa Podziemnego, w tym Armią Krajową , oraz wszelaką polska partyzantką niekomunistyczną i Sowiętami, oraz ich partyzantką pod znaku sierpa i młota. W praktyce okazało się, iż sojusze z czerwoną zarazą są nic nie warte, a komuniści, aby zdobyć władze są zdolni do każdej podłości.
Świetnie poprowadzona warstwa fabularna, a przecież w całości oparta na faktach, jest niczym fabuła sensacyjnego filmu. Lektura nie nuży, choć dawka wiedzy i osób występujących w tle głównej osi narracji jest bardzo duża, to jednak nie zatraca się wątku podstawowego, a dotyczącego sprawy pięciu agentów SOE.
Widać w obrazie scenariusza ich przeobrażenie, z naiwniaków do poziomu realizmu czasu wojny ma terenach okupowanej Polski. Aczkolwiek trzeba przyznać szczerze, iż od samego początku głosem rozsądku i realizmu, ale i wołającymi na puszczy, był Antoni Pospieszyński, ukrywający się w czasie tej misji pod imieniem i nazwiskiem; Anthony Currie. Ten celowy zabieg ukrycia tożsamości miał swój jasny cel. Jaki? Nie zdradzę. Tym bardziej zachęcam do lektury komiksu.
Scenariusz na faktach, napisała Marzena Kumosińska. Jest ona redaktorką i dokumentalistką w Instytucie Pamięci Narodowej. Ona także przygotowała (w przemyślany i bardzo perfekcyjny sposób), przydatną wkładkę historyczną, A w ramach tych materiałów znajdziesz w środku mapę z miejscami akcji. Dodam tu. Fajnie nazwaną "marszrutą operacji Freston", a do tego jeszcze w środku pojawia się naukowe opracowanie, kalendarium wydarzeń, a także życiorysy głównych postaci i związanych z całym przebiegiem misji.
Przyznam bardzo szczerze, iż te dodatkowe materiały są autentycznie przydatne w użyciu. Np. w późniejszej analizie i w sięgnięciu do źródeł historycznych. Albowiem są one ułożone mądrze w narracji. Materiały te okraszone zdjęciami i przemyślanym layoutem, przez co zachowano zasadę umiaru, ale przede wszystkim dodatki naukowe wkomponują się i uzupełniają sam komiks.
Najważniejszy jednak w tym wszystkim jest fakt, iż owe materiały przenoszą ogromną dawkę wiedzy, do tego nie dublując tekstów z komiksu. Dla uczniów i nauczyli w taki sposób zakomponowany komiks stanowi idealnie źródło przystępnej wiedzy i służy jako znakomita pomoc naukowa.
Od razu warto w tym miejscu wspomnieć, iż o sile tego tytułu i wysokiej nocie końcowej, przypomnę 5+, stanowi kilka podanych powyżej przykładów. Czytaj, dopracowanie, sfinalizowanie wydania i merytoryka, ale jest jedna rzecz, która przeciąga do tego tytułu niczym magnez. To przepiękna oprawa graficzna, w tym kolorystyczna autorstwa Tomasza Kleszcza. Tytuł ten na tych polach genialnie się prezentuje! Zmiana stylu graficznego, w porównaniu z poprzednimi komiksami dała piorunujący efekt końcowy.
Tym razem Tomasz Kleszcz, jeden z najbardziej zapracowanych komiksiarzy w Polsce, stworzył komiks historyczny, w takim samym sznycie, jak zrobił to po raz pierwszy przy komiksie pt. "Akcja B2". Wykonał komiks, w którym wymieszał w programach graficznych swój oryginalny styl pracy, realizm z realistycznym stylem kreskówkowym.
Zrobił to, zamiast hiperrealizmu komputerowego i wyciętych jak ze zdjęć obrazów tła (w tym nieba), z których był znany w początkach swojej kariery ilustratorskiej.
Droga Czytelniczko! Drogi Czytelniku, tym razem dostajemy miks realizmu z delikatnym sznytem kreskówki! Wygląda to obłędnie, a do tego w tej palecie barw.
Ten wybitny artysta, zatraca w tym tytule stare nawyki, na rzecz swoistej i oryginalnej własnej niby animacji.
Jakże takie zestawienie stylu graficznego i kolorystycznego robi robotę! Jakże urzeka Czytelnika.
Bardzo prawdopodobne, iż ta zmiana stylu graficznego Tomasza Kleszcza wynikała z pragmatyzmu i z praktycznych względów. Albowiem Tomasz jest tytanem pracy.
Ilość ilustracji i komiksów, które stworzył i nad którymi pracuje równocześnie, jest to ogromna.
Tworzy obecnie pokaźną ilość komiksów edukacyjnych i komiksów regionalnych, a oparte są one na jego klasycznym stylu kreskówkowym. Z czystego realizmu życiowego zmienił styl i wyszło genialnie!
Przeniesienie tej nutki nierealistycznej grafiki, a wkomponowanej w realizm otoczenia, daje ten efekt wow! Wow! Grafika urzeka!
Grafika jest harmonijna i estetyczna i bardzo, bardzo ładna, do tego zachowano w niej wszelakie naturalne proporcje postaci, a nie dość tego wiernie ujęto realia epoki i dopieszczono wiernie z realiami również tła.
Kontynuując ocenę. Widać wyraźnie, że tytuł ten skierowany jest do młodzieży, studentów i osób zaineresowanych historią i jest dystrybuowany przez łódzki oddział Instytutu Pamięci Narodowej po szkołach całego województwa, ale można było także go znaleźć w wybranych lokalnych środkach komunikacji. Na marginesie. Znajdziesz go także w pociągach ŁKA, wraz z innym komiksami i także innymi ciekawymi publikacjami Instytutu Pamięci Narodowej.
Droga Czytelniczko! Drogi Czytelniku! Tu taka osobista uwaga. Polecam Twojej lekturze także inne komiksy IPN np.: "Hubal", "Operacja Dorsze" w oprawie graficznej Tomasza Kleszcza.
Warto także zapoznać się z komiksem "Waleczny Tadzio" autorstwa Tomasza Wiczkiewicza, który notabene jest również odpowiedzialny za (przedniej marki) historyczną oprawę graficzną, a umieszczoną na wspominanych pociągach ŁKA.
Droga Czytelniczko! Drogi Czytelniku! Teraz już wiesz, na jakiej podstawie "Operacja „Freston”. Spóźniona aliancka misja" zasłużyła (u piszącego te słowa), na taką wysoką ocenę, a nawet na ten dodatkowy w ocenie plus.
Wszyscy lubimy mądre i dobrze opowiedziane i przepięknie i perfekcyjnie namalowane opowieści, a właśnie z taką mamy tu do czynienia! Brawa dla wydawcy i autorów!
Zdecydowanie polecam!
* SOE - Special Operations Executive w tłumaczeniu. Zarząd (Kierownictwo) Operacji Specjalnych.
autor recenzji:
Dariusz Cybulski
15.01.2024, 12:00 |