PRZYSZŁA KRYSKA NA KONFEDERASTÓW
Dwa nowe tomy perypetii Likwidatora przyniosła nam tegoroczna jesień. Dziś o pierwszym z nich. To „Likwidator i Konfederaści”.
Na okładce mamy postaci zupełnie przypadkowo przypominające do złudzenia polityków partii, która w ostatnich wyborach niestety znów przekroczyła próg wyborczy i dostała się do Sejmu. Za nimi zamaskowana postać, która od lat czyści Polskę. Z polityków, szkodników, wrogów przyrody ale i wrednych bab, moherów i nadgorliwych stróżów prawa. Tym razem Likwidator na cel wziął sobie prawaków. I robi z nimi to, co czyni najlepiej. Zwalcza. Raz w mniej wyrafinowany sposób, bo karabinkiem. Raz bardziej - piwem.
Likwiduje. W sumie więc nic nowego. Zanim dochodzi do egzekucji tradycyjnie mamy do czynienia ze światopoglądowymi pogadankami na temat polityki, ekologii, systemów czy tego kto lewy, a kto prawy.
Prócz tytułowego, najdłuższego komiksu w zbiorku mamy jeszcze kilka króciaków. W jednym przypadku narzędzie zbrodni to „Wina Tuska”. Wino w liczbie mnogiej. Nie mylić z winami. W innym – kiedy Likwidator wraca do korzeni i walczy z wypalaczami łąk – kanister z benzyną. Tradycyjnie jednak już też pan eL – wspierany epizodycznie przez panią eL - nie gardzi spluwą.
„Likwidator i Konfederaści” jest odpowiedzią Ryśka Dąbrowskiego na rozpleniającą się po Polsce plagę prawactwa. Plagę, którą przytemperowały nieco wybory z 15 października. Komiks ukazał się na parę dni przed nimi; likwidacja komiksowa poprzedziła więc tę symboliczną, przy urnach wyborczych.
Wraz z tym albumem ukazał się jeszcze „Likwidator znów w Ukrainie”. I – nie powiem spodziewam się po nim czegoś więcej niż po „Konfederastach”. Osobiście wolę bowiem te "Likwidatory" faburalnie płynące, niż światopoglądowo przegadane.
autor recenzji:
Mamoń
27.10.2023, 14:36 |