W MIŁOŚCI, JAK W SPORCIE
I mamy kolejną romantyczną mangę na rynku. Co więcej to shounenowy romans, ale taki z niemal szojkową delikatnością i emocjami. I powiem, że mnie to kupiło od pierwszych stron. Ja i sport to tak nie po drodze, ale ja i historia o miłości to już totalnie pasujące połączenie. No i wzięło mnie to tak, że nie mogłem się oderwać i już chce więcej. A tego więcej to sporo będzie, bo gdy piszę te słowa, seria wciąż się ukazuje, a liczy sobie dwanaście tomików już (a zważywszy, że tomikowe wydanie pojawiło się w 2021 roku, ma autor tempo i szybko naprodukuje więcej), więc będzie na co czekać, oj będzie.
Głównym bohaterem jest Taiki Inomata, chłopak jakich wielu. Może gra w badmintona i może w odróżnieniu od kolegów, tak się temu poświęca, że co rano przychodzi do sali gimnastycznej by ćwiczyć, ale nic poza tym. Ani nie ma szczególnych osiągnięć, ani popularny nie jest, a los chciał, że kocha się w Chinatsu Kano o rok starszej dziewczynie, którą poznał gdy właśnie w tej samej sali dzień po dniu ćwiczyła koszykówkę. Ale, jak przekonuje go kolega, nie ma przecież u niej szans. Dziewczyna jest starsza, mega popularna, w sporcie też zalicza się do najlepszych i nawet piszą o niej w magazynach, a poza tym kocha się w niej pół szkoły. Chłopak jednak nie zamierza się poddawać, chce małymi kroczkami zbliżyć się do niej i… I co chwila przeszarżowuje, ale… No właśnie, ani ona, ani on, nie mają pojęcia co nadchodzi i jak bardzo wywróci to ich życia do góry nogami!
No nie mogę, jakie to urocze było. Jakie ujmujące. No wzięło m, nie, kupiło i ja chcę więcej, tak od razu najlepiej całość tego, co dotąd wyszło – najlepiej z tym one-shotem z 2020 roku, od którego wszystko się to zaczęło – ale na razie mamy pierwszy tomik i bardzo smakowite i udane to było. I to w sumie na każdym polu, nawet na tym, za którym jakoś nie przepadam, czyli tym sportowym, choć najlepiej zagrały to zarówno to przeszarżowania bohatera, jak i ciągłe zagrania mające poplątać losy bohaterów i nas zaskoczyć, które zaraz zostają rozplątane i… i od razu znów zaskakują.
Ale wiadomo, poza tym, że to rzecz o miłości, mamy tu do czynienia też z opowieścią o szkolnym życiu, przyjaźniach i sporcie. No i na tych polach rzecz nie zawodzi, zgłębia te tematy, ale nieprzesadnie mocno, żeby nic nie dominowało nad sednem wszystkiego. Ale fajnie to zarysowane, ciekawie, mamy dwie dyscypliny, choć nie tak do końca tylko, ale sami się już o tym przekonacie, mamy wszystko to, co w szkole się dzieje, ale to tylko dodatek do tego, co najważniejsze.
No a miłość najważniejsza jest i podoba mi się, jak autor serwuje nam wszystkie te wątki bez zbędnego przedłużania, już właściwie od pierwszej strony opowieści. W temat wchodzimy szybko, gładko i uroczo. Żywicowo, ale i fajnie wyidealizowanie, choć bez przesady. No a może właśnie z przesadą, bo ten główny bohater to już taki jest, że przegina, stara się do przesady i do przesady przejmuje – czym często przypomina mi mnie samego. Bywa słodko, bywa zabawnie – humoru młody autor (młody, rocznik ’95) nam nie żałuje – ekspresyjnie czy z pewną dozą absurdu też bywa, ale przede wszystkim jest właśnie uroczo, dość realnie, interesująco, z co chwila rzucanymi kłodami pod nogi i fajnym rozwijaniem wątków i bardzo, bardzo przyjemnie.
Także graficznie. Mamy tu shounenową dynamikę i ogólny klimat, ze sporą dozą realizmu i detali, ale też i coś z lekkości, zwiewności i delikatności shoujo. No po prostu bardzo ładna rzecz, o wiele ładniejsza w środku, niż sugeruje to i tak bardzo fajna okładka.
No i tyle. Polecam, bo warto. Kolejna znakomita seria dla romantyków, nie tylko nastoletnich, nawet jeśli fabularnie to jak spełnienie marzeń nastolatków właśnie. Jeśli lubicie czuć, jeśli chcecie kibicować i przejmować się, zaciskać pięści, śmiać się z bohatera i żenować jego akcjami, a jednocześnie wspierać go i jego ukochaną, wczuwając w ich żywoty, bierzcie w ciemno. Na ten moment to bowiem chyba najlepszy shounenowy romans, jaki mamy na polskim rynku.
|
autor recenzji:
wkp
16.11.2023, 06:23 |