SMERF PISARZ
Uzupełnianie „Smerfów” na polskim rynku trwa. Z głównej serii wyszło łącznie dotąd – mowa oczywiście o oryginalnym wydaniu – 41 albumów. My nad Wisłą doczekaliśmy się 36 (wliczając w to poniższy). Czego nam brakuje? najnowszej części („Gargamel l'ami des Schtroumpf”) i tomów 32-35 (z tego co się orientuję). Więc w sumie mało i jak Egmont się postara, szybko będziemy mieli komplet. A na razie mamy część 31, która trochę tej luki zapełnia i całkiem fajnie wypada. Wiadomo, nie jest to poziom Peyo, ale jego kontynuatorzy, jak zawsze, dają radę.
Poeta i jego twórczość. No nie kupuje ona Smerfów, ale co gdyby ten zajął się prozą? Tylko jaką książkę ma napisać? I czy zdoła?
Twórcy kontynuacji „Smerfów”, którzy cykl ciągną po śmierci Peyo – w tym jego syn – czasem miewają lepsze, czasem gorsze pomysły, ale nigdy poniżej pewnego poziomu nie schodzą. No chyba, że biorą się za „Smerfy i wioskę dziewczyn”, poboczny, bardziej uproszczony i uwspółcześniony cykl z małymi niebieskimi skrzatami, wtedy z tym różnie bywa, chociaż tragedii też nie ma. A tu jest fajnie, fajny pomysł, może nie wszystko wyszło idealnie, ale sympatycznie, widać tu pewien pomysł, a na nim budowana jest całkiem sprawna historia. Reszta to już wszystko to, co znamy, lubimy i czego chcemy więcej.
Czyli dużo przygód, dużo humoru i dużo przeuroczych, klasycznych ilustracji – bo może to i nie klasyk, ale ten stary styl oddaje niemal idealnie. Całość jest zabawna, ale pouczająca. Nienachalny dydaktyzm plus postawienie na dobrą zabawę sprawiają, że fajnie się w to wchodzi i do samego końca nie zawodzi. Tak dużych, jak i małych, choć wiadomo, że to Peyo lepiej wchodził w te dojrzalsze, satyryczne tematy, a jego następcy wolą iść bezpieczniejszą nieco drogą. Ale nie zmienia to faktu, że droga to dobra i tyle w temacie.
W skrócie: jest lekko, prosto, na temat i dla całej rodziny. Niezależnie od poprzednich tomów – jak zawsze, taka klasyka nigdy nie łączyła się jakoś mocno fabułami, co najwyżej drobnymi odniesieniami – niezależnie od wieku i preferencji, takie rzeczy, jak „Smerfy” po prostu się lubi niezależnie od wszystkiego. I widać, że twórcy też to wszystko lubią, bo z uczuciem, z duchem i sercem robią te swoje kolejne części.
|
autor recenzji:
wkp
07.02.2024, 05:56 |