DZIEWCZYNA I IDEALNA RANDKA
Dziewiętnasty tomik „Dziewczyny do wynajęcia” w pewnym momencie stara się – znów – pójść jakby w konkret, spróbować namieszać i doprowadzić do sytuacji, gdzie główny bohater w końcu zmieni swój status quo, ale wiadomo co z tego wynika. Ale zabawa z tomikiem, jak zawsze, udana jest, na nudę nie ma miejsca, a całość, skupiona właściwie wokół jednej tylko randki realizowanej krok po kroku, przez dwieście stron potrafi utrzymać naszą uwagę, zainteresowanie i jeszcze doprawić to wszystko kilkoma emocjami, więc dobrze jest i ciekawie się zanosi na przyszłość.
Kazuya postanowił poprawić nieco humor Mizuhary po stracie babci i zdecydował się wynająć ją jeszcze raz, tym razem na cały dzień, i nie szczędzić pieniędzy, byle doprowadzić ją do zadowolenia. To spotkanie to ma być randka – a właściwie „randka” – idealna, zaplanowana w najdrobniejszych szczegółach, z masa Kazuya i co z tego wyniknie? Czy Mizuhara zostanie pocieszona? Czy chłopakowi wystarczy pieniędzy? No i co dalej? Bo Kazuya coraz bardziej utwierdza się w przekonaniu, że Mizuhara to ta jedna jedyna, miłość jego życia i w ogóle, aż w końcu emocje biorą górę i słowa – a w końcu także łzy – zaczynają płynąć…
No i co tu dużo mówić, cały ten tom, jak wspominałem, to opowieść o jednym dniu, jednej randce – no i chwile o tym, co potem. I tak to sobie leci. Cała atrakcja to odkrywanie co tam jeszcze ten Kazuya przygotował i zastanawianie się co z tego wyniknie. Wszystko właściwie rozpisane jest tylko na te dwie główne postacie, na chwilę pojawia się jeszcze sąsiadka z jej poradami i akcjami, ale jeśli ktokolwiek więcej tu się pojawia, to tylko gdzieś w tle. Więc jest czas skupić się na bohaterach, na tym, co tam w nich siedzi. I co prawda wszystko jest oczywiste, ale jednak ostatecznie akcja stanowi jakby pół kroku na przód w relacjach.
No i tak to już leci sobie od niemal dwudziestu tomików. I będzie lecieć jeszcze pewnie co najmniej drugie tyle, bo w Japonii jest już tych tomików trzydzieści pięć, a materiału na kolejny też już się uzbierało i rzecz jeszcze wychodzi. A do tego jest też cykl poboczny „Rent-A-(Really Shy!)-Girlfriend” o Sumi (trzy tomiki) i kto wie, co jeszcze się pojawi. A ten nowy tomik czyta się bardzo przyjemnie, mimo pewnej hermetyczności fabularnej i większym skupieniu nie na romantycznych uniesieniach – choć to randka – a relacji i bohaterach.
Graficznie niezmiennie, bardzo to ładne, ze świetnym feelingiem i detalami, które wpadają w oko. No ogląda się to z wielką przyjemności, bo i realistyczne, i ekspresyjne. Po prostu fajnie. I po prostu kolejny fajny, spokojniejszy tomik, który dostarcza dobrej rozrywki.
|
autor recenzji:
wkp
01.02.2024, 06:13 |