MANGACY I MIŁOŚĆ
Rzadko ten „Nozaki” gości na rynku, oj rzadko. Szkoda, bo to świetna seria, ale wiadomo, autorka robi to wszystko w swoim rytmie, w swoim czasie i cieszyć się trzeba przede wszystkim z tego, że rzecz nadal wychodzi, bo w pewnym momencie miałem sporo obaw, że jednak już nic nowego w cyklu nie powstanie. Ale powstaje i mamy to mniej więcej na bieżąco po polsku. A świetnie to wszystko poprawia humor, rozbraja, rozwala czytelnika no i w ogóle. A że przy okazji nadal potrafi zaintrygować i zaskoczyć zabawa jest tak znakomita, że tomik łyka się na raz, chociaż czytania to tu całkiem sporo i chce się więcej.
Noazki i Sakura na spotkaniu mangaków. I na występie szkolnych chórów! Czy rozkwitną między nimi uczucia? A co tam u Horiego i Kashimy? A no dzieje się i na poważnie, a Mikoshiba… No sami zobaczycie!
„Nozaki”, kiedy debiutował na naszym rynku, okazał się dla mnie sporym zaskoczeniem. Oczywiście pozytywnym. Dlaczego? Bo liczyłem na co zupełnie innego, niż dostałem – bardziej na klasyczną opowieść niż zbiór czterokadrowych skeczy, łączących się ze sobą co prawda w coś większego, ale jednak pozostających niezależnymi gagami. Tak, wiem, mogłem sprawdzić, ale wiadomo ja nie lubię sobie za wiele zdradzać przed lekturą / seansem etc. Ale w sumie dobrze się stało, bo byłem zaskoczony, a to zaskoczenie przełożyło się na to, że dostałem coś nie tylko zupełnie innego, niż myślałem, ale przede wszystkim lepszego.
I po piętnastu tomach wciąż bawię się doskonale. „Mistrz romansu Nozaki” to połączenie kilku mangowych estetyk. Gatunkowo bowiem to rzecz przynależąca do shounenów, czyli mang dla nastoletnich chłopców. Zwyczajowo jednak tego typu opowieści są alby pełne walk, albo akcji, nie brakuje w nich erotyki i koniecznie dostajemy w nich niepozornego bohatera wybrańca, z którym czytelnik ma się identyfikować. A tu proszę, żadnych walk, całe mnóstwo uroczych postaci, zabawna akcja, sporo romantycznych uniesień i rozbierania na czynniki pierwsze i odtwarzania szojkowych schematów i motywów…
Ale dzięki takiemu podejściu dostajemy coś, co zadowoli i chłopaków, i dziewczyny. Udana satyra na shoujo i jego schematy, pokazująca kulisy branży mangowej, a jednocześnie dobry shounen, który poprawia humor, wciąga, intryguje, bawi i nie pozwala się od siebie oderwać. Świetnie, delikatnie, acz wyraziście zilustrowany… No samo się czyta i prosi o więcej.
|
autor recenzji:
wkp
26.03.2024, 06:00 |