TRZEBA WIEDZIEĆ, KIEDY ZE SCENY ZEJŚĆ
No i mamy finał kolejnej mangi. Tym razem to „Kasane” dobiegła końca, po czternastu tomikach dość depresyjnej akcji. I dobrze, bo po co byłoby to jeszcze rozwlekać, ciągnąć, zapętlać się wciąż w tym samym szaleństwie, skoro tyle wystarcza aż nadto? Więc jest finał i jest dobrze, co prawda poziom to ostatnich tomików, kiedy emocje nieco już opadły, ale nadal poziom przyjemny, jeśli o przyjemności w przypadku mangi tak przesiąkniętej dołującą atmosferą, obłędem, tragediami i smutkiem w ogóle może być mowa.
Szykuje się ostatni występ Kasane. Tym razem z własną twarzą. Na to, oczywiście, Habuta nie chce się zgodzić, ale… Właśnie, co z tego wyniknie? Czy Kasane pokaże na co ją stać nawet z brzydotą czy znów wygra piękno?
Więc znów podsumowanie. Znów trochę wspominek o całości, bo jednak tom ostatni to już tylko wszystko domyka i dopina, więc nowości żadnych tu nie znajdziecie. A całość to, jak wiadomo, kolejna opowieść oparta na znamy schemacie. A tych schematem jest zamiana ciał. No widzicie, że sami to znacie. Widzieliście już oglądając filmy takie filmy, jak „Vice Versa”, „Spełnione marzenia” czy „Twoje imię”. Albo „Switched”. A „Zamiana ciał”? A „Zakręcony piątek”? „Piękna i rzeźnik”, „Duży”? To nawet było w „Shreku trzecim”, czy… No sami wiecie, każdy widział, każdy zna, tematyka wykorzystana do cna w zasadzie i na każdym polu, od dzieł dla całej rodziny, po krwawe horrory.
A „Kasane” bierze to i idzie sobie nieco inną drogą, taką depresyjną, ponurą, smutną. Historia to całkiem poważna, dość mroczna i klimatyczna. Wydaje się, że znamy już cos takiego i rzeczywiście znamy, niemniej w tym wypadku chodzi o to, jak zostało to wykonane i że jednocześnie całkiem sporo ma nam do powiedzenia. „Kasane” to z jednej strony prosta historia o brzydkiej dziewczynie, kolejna wariacja na temat brzydkiego kaczątka, tylko w bardziej ponurej i czasami brutalnej wersji, ale skupienie się na psychologii i dołujących tematach, pożenionych z fantastyką i thrillerem, naprawdę daje radę.
Do tego to całkiem udana gorzka satyra na pęd za pięknem i urodą. A co za tym idzie komentarz do świata, w którym wygląd liczy się bardziej, niż cokolwiek innego. I czasów, wiadomo, chociaż piękno zawsze było w modzie i cenie i to się nie zmienia. Teraz po prostu mamy więcej metod by się pokazać, korzystać i działać. A warto byłoby przede wszystkim się zastanowić.
Jeszcze fajne są tu ilustracje, które prostotę i specyfikę nieźle łączą z mrokiem i fajnym oddaniem zarówno mimiki, jak i czystego szaleństwa, które czasem w serii się pojawia. Wszystko to razem wzięte daje ciekawą serię komiksową dla starszych, dla tych, którzy wolą, gdy opowieść idzie w postacie, a nie w akcję, a jednocześnie akcja też ich nie zawodzi.
|
autor recenzji:
wkp
23.03.2024, 06:05 |