Anubis zstępuje na Ziemię. Jednak nie do starożytnego Egiptu, gdzie bóg o głowie szakala towarzyszy zmarłym w przejściu na drugą stronę, ale do naszych czasów. Zstępuje i staje się postacią cyklu obrazów Joanny Karpowicz.
Komiksiarki odpowiedzialnej za warstwę wizualną takich albumów jak „Szminka” i „Kwaśne jabłko” (ze scenariuszami Jerzego Szyłaka), „Anastazja” (z fabułą Magdaleny Lankosz) czy „Pocztówki z Białegostoku” (na bazie własnych obserwacji ze stolicy Podlaskiego). Ale i malarki, dla której Anubis w 2011 roku stał się towarzyszem życia. Codziennego. Karpowicz nie maluje bowiem Anubisa w egipskich plenerach, wynoszonego na ołtarze, ale w zwyczajnych sytuacjach, jakie przytrafiają się każdemu z nas. Anubisa spotkać można w knajpach, na targu, wędrującego przez miejskie plenery jednoznacznie kojarzące się z Polską, ale też w trakcie zagranicznych wojaży. Wszystko to utrzymane jest – to żaden zarzut – w klimacie znanym z prac amerykańskiego malarza Edwarda Hoppera (1882-1967).
„Anubis. Thin Places” był pierwszym, solidnym artbookiem - książka liczy sobie ponad 120 stron - z reprodukcjami obrazów autorki. Pierwszym, solidnym. Ale nie pierwszym w ogóle. Wcześniej mieliśmy niewielki albumik „Mój przyjaciel Anubis”. Kilka katalogów towarzyszyło jej wystawom przygotowanym przez krakowską galerię Artemis, z którą Karpowicz współpracuje. Album premierowo ukazał się w roku 2021. Ostatnio – na szczęście – doczekał wznowienia. Zmieściło się w nim blisko 120 reprodukcji obrazów z lat 2012-2020.
Z kolei „Anubis. Thin Places 2” to już nowe wydawnictwo zbierające obrazy z Anubisem stworzone między 2021 a 2023 rokiem. Karpowicz kontynuuje na nich wędrówkę przez zwykłe miejsca pokazując dalsze „losy” Anubisa. Piszę w ten sposób, gdyż – mimo braku narracji – obrazy Karpowicz tworzą mi jedną opowieść. I tak, jak w jedynce Anubisa widzieliśmy np. w miasteczku Twin Peaks czy barze Mc’Donaldsa, tak teraz mamy go uchwyconego na plaży wśród zakonnic, gdzieś na prowincji, nad basenem, wewnątrz stacji metra, przy mlecznym barze czy niewielkiej stacyjce kolejowej. Mamy też prace zaangażowane społecznie. Jedną z nich jest Anubis pokazany jako anioł-opiekun. Była to reakcja na skandale związane z pedofilią w kościele. Inną Anubis wspierający kobiety, by już nigdy nie szły same... Jest wreszcie w zbiorku cały set orientalny – to cykl „Yōkai" inspirowany sztuką i wierzeniami Japonii (w sumie mógłby z niego być odrębny artbook; prace te pokazane zostały wcześniej w katalogu galerii Artemis).
W obrazach Karpowicz nie widać mrocznej strony Anubisa. Nie jawi się jako ten, który ma przeprowadzić na drugą stronę. Zdaje się być zwyczajnym kolesiem, który zostaje uchwycony przez autorkę w takiej czy innej sytuacji. Ja – oglądając te prace – zawsze zastanawiam się czy przypadkiem nie jest to cisza przed burzą bądź po burzy. Czy poza sceną złapaną na obrazie nie wchodzi w swą rolę? Tylko Karpowicz zawsze jest chwilę przed bądź chwilę po akcie przejścia…
Tak czy inaczej - czyni to fenomenalnie. Niezmiennie polecam zaprzyjaźnienie się z Anubisem.
Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.