LONDON CALLING
Spotkanie tych dwóch panów nie dziwi. Batman i Dylan Dog to bohaterowie z podobnych światów. Dlatego też komiks, w którym łączą swe siły należy do crossoverów z grupy tych mniej odjechanych.
Londyn wzywa Batmana, kiedy nad Tamizę wybiera się sam Joker. To w Londynie ma spotkać się z tym, któremu ponoć zawdzięcza wygląd. Z doktorem Xabarosem. W ten sposób uniwersum Batmana styka się z uniwersum Dylana Doga. Tym też sposobem mroczny rycerz z miasta Gotham wchodzi w świat mrocznego detektywa z Londynu rodem. I tylko połączone siły dwóch bohaterów są w stanie zniweczyć niecne plany, jakie rodzą się w głowach typów spod ciemnej gwiazdy. Chociaż… Kim byliby bohaterowie bez swych pomocników… Bez Alfreda i bez Groucho przecież nie byliby w stanie wyjść cało z opresji. Wiedzą o tym czytelnicy „Batmana”. Wiedzą też czytelnicy „Dylana Doga”.
Okładka – stworzył ją Gigi Cavenago, którego w rysunkach wsparł też Werther Dell’Edera– przywołuje skojarzenia z „Ligą Niezwykłych Dżentelmenów. Panowie wspierani jeszcze przez piękną Catwoman, demonicznego Etrigana czy komendantów lokalnych policji rzeczywiście „sklecają” swego rodzaju dżentelmeńską ekipę. Zestawienie dwóch bohaterów to samograj. Roberto Recchioni wykorzystał tę siłę tworząc „Cień nietoperza”. Zestawienie dwóch panów z mroku, dwóch mrocznych zakapiorów i dwóch mrocznych miast dało dobry początek dla historii, w której pojawiają się ożywione trupy, demony a nawet… piekło, do którego bohaterów zabiera sam John Constantine.
Z jednej strony – jak szaleć z mieszaniem światów, to szaleć. Z drugiej – nawet nie siedząc w nich nie jesteśmy zagubieni. Scenarzyści udaje się napisać po prostu dobry kryminał. Nieco odjechany za sprawą piekielnych wątków (choć każdy ma swoje piekło; o czym też jest mowa w fabule), ze szczyptą brytyjskiego humoru, ale jednocześnie taki, który nie wychodzi poza ramy Batmana czy Dylan Doga.
Napisałem, że tom „Dylan Dog / Batman: Cień nietoperza” to crossover z grupy tych mniej odjechanych. Już wyjaśniam o co mi chodzi. Przypomnę, że niedawno dostaliśmy Batmana walczącego ramię w ramie z Wojowniczymi Żółwiami Ninja czy też Spawnem. Przy nich Dylan Dog to spokojny, nudny koleś z Wysp Brytyjskich. Choć mnie z tych trzech zestawień najbardziej podszedł akurat duet gothamsko - londyński.
autor recenzji:
Mamoń
16.07.2024, 23:10 |