NAWIEDZONY JAK BATMAN
Duetowi Jeph Loeb (scenariusz) i Tim Sale (rysunki) zawdzięczamy jedną z najlepszych w historii opowieści z Batmanem. Mowa o „Długim Halloween” – liczącym trzynaście rozdziałów komiksie, który doskonale znany jest też i w Polsce.Warto jednak wiedzieć, że zanim panowie stworzyli ów hit, popełnili „Strachy”, „Szaleństwo” i „Duchy” złożone w album „Nawiedzony Rycerz"
Można rzec, że to swego rodzaj wprawka do „Długiego Halloween”. Bazująca na założeniu, że każda z – nomen omen – halloweenowych historii oprze się na pierwotnych doznaniach, jak wykorzystane w tytułach strach czy szaleństwo. Loeb – by wywołać te emocje – sięgnął po antagonistów dobrze w Gotham znanych. To Strach na Wróble czy Szalony Kapelusznik. Dochodzą do tego jeszcze postacie, jakie „rodzi” głowa samego Batmana. Jak Poison Ivy czy Joker (no bo co to za Batman bez Jokera?).
Każda z historii zaczyna się jak klasyczny Batman. Oto na scenę wkracza któryś z wrogów. Chwilę później Leob doprawia fabułę. W „Strachu” doprawia ją strachem przed szaleństwem, które co pewien czas „odzywa się” w głowie Bruce’a Wayne. Ale też strachem przed wejściem w… poważny związek. W „Szaleństwie” przywołuje tragiczne wspomnienia z dzieciństwa, kiedy mały Bruce stracił rodziców. W „Duchach” zaś otwiera „gacka” na nowe. Nowe, którym okazuje się być danie sobie swobody i porzucenie batmanowej rutyny na rzecz choć odrobiny zabawy…
Loeb przy okazji opowieści o strachu, szaleństwie i duchach bawi się konwencją wplatając w fabułę komiksów motywy ze znanych, klasycznych już tekstów. I tak w „Szaleństwie” Gotham zmienia się w scenerię „Alicji w Krainie Czarów”. W „Duchach” mamy z kolei „Opowieść wigilijną” w dyniowej oprawie.
I choć „Nawiedzony Rycerz” nie zdobył tak wielkiego uznania wśród czytelników jak „Długie Halloween”, można ów zestaw potraktować jako ciekawostkę. Pewnego rodzaju prequel do wielkiej historii duetu Loeb/Sale. A później jeszcze pojawi się sequel. „Mroczne zwycięstwo” – bo o nim mowa – już jest w egmontowych planach. Choć – powtórzę – w tej trójce rzecz genialna jest tylko jedna.
autor recenzji:
Mamoń
05.11.2024, 00:05 |