MATEUSZ!!!!!! LEĆ TE ZIEMNIACZKI ŁADNIE OBIERAĆ!!!!!!
Każdy nowy komiks Mateusza Skutnika jest wydarzeniem. Ten cieszy tym bardziej. Autor proponuje nam w nim piąte spotkanie z Blakim. Filozofem i myślicielem. Ale też po części każdym z nas. A autorem to już bez dwóch zdań.
W najnowszym „Blakim” Skutnik wprowadza wątki autobiograficzne. Już samo pytanie o inspiracje – które daje powód, by najnowszy album tego cyklu się zadział – przypomina niektóre rozmowy z komiksiarkami i komiksiarzami prowadzonymi w dużych mediach. W „Blakim” pojawia się jeszcze drugie, już stricte „branżowe” pytanie, które przez lata pokutowało (i czasami jeszcze wypływa na wierzch) gdy o komiks pytają laicy i ignoranci. No bo jak to jest z komiksami? Czyta się je? Czy ogląda?
Paradoksalnie między pierwszym pytaniem a drugim Blaki wyrusza w podróż przez zakamarki swoje głowy oraz przez zdawałoby się zwykłe, codzienne sytuacje, które w komiksie Skutnika zwykłymi (i codziennymi) nie są. No bo cóż niezwykłego mogłoby się wydarzyć podczas wyprawy na pocztę? I cóż w ogóle w tym niezwykłego? Albo cóż może „siedzieć” w rodzinnych przesądach i zapamiętanych podczas dotychczasowego życia zapachach? Co intrygującego może być w małych fobiach? Chociaż… Czy wizję wykłucia oka drutem od parasola zaliczylibyście do małych? Ja nie.
Nawiązania do komiksów nie są jedynym „skutnikowym” odniesieniem. Autor pod postacią Blakiego obserwuje zbyt szybkie (tak to chyba trzeba odebrać) dorastanie swoich pociech. Porusza kwestię przechodzenia strofowania z pokolenia na pokolenie. Ale kpi też poniekąd z określania, że jego prace są po prostu „ładne”.
A nie są? A może są brzydkie? Może są po prostu nieładne? Może ten Blaki w koszulce w paski – wyglądający jak Picasso – jest nieładny? Może i tak. Ale jak taką skutnikową nieładność biorę w ciemno… Choć przez lata nieco i tak "wyładniała".
autor recenzji:
Mamoń
03.11.2024, 00:25 |