Thorgal z rodziną i przyjaciółmi zostają wykupieni z niewoli przez gubernatora Ponantu. Najpierw on i Tiago biorą udział jako zwierzyna łowna w pewnym niezdrowym egzaminie dojrzałości (bynajmniej nie ich samych), a później Thorgal chwyta za łuk i staje do kolejnych zawodów, w których stawką tym razem jest zobaczyć albo nie zobaczyć więcej swoją rodzinę. Nic z czym byśmy nie spotkali się dotychczas w serii, a zwłaszcza po przeczytaniu łuczniczej części tego albumu ciężko jest nie mieć skojarzeń z pamiętnymi "Łucznikami" - na dobrą sprawę wystarczyłoby w miejsce młodego Herakliusza wstawić ponętną Kriss De Valnor i mielibyśmy powtórkę z rozrywki. Na pewno nie jest to Van Hamme w najwyższej formie, ale "Barbarzyńca" i tak o niebo (albo i dwa) przewyższa nieszczęsne "Królestwo Pod Piaskiem". Jeśli tendencja zwyżkowa geniuszu Van Hamme znów nagle nie siądzie, to już niebawem "Thorgal" zacznie przypominać "Thorgala". I to takiego jak za starych dobrych czasów...
Na razie jest tylko dobrze, ale bywało znacznie lepiej.
Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.