Jest gruby i nieporadny. I ani trochę nie przypomina superbohatera. Co jednak nie przeszkadza mu nim być!

Na co dzień Klark Kęt pracuje w redakcji gazety Daily Planet. Tak, tak. Analogia do supermana – Clarca Kenta nie jest przypadkowa. Kęt, podobnie jak oryginalny Kent, gdy tylko okoliczności tego wymagają, zrzuca codzienny nudny strój i – w budce telefonicznej - przywdziewa kostium superbohatera. Ale jakiego! Staje się Super Panem Owocem, który w swoim owocosamochodzie na śliwkową benzynę jest gotów ruszać w najdalsze zakątki (wszech)świata, by ratować z opresji… zagrożone owoce.

Jak wtedy, gdy maniakalny psychopata przejmuje firmę „O’Canelle Korporejszyn” - będącą liderem na rynku warzyw i owoców - i zaczyna wprowadzać w niej swoje porządki. I gdy próbuje zawładnąć ludźmi faszerując ich tajemnicza substancją X202T sprawiającą nagły przyrost masy. Prócz niego De Crecy powołał do życia kilku innych popaprańców. Weźmy Gotowaną Jarzynę – gościa prowadzącego warzywniak. Weźmy Jeremiego Kantelupę – tajemniczego profesora badającego wpływ zieleniny na organizm. Księcia wysyłającego wszelkie warzywa i owoce na planetę Owocus. A nawet postaci bardziej prozaiczne – jak stażystka Pamela, która pojawia się w redakcji Klarka. Hm. Tylko czy aby na pewno jest tym, za kogo się podaje? Czy aby przypadkiem nie okaże się jeszcze jednym wrogiem, który próbuje zwalczyć Super Pana Owoca?

Wydany przez Timofa album „Super Pan Owoc” jest jednym wielkim jajem z komiksów superbohaterskich. Bo czy ratującym świat może być dziennikarski nieudacznik, który w końcu trafia do działu nekrologów (sic!)? Tłuścioch, który ślini się na widok słodkiego tortu na wystawie cukierni i ma wiecznie problem z dobiegnięciem do autobusu? Gość, którego jedną z największych supermocy jest miotanie zgniłymi owocami? Okazuje się, że w komiksie De Crecy’ego jest to możliwe. I w dodatku śmieszy.