SHOUNEN SPOTKAŁO SHOUJO
„Karneval” to manga, nad sięgnięciem po którą długo się wahałem. Z jednej strony ciekawie brzmiący opis zachęcał do poznania dzieła Touyi Mikanagi, z drugiej okładki jakoś nie potrafiły mnie kupić. W końcu jednak zwyciężyła ciekawość i chociaż pierwszy tom jeszcze w pełni mnie do siebie nie przekonał, to i tak jestem ciekaw co z tego wyniknie i nie prędko skończę przygodę z tą serią.
Cyrk to organizacja, na dźwięk nazwy której każdy reaguje strachem. Młody Nai posiada jednak bransoletkę jej członków, nie swoją co prawda, tylko kogoś mu bliskiego, kogo chce odnaleźć za wszelką cenę. Nieświadomy jednak okrucieństwa świata, w jakim przyszło mu żyć, bardzo naiwny i nie mający pojęcia co właściwie trafiło w jego ręce, szybo staje się celem pewnej kobiety. A właściwie potwora w kobiecym ciele, który porywa z ulicy wszelkiej maści zapomnianych ludzi by ich pożerać. Los chce, że trafia tu także Gareki, włamywacz i drobny złodziejaszek, który decyduje się mu pomóc w zamian za opowieść o bransoletce. Liczy też, że uda mu się ją w końcu przejąć, a to zagwarantowałoby mu niemałą sumkę. Nai staje się jego towarzyszem, ale na obu czeka wiele zagrożeń, i to gorszych, niż się spodziewali. Za naiwnym chłopakiem podąża bowiem policja, która podejrzewa go o morderstwo jednego z ich kolegów, a na tym wcale nie koniec…
Jednym z plusów „Karnevala” jest fakt, że mangę czyta się naprawdę szybko. Lekka, dynamiczna i nawet ciekawa, zabiera nas do świata fantasy, a może raczej science fantasy, gdzie fabuła w stylu shounenów łączy się z szatą graficzną, jakiej nie powstydziłyby się dzieła shoujo. I właśnie na styku tych dwóch mangowych światów znajduje się właśnie ten tytuł. Oficjalnie zalicza się go co prawda do gatunku josei (komiksu kobiecego, dla czytelniczek w wieku 18-45 lat), ale otwartość tej serii sprawia, że przełamuje ona tego typu granice.
Wracając jednak do fabuły, poza akcją, zbrodniami i tajemnicami oraz szczyptą horroru i fantastyki, znajdziecie tu także całkiem sporo klimatycznych scen, nieco humoru i ciekawie skonstruowany świat, gdzie spotykają się postacie ubrane niczym niezapomniany Tuxedo z „Czarodziejki z Księżyca”, z tymi wyglądającymi jak z shounenów i takimi, odzianymi w zwyczajne stroje. Bo ubiór to coś, co rzuca się w oczy w tej serii. Tajemnic i niezwykłości też tutaj nie brakuje, choć są dawkowane w niespieszny sposób, a szata graficzna całości wypada przyjemnie dla oka. Lepiej, niż na okładce.
Miłośnicy lekkich, choć nie pozbawionych ciężaru mang będą zadowoleni. To co prawda dzieło bardziej kobiece, ale nie tylko płeć piękna znajdzie tu coś dla siebie. Jak wspominałem na wstępie, póki co „Karneval” jeszcze nie w pełni mnie kupił, ale zaciekawił na tyle, bym chciał się dowiedzieć co będzie dalej. Dlatego polecam.
|
autor recenzji:
wkp
01.10.2018, 06:55 |