Muzeum Ceramiki w Bolesławcu, przy współpracy Muzeum Śląskiego w Görlitz, wydało album w wersji polskiej i niemieckiej popularyzujący region Nysy Łużyckiej. Jak to notorycznie bywa z komiksami regionalnymi, wydawane są one z okazji uroczystości, obchodów i w celu promowanie swoich małych ojczyzn. Jak na tym tle wyglądają „Bolesławieckie epizody wojen napoleońskich”? Twórcą rysunków w albumie jest Adam Faltyn, pracownik naukowy Muzeum Ceramiki. Scenariusz z faktograficznych materiałów adaptował Andrzej Olejniczak, zarazem uzdolniony karykaturzysta, uwielbiający komiksy Janusza Christy.
Akcja komiksu ma miejsce w latach 1806-1813. Opowiada o wydarzeniach z Bolesławca i przyległych mu okolic. Pokazuje toczącą się wojnę pomiędzy Francuzami, a Prusakami i zjednoczonymi z nimi Rosjanami. W środku tego wojennego zawirowania jest rdzenna ludność.
Scenariusz jest bardzo spójny, pomimo oparcia go na faktach historycznych i paroletniego rozrzutu czasowego. Bohaterami komiksu są Rozalia von Bonin, która doprowadziła do pojmania francuskiego generała Bruna, Napoleon Bonaparte i jego brat Hieronim. Cesarz jest pokazany w tym albumie jako człowiek wielowymiarowy, o wielu twarzach. Ziemie Bolesławieckie były w tych czasach tyglem narodowościowym podległym Królestwu Pruskiemu. W rzeczywistości były uznawane za własne przez obie strony konfliktu. Wojska maszerowały raz w jedną, raz w drugą stronę, były wśród nich także wracające z Włoch odziały legionów, pod dowództwem Piotra Świderskiego. "Bolesławieckie epizody wojen napoleońskich" zaabsorbują Was jeszcze większą liczbą wątków i losów ludzi tam żyjących.
Czas jednak zwrócić uwagę na rysunki. Zostały one wykonane w hiperrealistycznym stylu -ołówkiem, niemniej nie wyglądają jak szkice. Każdy kadr jest dopieszczony, pełen szczegółów. Widać w nich ogrom włożonej pracy. Przykład: bandyta napadający na kupców posiada w dłoniach denixa, broń właśnie z tego okresu, nawet roku.
Mam jednak jeden zarzut: przy pierwszym kontakcie wizualnym, oglądzie, może przytłoczyć ilość tekstu. Jak się później okazuje, także notki opisów postaci historycznych, znajdujące się w notce na końcu albumu są w większości takie same jak teksty zawarte w dymkach.
Reasumując: tytuł ten oceniam pozytywnie. To kolejny przykład właściwego wykorzystania funduszy europejskich. Dzięki takim projektom promuje się także "sztukę komiksu", a przede wszystkim pojawiają się artyści, którzy nie byli znani szerszej grupie czytelniczej.
|
autor recenzji:
Dariusz Cybulski
22.07.2013, 11:49 |