Karuzele, stoiska, występy i ludzie poprzebierani w słodkie maskotki. Kto z nas nie lubi wesołych miasteczek czy lunaparków? A gdyby tak w takim miejscu rozrywki dostarczali więźniowie, w ten sposób odpracowujący za swoje czyny? Świetny pomysł na resocjalizację! Jeśli dodamy do tego, że zyski takiego miejsca będą przeznaczone na odbudowę miasta po trzęsieniu ziemi to wydaje się być wręcz utopijnie świetnym pomysłem. Jest tu jednak małe „ale”…
To, co widzowie show, w którym udział biorą więźniowie, widzą jako świetną rozrywkę, dla więźniów jest walką o życie i śmierć, a czasami tylko o godność. W pierwszym tomie możemy oglądać wyścig z przeszkodami czy nietypową walkę o piłkę na boisku ze znikająca podłogą. Niby wszystko jest ok, ale poza oczyma widzów dzieją się dantejskie sceny: pod boiskiem są powbijane palem, na które nadziewają się wpadający tam uczestnicy, woda dookoła bieżni jest podłączona do prądu itd.
Potencjalnie jeśli nie zginiesz od pułapek, to mogą zabić cię inni więźniowie, czyhające na punkty za wygraną. Punkty te stanowią wymianę np. w stołówce na jedzenie czy jako dodatkowe dni życia. Nie masz punktów – wydają wyrok śmierci na tobie. Prosty system, który jednak prowadzi także do gnębienia więźniów przez więźniów. W tym wszystkim znajdujemy Gantę, który chce wrócić i wykazać swoją niewinność, tajemniczą Shiro-współwięźniarkę, przebiegłych więźniów i strażników czy czerwonego człowieka, od którego wszystko się zaczęło.
|
autor recenzji:
MonimePL
01.08.2022, 13:43 |
GDY WIĘZIENIE STAJE SIĘ PARKIEM ROZRYWKI
Wyobraźcie sobie skrzyżowanie „Battle Royale” z typową mangą shōnen, ale podane w sposób brutalny, krwawy i wulgarny. Brzmi osobliwie? Może i tak, jednak efekt finalny, jaki możemy zobaczyć w „Deadman Wonderland” jest naprawdę znakomity. I chociaż po opisie spodziewałem się czegoś zupełnie innego, jestem bardzo przyjemnie zaskoczony tym, co w ostateczności dostałem.
W roku 2013 doszło do trzęsienia ziemi, które zniszczyło Tokio. By pozyskać środki na odbudowę miasta stworzono Deadman Wonderland, prywatne więzienie, które wyglądem przypomina park rozrywki. Jak na miejsce mające przynosić zyski przystało, zakład ten służy także jako atrakcja turystyczna, a więźniowie w nim osadzeni nieświadomie biorą udział w wyreżyserowanych masakrach.
To tu w roku 2023 trafia czternastoletni Ganta, chłopak jakich wielu. Zawsze był dobrym i spokojnym dzieckiem, miał przyjaciół, plany i pasje. Nagle klasę, w której przebywał, zaatakował tajemniczy czerwony człowiek, który unosił się za oknem. Gdy chłopak odzyskał przytomność, okazało się, że jako jedyny przeżył atak. Nikt nie uwierzył w jego tłumaczenie i Ganta został skazany na karę śmierci. W ten oto sposób wrażliwy nastolatek trafia do Deadman Wonderland, miejsca pełnego sadystycznych strażników, wcale nie lepszych od więźniów. Nie wie kiedy umrze ani jak, nie ma też najmniejszego pojęcia, że jego śmierć zaplanowano już jako „wypadek”, daleki od tego, co powinno go spotkać. Tu jednak przekonuje się, że atak Czerwonego pozostawił w nim coś więcej , niż sądził, a także znajduje sympatyczną przyjaciółkę. Ale czy kiedykolwiek zdoła udowodnić swoją niewinność?
Jakie jest "Deadman Wonderland" po części widać już na pierwszy rzut oka. Graficznie całość wygląda jak typowa manga dla nastoletnich chłopców, uproszczony design postaci (te kojarzą mi się zresztą z "My Hero Academia"), ekspresyjna mimika, wielkie oczy i młodzieżowy "wystrój", że tak to określę. Mamy tu szkolne mundurki, jedną szaloną, ale uroczą postać, dużo humoru, jakieś wyścigi, pojedynki... To tylko pozory, bo wystarczy przyjrzeć się uważniej, by dostrzec wszędobylską śmierć, krew lejącą się strumieniami, latające fragmenty ciał i co chwila padające wulgaryzmy. Ale taka właśnie jest ta seria: ostra, wulgarna, a zarazem potrafiąca rozbroić naiwnym urokiem.
Może to się wydawać dziwne, zresztą nawet w trakcie lektury można poczuć wyraźny dysonans, bo główny bohater jest dzieckiem spokojnym i niewinnym, a jednak rzuca mięsem na prawo i lewo. Ale jeśli tylko to zaakceptujemy, całość wciąga, bawi i dostarcza solidnej porcji mocnej rozrywki. Takiej, jak to potrafią tylko Japończycy.
Jeśli podobało Wam się "Battle Royale", "Deadman Wonderland" to tytuł dla Was. Dobrze napisany, z ciekawą zagadką, znakomicie zilustrowany i świetnie wydany, z zachowaniem kolorowych stron. Ja ze swej strony polecam.
|
autor recenzji:
wkp
24.03.2018, 15:59 |