Przypomnienie sobie po latach „Trylogii Nikopola” było przyjemnością. Komiks wciąż porusza, pokazując jak wiele, a – paradoksalnie – również jak niewiele znaczą jednostki.
Jest marzec roku 2023. Nad Paryżem unosi się tajemnicza piramida, w której egipscy bogowie rozgrywają właśnie partyjkę w swoją wersję „Monopoly”. Kupują ulice, stawiają domy. Na dole ma miejsce inna rozgrywka. Trwają właśnie przygotowania do wyborów gubernatora grodu nad Sekwaną. I choć wszystko zdaje się być jasne – nie wiadomo tylko, czy w ślad za wyborem na kolejną kadencję Jeana Ferdinanda Choublanca pójdzie jego nieśmiertelność – pojawia się ktoś, kto sprzeciwia się boskiemu planowi. Pojawia się nagle, spadając z… nieba. To Alcyd Nikopol, zahibernowany i zesłany na banicję przed 30 laty. Sekunduje mu Horus. Syn Izydy i Ozyrysa, który znalazł się poza boską piramidą. Outsiderzy, którzy razem stworzą duet nie do pobicia.
22 lutego 2025 roku w Londynie poznajemy niebieskowłosą kobietę. To Jill Bioskop - kolejna postać nakreślonego przez Bilala dramatu. Wyrwana znad Tamizy (Tamizy, która przybrała krwawą, czerwoną barwę), wrzucona do Berlina jest niejako ziszczeniem sennych marzeń Nikopola, ale i Horusa, z którym przecież stanowią jedno. Można więc rzec, że Jill to niejako wybranka boga. Kim jest ich potomek? Nowym Mesjaszem, który zbawi świat czy może antychrystem? Podobnych pytań związanych z kolejnymi postaciami można postawić więcej. Kim jest Yelena, specjalistka od genetyki przemierzająca afrykańskie pustkowia? Co łączy ją z synem Nikopola – Nikopolem juniorem? Wreszcie kim tak naprawdę są dziś bogowie? Do czego są nam potrzebni?
Świat nakreślony przez Bilala potrzebuje raczej nowego zbawiciela. Egipscy Bogowie okazują się być takimi samymi skurwielami jak dyktatorzy. Ci, którzy zastępują starych bohaterów wcale nie są od nich lepsi, a rewolucja, którą przynoszą jest jedynie namiastką zmian, jakich potrzebują zepsute miasta (najczęściej jest to rewolucja obyczajowa, kończąca się zmianą strojów, obowiązujących makijaży i fryzur). Londyn to – jak określają go sami bohaterowie – śmierdzące szambo. Paryż dzieli się na getta dla tych gorszych i lepsze dzielnice dla elity. Berlinem zdają się rządzić islamochrześcijanie, których świątynie górują nad… murem! Dobrze się ma Jugosłowacja oraz Imperium Czechosowieckie. No i jeszcze te „drobne konflikty” na Bałkanach…
Czytając „Trylogię Nikopola” widzimy nie tylko zmiany w życiu bohaterów, ale – co bardziej istotne – rewolucyjne zmiany w charakterze komiksów Bilala. Nie dziwi to. „Targi nieśmiertelnych” powstały w roku 1980. „Kobieta pułapka” w roku 1986, zaś „Zimny równik” po kolejnych sześciu latach, w roku 1992. Ten czasowy rozrzut widać doskonale patrząc na warstwę graficzną. Widać, jak zmienia się kreska, widać też jak Bilal powoli przechodzi do zimnych, depresyjnych barw, którymi oddaje bezsens sytuacji, w jakiej znaleźli się Jill i Nikopol oraz Yelena i Niko. Pozwalają mu też pokazać ostateczny upadek starego porządku, starych bogów, których miejsce ma zająć ktoś nowy, ktoś inny.
Czytając cykl za jednym zamachem widać też – jak z odcinka na odcinek - zmienia się klimat opowieści. „Targi nieśmiertelnych” to jeszcze science fiction osadzone na paryskich ulicach (oraz na paryskim niebie). „Kobieta pułapka” to pogłębione studium postaci. Zamykający cykl „Zimny równik” to już historia poszukiwania swojego miejsca w postapokaliptycznym świecie (jakby nie patrzeć przełom lat 80. i 90. XX wieku był takim końcem a zarazem początkiem). Świecie zagubionych ludzi – jak Julia i Roem - których obsadza w głównych rolach swych najnowszych komiksów.
|
autor recenzji:
Mamoń
17.05.2015, 12:20 |