Z kim, czym kojarzy się miasto Toruń? Z Mikołajem Kopernikiem, z piernikami, z ojcem Rydzykiem i Tv Trwam, Apatorem i Motoareną. Z kim, czym w komiksie? Moje pierwsze skojarzenie; Wojciech Łowicki i jego dwie pionierskie - pierwsze w naszym kraju - profesjonalnie zorganizowane wystawy opowiadające przekrojowo o polskim komiksie: "Komiks polski 1957 - 1991" (1997) i "Współczesny komiks polski 1991 - 1997" (1998).
Po drugie z wydawanym w tym grodzie magazynem „Qriozum”. Wewnątrz każdego numeru z wielkimi perełkami krótkiej formy obrazkowej autorstwa polskich mistrzów i przyszłych wirtuozów. Wielka szkoda, iż pismo o takim potencjale nie utrzymało się zbyt długo na rynku. Dla przypomnienia – na łamach magazynu pojawili się m.in. Jerzy Szyłak, Henryk Jerzy Chmielewski, Andrzej Mleczko, Tadeusz Baranowski, Bohdan Butenko, Piotr Drzewiecki, Krzysztof Różański, Rafał Tomczak, Adrian Madej, Rafał Skarżycki, Tomasz Leśniak, Piotr Drzewiecki i wielu innych znamienitych krajowych artystów.
Po trzecie kojarzy z komiksem „Hexus” Romana Maciejewskiego. Po czwarte z Michałem Śledzińskim, tworzącym (w dzielnicy Koniuchy) swoje komiksy do magazynu o grach, i kultowe „Bears of war”. Notabene obaj autorzy to rodowici bydgoszczanie.
Po piąte z komiksem Papcia Chmiela pt. „Tytus piernikarzem”, oraz książką dr. Tomasza Marciniaka pt. „Komiks polski. Dorobek i osiągnięcia artystyczne w kontekście historii społecznej”.
Po szóste ze studenckimi inicjatywami z 1999 roku (całej rzeszy komiksiarzy pod auspicjami Zrzeszenia Studentów Polskich UMK), giełdami komiksu w „Domu Harcerza”, a przede wszystkim publikowanymi z tej okazji fanzinami, pod szyldem Asocjacji Komiksu w Toruniu.
W bieżącym roku, po jedenastu latach milczenia, część starej ekipy "Asocjacji Komiksu" powróciła do komiksowych korzeni. Zorganizowała w piernikowym grodzie nowy, nowatorski, cykliczny festiwal łączący komiks i muzykę. Naturalnie cała akcja nie mogłaby się obyć bez kiermaszu i świeżutkiego numeru AKTu, który postaram się Wam przybliżyć. Serdecznie zapraszam do lektury.
W dniach 14 i 15 czerwca br. w ACKiS "Od nowa" odbyła się pierwsza edycja festiwalu "DwuTakt: Muzyka i Komiks". Specjalnie na tą okazję reaktywowano - tzn. wydano po raz siódmy legendarny toruński fanzin. Historia tego nieregularnika sięga do 8 lipca 2000 r. Właśnie wtedy, podczas chronicznie organizowanych giełd komiksowych, w przychylnych progach „Domu Harcerza" odbywały się imprezy, które cementowały środowisko toruńskich komiksiarzy. Drugi fanzin wydano w październiku 2000 roku, trzeci w grudniu 2000, czwarty w marcu 2001, piąty w marcu 2002, ostatni z tej edycji w kwietniu 2003 roku. Od samego początku oficjalne pismo Asocjacji Komiksu w Toruniu współtworzyli: Michał Zalewski, Tomasz Marciniak, Piotr Wojciechowski, Krzysztof Churski, Maciej Neumann. Ostatni wymieniony bohater od narodzin tej publikacji - był i jest - redaktorem naczelnym periodyku. Fanzina, czyli amatorskiego pisma wydawanego po kosztach, od serca, przez miłośników jakiegoś tematu, przeznaczonego dla osób o podobnych zainteresowaniach. W którymś z dawnych wywiadów Tomasz Marciniak wspominał: „Być może. Po to są jednak fanziny, aby prezentować prace rodzimych amatorów, czyli (z łac.) kochających. Bo przecież cała nasza ekipa kocha komiks i jakoś tam się nim bawi. Bo dla nas jest to przecież zabawa, a nie praca czy krociowe zarobki”. Magazyn ten konsolidował tutejsze środowisko artystyczne. Wykonany rękoma amatorów, z równie wielkim oddaniem i pasją, był ich hołdem złożonym sztuce komiksu. Spoglądając wstecz, „oficjalne pismo Asocjacji Komiksu w Toruniu” było w pewien sposób lokalną fanzinową kontynuacją ogólnopolskiego magazynu satyryczno-komiksowego „Qriozum”. Ma się rozumieć kontynuacją na mniejszą skalę. Gdyż wydawany lokalnie, dostępny tylko podczas konwentów, giełd, lub w okolicznych toruńskich księgarniach, w środku głównie z tekstami i pracami pochodzącymi od miejscowych twórców nie mógł zawojować krajowego rynku. Choć w każdym numerze „oficjalnego pisma Asocjacji Komiksu w Toruniu” znajdowała się jakaś komiksowa perełka, jakieś mini dziełko - od takich klasyków jak: Bohdan Butenko, Tadeusz Baranowski, czy też Szarota Pawel-Kroll ( z jej pamiętnymi erotycznymi przygodami Kleksa) to fanzin ten uważany był za najgorszy w Polsce. Dlaczego? Czynników było kilka, pierwszym - ówczesny boom zino komiksowy. Na rynku „AQQ”, kultowy „Produkt”, „Ziniol”, „Znakomiks” i mnóstwo innych: „KKK”, „Kilkastron”, „KGB”, „Wypierd”. Duża liczba publikacji magazynowo-zinowych dawała czytelnikom ogromny wybór i szansę na porównanie poszczególnych tytułów. Na tym tle „AKT” produkowany przez miłośników wypadał blado. W czasie lektury dochodziło do pewnego dysonansu wizualnego, pomiędzy miejscowymi artystami, rozpoczynającymi karierę amatorami, lądowały znamienite shorty w/w mistrzów. Dochodziło do naturalnego porównywania i klasyfikowania: na ładne i brzydkie. Drugą sprawą potęgującą ten rozdźwięk był sposób wydawania poszczególnych numerów. Od ksero zinowych publikacji, po bardzo wyrobione w oprawie, lecz prawie zawsze w rożnym formacie, w innym układzie złożenia, co w efekcie wyglądało na jedną wielką dysharmonię. To co charakteryzowało tamte części AKT'u to: postawienie na shortowość, lecz i seryjność pewnych komiksowych chojraków („Teodor”, „Sharla”).
Po tym koniecznym wstępie dotyczącym historii AKT'u i AKTowców czas przejść do meritum, czyli przybliżenia zawartości najnowszego numeru.
Edytorsko to publikacja mega zinowa, czyli kserowana, w mini formaciku A5. Na każdym kroku podkreślająca dlaczego została wydana, i z jakiej okazji tzn. "DwuTaktu". W każdym komiksie ukrywa się błyskotliwe, niekiedy zakamuflowane nawiązanie do nowej toruńskiej imprezy. W środku - tradycyjnie komiksy lokalnych twórców i tekst animatora komiksologicznego Tomasza Marciniaka. Za to na okładce coś niezwykłego, rzekłbym rarytas! Wyjątkowa, prosto z szuflady Janusza Christy, czarownica z sagi „Kajko i Kokosz”, a mianowicie Jaga - do tego naga! Takiego Christy nie znamy, ale i takiego Christę uwielbiamy. Grafika pochodzi z archiwum rodzinnego Pauliny Christy. Dzięki ogromnemu sercu i uprzejmości wnuczki Mistrza, nareszcie została pokazana szerszej publiczności. Ciekawe co jeszcze skrywa tajne archiwum dziadka Janusza? Czuje, iż takich nowalijek i graficznych perełek jest jeszcze bardzo, bardzo wiele. Pozwalając sobie na dygresję - właściwie reklamę świetnej strony. Na "DwuTakcie" po raz pierwszy przyznano wyjątkową nagrodę - "Złoty Puchar im. Janusza Christy". Trafił on w godne ręce - wyśmienitej drużyny bloga "Na plasterki". Jedynej w Polsce grupy pasjonatów, którzy tak profesjonalnie przybliżają znane i mniej znane fakty z życia twórcy „Kajka i Kokosza”. Kto jeszcze nie zna tej mega ciekawej stronki, niech koniecznie to nadrobi: http:// na-plasterki.blogspot.com/
Wracając do clou. Autorzy AKT'u postawili przede wszystkim na kilku planszowe shorty. W tym momencie niewątpliwie o sile fanzinu stanowią historyjki Krzysztofa Churskiego. Weterana publikacji oficjalnego pisma „Asocjacji Komiksu”. Po zapoznaniu się z jego dorobkiem artystycznym dochodzę do wniosku, iż od swojego debiutu zrobił wielkie postępy rysunkowe. Jego kreska nie jest już taka toporna jak kiedyś, jest wręcz smukła, wypracowana, rzemieślniczo wyrobiona. W pewien sposób przypomina mi prace Niny Paley, gdyż tak jak u niej główne clou opowieści opiera się na gadających zwierzakach. Churski w tym zbiorku postawił po raz kolejny na przygody szczura „Teodora”. W swoich dwuplanszówkach pt. „Reaktywacja” i „Rodentofobia” wspaniale prowadzi dialog z głównym bohaterem. Autor cudownie buduje napięcie, jest obdarzony swobodnym błyskotliwym humorem. Od początku jego drogi twórczej mam wrażenie, iż zawsze inspirował się komiksami Tadeusza Baranowskiego, i przemycał jego komiksowe patrzenie na świat. Powinien w przyszłości zebrać wszystkie swoje prace i wydać swój autorski samodzielny albumik. Chłopak ma talent!
Drugim mocnym elementem tego zbiorku są komiksy Michała Zalewskiego. Wziął na warsztat dwie opowiastki o Sharli. „Sharla” to postać wymyślona specjalnie dla AKTu przez Macieja Neumanna, aczkolwiek obie historie zamieszczone w tym numerze są napisane i narysowane przez Michała Zalewskiego. Komiks powstał w myśl zasady grunt to fantasy i cycki... znaczy się piesi. Tzn. piersi w boju, pierwsi w pracy, piersi na wakacjach. Artysta przybliża nam historyję „Upalny dzień” i „Inny świat”. Dwa shorciaki idealnie wpisują się w temat okładki, a przede wszystkim w motyw przewodni wszystkich numerów AKT'ów. Choć w środku znajduje się wybuchowa mieszanka fabularna o tym jak „Sharla” Zawiszę Czarnego od śmierci uratowała, oraz o Sharli i zwierz bohaterach z dawnych lat (i z dawnych AKTów) to jest w tym komiksowym zakręceniu mega klimacik. Wykonane miękkim ołówkiem plansze, z interesującym sposobem kadrowania i często pojawiającymi się dużymi rysunkami z mnóstwem dopieszczonych szczegółów prezentują się urokliwie. Prace Zalewskiego przypominają (w tej chwili) szybkie szkice Roberta Adlera, (i chyba autor delikatnie inspiruje się tym artystą). Pomimo, że niektóre elementy troszkę kuleją (co widać) - warstwa graficzna jest dobrze dobrana do scenariusza, i jest w obu opowiastkach spójna.
Dwie prace Piotra Wojciechowskiego „Przygody Marcjanny - ptak zjadacz”, oraz „Książki” nie są idealne. Wręcz nie zachwycają. Dlaczego? Niszczy je format wydania i ksero wydruk. Pierwsza z nich pokazana bez słów o onirycznym metafizycznym motywie bardzo dużo traci z klimatyczności. Historia cmentarna dziewczynki i tytułowego ptaka fabularnie prezentuje się dość ciekawie, jednak sposób wydrukowania utrudnia jej odbiór. Komiks jest zbyt gęsty, zatraca się w szarości, przez co nie ma nadziei, by sprawnie się go czytało. Gdyby ta praca była w kolorze, w dużym formacie na pewno każdy szczegół, każdy element wyglądałby o niebo lepiej. Nowelka „Książki” to właściwie jedno planszowa ilustracja z mądrą złotą myślą w tle. Podsumowując ten wątek. Piotr Wojciechowski ma swój rozpoznawalny wyrobiony styl i markę, jest wyśmienitym ilustratorem tworzącym miedzy innym znamienite bajki gruzińskie dla portalu "Oblicza Gruzji", a jego prace nie jeden raz wisiały w prestiżowych galeriach Wielkiej Brytanii. Najnowsza z wystaw odbyła się w marcu br. w "West End Gallery"w Leicester. Niestety w tym formacie edycji jego grafiki wypadły blado. Na dowód tego link bezpośrednio do strony autora, na której prezentuje się "ptak" jeden z bohaterów pierwszej nowelki. (http://smiechoslaw.blogspot.com/2013/08/ptak.html)
„Przygody ziemniaka” Krzysztofa Elzanowskiego (gitarzysty grupy Pathfinder) to kolejny jednostronny shorciak w tym zbiorku. Historia - psianka, kartofelka, pyry, grula, bulwy ziemniaczanej nie zachwyca, i aby nie pisać źle o warstwie graficznej napiszę ... pomidor. Jednak jednego nie można jej odmówić - zrobiona jest z pasją.
Warstwa tekstowa to rzetelne opracowanie autorstwa dr. Tomasza Marciniaka. Na temat - czym jest komiks, geneza gatunku na tle polskich realiów. Publicysta fachowo analizuje nasz rynek komiksowy, zwraca uwagę na pewne problemy tego rynku, na spostrzeganie w kontekście historii społecznej naszego ukochanego medium.
Podsumowując! Siódma odsłona „oficjalnego pisma Asocjacji Komiksu w Toruniu” to po prostu fajne czytadło. Pozwala nam powrócić sentymentalnie do fanzinowych lat 90-tych. Poziom komiksów jest niejednolity, zdarzają się lepsze i gorsze fragmenty. Ma jednak w sobie ducha, atmosferę, i wszystko to co sprawia, że do komiksu chce się zasiąść, naturalnie z apetytem pogrążyć się w beztroskiej lekturze. Mam ogromną nadzieję, że w kolejnej - jeszcze lepszej odsłonie powróci do nas za rok. Zdecydowanie polecam!
|
autor recenzji:
Dariusz Cybulski
16.07.2014, 07:11 |