Pewnie kojarzycie tę opowieść z filmowego hitu z Tomem Cruisem Na skraju jutra. Nie ma się co oszukiwać, że produkcja była jakimś wielkim dziełem – miała za to do zaoferowania całkiem niezłe efekty specjalne, szybką akcję i brak nudy. Mangowy pierwowzór (okej, prawie pierwowzór, ale o tym szerzej poniżej) to jednak twór naprawdę znakomity. Może też daleki od ambitnej lektury, ale za to dostarczający naprawdę widowiskowej, momentami solidnie krwawej (tego brakowało mi w filmie!) rozrywki utrzymanej na dobrym poziomie, absolutnie rewelacyjnie zilustrowanej przez znanego z Death Note i Bakumana Takeshiego Obatę.
Niedaleka przyszłość. Ludzkość znalazła się w stanie zupełnie innej niż dotychczasowe wojny. Zaatakowani przez tajemnicze potwory zwane mimikami, których celem jest eksterminacja naszego gatunku, ludzie stawiają opór. Niestety trwający od lat konflikt zepchnął ich do defensywy. Mimikom udaje się zajmować coraz większe tereny i z każdą chwilą zbliżają się do Japonii – miejsca niezwykle strategicznego. Tylko ten kraj bowiem jest w stanie produkować automatyczne kombinezony bojowe, których używa armia. Obroną Japonii zajmuje się specjalna jednostka wojsk lądowych USA pod dowództwem Rity Vratskiej, której oddział wychodzi zwycięsko z każdej bitwy. Nic w tym dziwnego, skoro należą do niego najlepsi z najlepszych.
I to właśnie z nimi do swojej pierwszej akcji ma ruszyć niedoświadczony młody żołnierz Keiji Kiriya. Od początku coś jest jednak nie tak. Chłopak ma wrażenie, że dzień ten już przeżył, kiedy jednak rusza do bitwy, ginie na linii frontu. Koniec? Raczej początek. Okazuje się bowiem, że Keiji wpadł w pętlę czasową i wciąż przeżywa ten sam dzień. Starając się wyrwać z niekończącej się spirali własnych zgonów, próbuje odkryć prawdę o tym, co się dzieje, i przeżyć. Czy mu się uda?
Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.