„Fatale: Śmierć podąża za mną" jest pierwszym tomem (zbierającym 5 zeszytów) wymyślonej przez Eda Brubakera i narysowanej przez Seana Phillipsa i pokolorowanej przez Davea Stewarta- utrzymanej w stylistyce noir szkatułkowej opowieści. Opowieści, którą po lekturze można nazwać wyśmienitą - majstersztykiem. Co jest w niej takiego wyjątkowego? Dlaczego warto sięgnąć po tą pozycję? Jak się prezentuje? Zapraszam do lektury recenzji.
Pierwszy tom tego komiksu jest rozpoczęciem dłuższej historii, która była planowana wstępnie na 12 zeszytów. Aczkolwiek w efekcie końcowym zamknęła się w 24 (nasze krajowe wydanie będzie składało się z 5 zbiorczych tomów). Od razu trzeba dodać, iż przyczyną przedłużenia serii był sukces jaki odnieśli autorzy tego dziełka i jak bardzo przypadło ono w gusta nawet wybrednego czytelnika.
Ed Brubaker i Sean Phillips znają się dobrze jak przysłowiowe łyse konie! Rozumieją się bez słów. Polski czytelnik (do tej pory) najmocniej kojarzy twórczość tego pierwszego ze "śmiesznym" tomem Batmana, zimową historię "Kapitana Ameryki", a także jego śmiercią. Twórczość Seana Phillipsa, może skojarzyć z brzydkimi "Marvel Zombies", a także z bardzo klimatycznym rysunkiem w komiksowej "Mrocznej wieży" pt. "Początek podroży". Mają oni na swoim koncie głośne tytuły stworzone dla najlepszych wydawnictw na świecie. Cenieni na rynkach anglojęzycznych zdobyli wiele nagród (np. wspólne - w 2010 roku Eisnera za "Icognito", w 2012 roku Eisnera za serię "Criminal"). Razem serię "Icognito", "Criminal", "Sleeper" i własnie "Fatale".
Czas więc przybliżyć zarys fabularny "Fatale: Śmierć podąża za mną", a była to jedna z tych spraw które nie przypominały żadnej innej. Opowieść, jak przystało na solidny kryminał, rozpoczyna się od sceny... pogrzebu. Hollywood -miejski cmentarz. Nicholas Lash brał udział w pogrzebie swojego ojca chrzestnego. Przy grobie wuja spotkał tajemniczą kobietę. Tajemniczą i magnetycznie fascynującą Josephine (w skrócie Jo). Na której widok poczuł się jak szczeniak z liceum. Odkrywając historię wuja odnajduje tajemniczy manuskrypt. Jak się okazuje sprowadza on na niego ogrom nieszczęść, w wyniku których ledwo uchodzi z życiem i tylko dzięki wsparciu i wielkiej pomocy Josephine - dosłownie nie traci głowy.
Kim jest tajemnicza kobieta, tytułowa Femme Fatale? Jakie intrygi skrywają wyznawcy kultu śmierci, zrzeszenie maniakalnych zabójców kierowanych przez niejakiego Bishopa? Jak zmieni się życie naszego bohatera? Kim naprawdę jest Jo?
„Fatale: Śmierć podąża za mną" jest czarnym kryminałem, z mrocznym mega pulpowym klimatem w którym czuć nacechowanie, mitologię Howarda Phillipsa Lovecrafta. Opowieść została poprowadzona na dwóch równoległych biegunach, składa się z odrębnych opowiadań w rożnych okresach czasowych, a każde z opowiadań pojawia się w tekście w sposób nieprzypadkowy i dzięki końcowemu połączeniu daje pełny obraz fabuły. Zabieg ten pokazuje równocześnie dojrzałość i geniusz scenarzysty. Czyta się jednym tchem, gdyż płynność narracji ani razu nie została zachwiana.
Jest to opowieść w którą w klasyczne noir, czyli w historię detektywistyczną rodem z czarnego kryminału, nasączoną charakterystycznymi dla gatunku stereotypowymi postaciami: wrednymi szefami, gangsterami, przekupnymi gliniarzami i politykami, dziennikarzami, i wszechobecnymi kryminalnymi intrygami, plus wplątanymi w to wszystko pięknymi kobietami, takimi własnie Femme Fatale - wplątuje się, wsącza się, wgryza się do tego wszystkiego nadnaturalna moc i sekta czcząca zapomnianego boga.
Tytułowa bohaterka jest częścią tej układanki w której na strzelaniny pościgi nakładają się sceny rodem z najbardziej krwawych horrorów. Jest tu wszystko, od scen rozpusty, po flaki na suficie. Intryga zarówno ta współczesna, jak i ta z lat trzydziestych, szybko wciąga czytelnika, powoduje iz wyobraźnia zaczyna hulać. Jeśli ktoś uwielbia klasyczny noir, do tego powieści Edgara Allana Poe i naturalnie "Zew Cthulhu" Lovecrafta - od razu poczuje się jak u siebie. Postacie występujące w komiksie mają charakterek, są bardzo rozpoznawalne, jednak sama Josephine nadal jest bardzo enigmatyczną osobą. (Jest to dopiero preludium do czegoś co możecie mi wierzyć zaskoczy nas jeszcze nie raz mega pozytywnie). Scenarzysta ma smykałkę do mieszania gatunków, najpierw dostojnie serwuje nam mroczny kryminał, aby za momencik przenieść ciężar narracji na nieznane paranormalne moce. Wręcz łączy oniryczny pozornie, a bardzo bliski w rzeczywistości kontakt płaszczyzn ontologicznej i metafizycznej, który pociąga i kusi kognitywne umysłowości naszych bohaterów. Aczkolwiek pomimo nasączenia sprawami metafizycznymi ten komiks jest hołdem złożonym klasykom noir. Duch pisarski Dashiella Hammetta i Raymonda Chandlera widoczny jest na każdym kroku, w dialogach, ale przede wszystkim w rysunkach Seana Phillipsa. Jego prace są tak charakterystyczne i tak filmowe, iż wywierają na subskrybentach długotrwałe wrażenie. Dopełniają akcję tak subtelnie, iż ta powieść graficzna nie mogłaby istnieć, (być taka wyrazista, charakterystyczna) bez tych pierwszorzędnych rysunków i mrocznych kolorów (Dave Stewarta). Użycie kolorów, kreska, twarze postaci - wszystko podkreśla tajemniczość świata przedstawionego i pomimo tego, że tym światem są Stany Zjednoczone - jest Hollywood, na pierwszy strzał idzie klimat ciemnych uliczek, zadymionych cygarami pomieszczeń, poszarpanych ścian, pasje i namiętności kobiet przynoszących mężczyznom porażkę i zgubę, emocje bohaterów, podłość ludzka, straszna ilość mordów, brudu i mroku. Prace rysownika i kolorysty nie można oddzielić od siebie. Bez tego nie byłoby tego cudownego klimatu. Czytając ma się wrażenie filmowości, widocznego na planszach klasycznego amerykańskiego kadrowania filmowego.
Majstersztyk!
Na temat samego wydania - edycji można także rozpisywać się tylko pozytywnie. Twarda oprawa, przepiękna wklejka, bezbłędny DTP, znakomite klimatyczne tłumaczenie Roberta Lipskiego, do tego galeria okładek i wyśmienita cena za taką jakość. Podsumowując. Noir - horror - porywająca narracja, połączona z mistrzowskimi ilustracjami i kolorami - absolutnie lektura obowiązkowa! Zdecydowanie polecam!
autor recenzji:
Dariusz Cybulski
23.11.2014, 13:25 |