POKOLENIE CUDÓW
Długo wahałem się czy w ogóle sięgnąć po tę mangę. Nigdy nie byłem fanem sportu, nie oglądam tego typu rywalizacji a sportowe historie nawet ulubionych autorów (choćby Stephena Kinga) często odrzucały mnie od siebie. I tylko "Kosmiczny mecz", do którego został mi sentyment z dzieciństwa oraz takie filmy, jak "Rocky", wciąż oglądam bez bólu. A jednak "Kurko's Basket" nie wiem czemu, kusiło mnie. Może dlatego, że to shounen, a na dodatek typu szkolne życie, czyli przedstawiciel gatunków, które uwielbiam? A może już sam wygląd okładek tak na mnie podziałał? Albo pozytywne opinie o tej serii? Cokolwiek to było, cieszę się, że po nią sięgnąłem, bo dostarczyła mi solidnej porcji naprawdę dobrej zabawy.
W gimnazjum Teikou istniał klub koszykówki, który posiadł niezwykłą drużynę. Składała się ona z najlepszych graczy, którzy rodzą się raz na dziesięć lat. Ich pokolenie nazwano Pokoleniem Cudów. Ale krążą legendy, że poza piątką zawodników posiadających niezwykłe zdolności, jakich nie posiada nikt inny, istnieje jeszcze szósty, którego nie wymieniają żadne opracowania ani statystyki, ale którego wagi nie da się przecenić.
Manga zaczyna się w momencie, kiedy ów szósty, tajemniczy zawodnik, Kuroko, kończy gimnazjum i trafia do liceum Seirin. Tu zapisuje się do drużyny koszykówki, gdzie trafia także Taiga, marzący o wielkiej karierze chłopak, który przyjechał właśnie ze Stanów. Kiedy wszyscy dowiadują się kim jest Kuroko, staje się on nadzieją drużyny, ale… No właśnie, chłopak jest niski i totalnie nie potrafi grać. Skąd zatem wzięła się jego legenda? I jakie sekrety skrywa?
Co zatem mi, człowiekowi, który za sportem - łagodnie mówiąc - nie przepada, podoba się w "Kuroko's"? Przede wszystkim to, że mam tu do czynienia z typowym shounenem. Nieważne, że postacie rywalizują na halach sportowych, wszystkie prawidła gatunku zostały zachowane. Mamy głównego bohatera, kogoś na kształt tajemniczego wybrańca, potężnego, ale na tyle niezdarnego, by można się z nim było identyfikować. Mamy silnych przeciwników, kolejne wyzwania, sympatycznych kolegów i dużo, dużo humoru. Nie ma tu co prawda miłości (liczę jednak, że pojawi się w trakcie) ani erotyki, ale każdy nastoletni chłopak (plus miłośnicy koszykówki) będzie zadowolony.
Całość może też się pochwalić dobrą szatą graficzną. Typowe dla shounen, prosto rozrysowane, ale wyraziste postacie, dokładne tła i detale, do tego dynamizm sportowych pojedynków - wszystko to daje interesujący efekt. Nawet szkicowane humorystyczne dodatki prezentowane po każdym rozdziale, wypadają bardzo dobrze. Aż przyjemnie się na to patrzy.
Jak pisałem na początku, cieszę się, że sięgnąłem po "Kuroko's". Bo nawet jeśli sceny sportowe w moim odczucia są najsłabszą stroną mangi, to w rzeczywistości nie jest ich tutaj wcale tak wiele. Jest za to szybka akcja i dobra zabawa i ja to kupuję.
|
autor recenzji:
wkp
06.06.2018, 06:36 |