O tym, że komiks nie musi być infantylną historyjką dla młodego czytelnika, wiadomo nie od dziś. W trend opowiadania o sprawach poważnych za pomocą powieści graficznej wpisuje się Muzeum Stutthof, które wydało album pt. „Szczęściarz z rocznika 1917", na kanwie życiorysu Felicjana Łady, byłego więźnia obozu koncentracyjnego Stutthof. Autorką scenariusza publikacji została Agnieszka Kosko-Hołowczyc, współpracująca z Muzeum - nauczycielka, przewodniczka po Trójmieście. Warstwę graficzną wykonała Wanda Swajda, absolwentka wydziału rzeźby Akademii Sztuk Pięknych w Gdańsku, artystka i animatorka aktywności plastycznych dla dzieci i młodzieży. Dla obu Pań był to całkowity debiut na polach sztuki komiksu. Czy udało się im zrobić publikacje, która trafi do czytelnika? Czy skonstruowały nieprzegadany zwarty scenariusz, a do tego umocowany w wyrazistym czytelnym rysunku? A może zamknęły się w schemacie przekazywania suchych faktów? Zapraszam do lektury.
Gdy sięgniesz po ten album po raz pierwszy, to co przyciągnie uwagę to przepiękna z artystycznie filmowym-plakatowym sznytem skomponowaną okładka. Przednia obwoluta na której główny bohater został pokazany w kalejdoskopie myśli i wydarzeń (zawartych w dziele). Użyty font z tytułem oraz nazwiskami autorek, plus całościowe zaaranżowanie tej planszy potęgują wrażenie alegorii do wyobrażenia sobie - łagodnie określiwszy, trudów życia w czasie drugiej wojny światowej.
Kontynuując ocenę sposobu wydania - gruba kartonowa okładka, porządny grzbiecik (dzięki czemu komiks jest zauważalny na półce), a w środku w czerni i bieli, (część plansz i kadrów ma barwy sepii). Na każdej stronie znajdziesz sporo oryginalnych dokumentów; listy zza drutów, grypsy, pożółkłe dokumenty, niewysłane kartki pocztowe, stare fotografie. Edytorsko zadbano o każdy szczególik, (choćby pomysłową paginację). Całość jest bardzo efektowna i potwierdza wrażenie dobrze przemyślanego layoutu. DTP i rysowniczka wykonali kawał solidnej pracy łącząc tak wiele elementów, w jeden graficzny spójny przekaz. Do tego zatroszczono się o każdy element, dodano na końcu świetne artykuły, opracowania naukowe autorstwa Marcina Owsińskiego ( kapitalnie uzupełniające wiedzę na temat historii samego obozu), posłowie Piotra Tarnowskiego, autorek i samego bohatera komiksu. Ma to wszystko ogromny walor edukacyjny. Dodam, że komiks liczy ponad 120 stron, a jego uważna lektura zajmuje mnóstwo czasu. Jednak gwarantuje jest to czas spędzony nad dziełem nietuzinkowym. Szczegóły już za momencik.
Nim „Szczęściarz z rocznika 1917" pojawił się na półkach księgarskich, przebył bardzo długą drogę. Od pomysłu do realizacji minęło sześć lat.
W latach 2008-2013 w ramach projektu "Ostatni świadkowie" pracownicy i współpracownicy Muzeum Stutthof przeprowadzili rozmowy z ponad setką byłych więźniów obozu koncentracyjnego w Sztutowie. Wtedy też narodził się pomysł, aby stworzyć komiks. Agnieszka Kosko-Hołowczyc zaprzyjaźniona z Panem Felicjanem Ładą zaproponowała mu, aby jego historie przenieść i opowiedzieć niebanalnie tzn. za pomocą opowieści obrazkowej. Jego odzew był bardzo pozytywny, wówczas napisał odręczny list-przesłanie do czytelników, (który notabente też zamieszczony został w tym albumie). Zaczęto szukać rysownika. Na apel dyrekcji Muzeum Stutthof odpowiedziało kilkunastu rysowników komiksów, z których tylko kilku zdecydowało się wciągnąć w projekt. Koordynator projektu Marcin Owsiński przekazał im fragmenty scenariusza oraz reprodukcję portretu Felicjana Łady, który został wykonany w obozie i w tajemnicy przed strażnikami przez anonimowego więźnia. Na tej podstawie wybrano debiutantkę komiksową - Wandę Swajdę. Rysowanie trwało kilka lat. Jak w takim razie szczegółowo, pod względem fabuły i rysunków prezentuje się ten tytuł?
FABULARNIE.
„Szczęściarz z rocznika 1917" jest pełną dramatu opowieścią o cierpieniu, codziennej walce o przeżycie, próbach oporu wobec nazistów i zachowaniu człowieczeństwa w tak nieludzkich warunkach.
Po wybuchu II wojny światowej Felicjan Łada wyjechał z Gdyni na Śląsk, w rodzinne strony. Jednak w 1940 r. wrócił na Pomorze, już wtedy działając w konspiracji. Należał m.in. do Związku Walki Zbrojnej i Tajnego Hufca Harcerskiego, lecz niestety w listopadzie 1942 r. aresztowało go gestapo i po śledztwie przewieziono go do KL Stutthof.
W okresie międzywojennym Sztutowo należało do Wolnego Miasta Gdańska, lecz już w sierpniu 1939 r. teren w pobliżu miejscowości został zaplanowany jako miejsce przyszłego obozu. Po wybuchu drugiej wojny światowej powstawały kolejne podobozy i obozy koncentrujące patriotyczną ludność polską na podbitym terytorium. Obóz koncentracyjny Stutthof zlokalizowany w Okręgu Rzeszy Gdańsk-Prusy Zachodnie (Reichsgau Danzig-Westpreussen), na terenie Żuław Wiślanych, w pobliżu Zatoki Gdańskiej początkowo był obozem jeńców cywilnych, następnie jeńców specjalnych. Przechodził stopniowo ewolucje w kierunku obozu koncentracyjnego. Pierwotnie był wyłącznie obozem dla polaków z Pomorza, a także złapanych na terenie III Rzeszy, lecz stopniowo przez Niemców został zamieniony w miejsce eksterminacji – najpierw żydów gdańskich, ale później także innych nacji, jeńców białoruskich, ukraińskich, rosyjskich, (a nawet także trafili tu i zginęli złapani jeńcy z Powstania Warszawskiego). Więźniowie wielu narodowości cierpieli i ginęli tu w straszliwych męczarniach, pracując ponad swoje siły i umierając z głodu, chorób i od hitlerowskiego terroru. W obozie zginęło ponad 60 tys. ze 110 tys. więźniów, którzy przebywali w nim w latach 1939-1945. Byli oni obywatelami 28 państw. Najwięcej, było pochodzenia żydowskiego, drugą najliczniejszą nacją byli Polacy, w tym również Żydzi polscy. Historia tej najdłużej działającej niemieckiej fabryki śmierci została pokazana na kanwie losów więźnia nr. obozowy 18252. „Szczęściarz z rocznika 1917" skupia się na losie szarego człowieka, urodzonego na Śląsku, który ukochał Pomorze. Wplątanego wir okrutnych i tragicznych wydarzeń. Autorki pokazały każdy aspekt obozowego życia. Gdyż obóz koncentracyjny to przede wszystkim było życie. Walka o każdy dzień istnienia i niezatracenia współczucia dla innych. Komiks jest próbą ukazania zwykłego człowieka o niezwykłym charakterze, a pod jego nietypową formą kryje się zapis wspomnień głównego bohatera. Autorki postawiły na bardzo osobiste pokazanie całego życiorysu naszego bohatera. Dlatego też z kart przemawia sam narrator, a dzięki grafikom dodatkowo patrzymy na świat jego oczami. Na tej kanwie udało się uzyskać bardzo ciekawy zabieg, gdyż historia wykracza poza ramy "zwykłego" diariusza, choć nadal zachowuje bardzo emocjonalny, wzruszający, osobisty charakter. Ukazuje życie zwykłych ludzi tego czasu, a zarazem tak niezwykłych. Dramat rodziny, tracącej w obozie ojca. Matki, która walczy o przeżycie w świecie otoczonym przez volksdeutschów i Niemców, pracującej ponad swoje siły, aby pomóc synom. Jest to opowieść w której pokazano motywy, siłę i hard ducha ludzi żyjących z piętnem wyroku śmierci od Hitlerowców.
Czytelnik utożsamia się z bohaterami i rozumie ich sytuację. Odbiorca na przykładzie Felicjana Łady pozna wojenne pokolenie wychowane w czasach drugiej Rzeczypospolitej, oraz wartości, które kierowały tym pokoleniem i to, jaką cenę płacili za wolny kraj. W komiksie rozłożono tak zręcznie akcenty, wartości moralne, i zilustrowano życie obozu na czynniki pierwsze, iż czytając ten album przeszywani jesteśmy na wskroś emocjami tych wszystkich ludzi. A przecież, oni żyli! To byli ludzie z krwi i kości! Nie byli wymyślonymi kreskówkowymi chojrakami! Pokazano rzeczy takie jakimi były naprawdę w obozie. Jeśli jakiś z nich, był podły, to taki był i kropka! Jeśli tchórzliwy to taki był i został i jest pokazany w tej opowiesci obrazkowej. Jeśli jeden esesman nie był „ostatnia świnią", tzn. miał ludzką twarz, to takim go zobaczcie w tym komiksie. Całość bez lukrowania i przekłamywania historii, a do tego sticte podane z naturalizmem i wyłącznie nacechowane na faktach. Znajdziesz tu także wesołe momenty obozowego życia – żartowania współwięźniów z tej sytuacji, ale i dumę, patriotyzm, np. z pokonania w meczu bokserskim niemieckich więźniów kryminalnych (kapo). Zdobycie się na odwagę i stworzenie w obozie tajnej komórki dywersyjnej walczącej z Niemcami. Właśnie takie walory, tzn. zaprezentowania czystej prawdy historycznej charakteryzują ten wyjątkowy, pierwszorzędny album! Równocześnie czyta się go jednym tchem. Jednak przez cały czas w myślach zadajesz sobie pytanie. Ja nisko może upaść naród, który opętany obłąkańczą ideologią zdobycia przestrzeni życiowej dla Niemców zrobił takie rzeczy? …
Dlaczego dopuścił się ogromu zbrodni, dotąd niespotykanego w dziejach? …
Dlaczego wizja jednego dyktatora doprowadziła do zbrodni dokonywanych na bezbronnych bliźnich: na dzieciach, starcach, kobietach? … Gdzie był wtedy cywilizowany świat? Samymi notami dyplomatycznymi nie zatrzymano szaleństwa. Pozostała przestroga!?
Pokazane w publikacji trzy długie lata w obozie koncentracyjnym Pana Felicjana i w końcu zimą 1945 roku ucieczkę z "Marszu Śmierci", a także późniejsze czasy zaraz po obozie – ciężką prace w gdańskiej stoczni i zmierzenie się z socjalistycznym punktem patrzenia na świat – mówią wiele o nim. Wszystko to prezentuje człowieka naznaczonego - mającego na barkach wielką traumę obozu, a jednak szczęśliwego, który pokazał iż można ułożył sobie normalne życie.
GRAFICZNIE.
Hiper realistyczne grafiki w sepii- nawet na pierwszy rzut oka - widać, iż przygotowane zostały z ogromną starannością. Wanda Swajdy jest utalentowaną profesjonalistką, potrafiącą pracować w każdej technice malarskiej. Gdy skupisz się czytelniku tylko na jej rysunkach, zobaczysz z jaką pieczołowitością, szczegółowością zostały wykonane. Zobaczysz jak perfekcyjnie połączono w nowoczesnym miksie ilustracje ze zdjęciami z epoki, lub takowymi dokumentami. Żeby uzyskać ten efekt końcowy, trzeba było przesiedzieć po benedyktyńsku nad każdą stroną godzinami, a nad samym tym projektem - dzień, w dzień - przez bite trzy lata. Bezsprzecznie jednak - wynik końcowy zachwyca, i jest wyrazisty, a wręcz oszałamiający.
PODSUMOWANIE.
O obozie Stutthof napisano kilkadziesiąt książek. Są wśród nich wspomnienia oraz prace naukowe, aczkolwiek komiks historyczny o tej tematyce jest prawdziwą perełką, i z pewnością znajdzie zrozumienia wśród wielu czytelników. Publikacja ta jest znakomitym narzędziem dydaktycznym, wybitnym komiksem historyczno-edukacyjnym, który w przystępny sposób naucza o historii obozów koncentracyjnych, a w obliczu nadchodzących wydarzeń – obchodów 70 rocznicy wyzwolenia hitlerowskich obozów koncentracyjnych na ziemiach polskich tym bardziej warto sięgnąć po tą publikację. To nie jest lekka rzecz w odbiorze i z pewnością przeznaczona dla dojrzałego duchem czytelnika. Nie raz poczujecie wzruszenie podczas czytania, złość na złych ludzi, ale ten album wciągniecie do głowy jednym tchem, i nie dlatego iż dotyczy wyłącznie tematu obozu Stutthof, ale dlatego, iż jest to znakomita opowieść o prawdziwym męstwie, altruizmie i człowieczeństwie. Pod względem prezentacji fabularnej Agnieszka Kosko-Hołowczyc spisała się na medal, a w sukurs poszły ilustracje Wandy Swajdy. Debiut obu Pań można uznać za bardzo udany i wysokich lotów! Stworzyły wielowątkową , płynną w narracji, autorską w przekazie opowieść graficzną, wykonaną z pełną wrażliwością oraz w nowoczesnym, czytaj nowatorskim sposobie kadrowania i rysowania. „Szczęściarz z rocznika 1917" jest prawdziwą gratką nie tylko dla fascynatów historii, ale dla każdego kto docenia, lubi wspaniałe ludzkie opowieści.
Publikacja przedstawia historię Pana Felicjana Łady - jegomościa o pięknej duszy, który teraz mając 98 lat, nadal pozostaje szczęśliwym, pogodnym, z poczuciem humoru, dobrym skromnym, mądrym człowiekiem i wzorem dla młodych pokoleń.
Zdecydowanie polecam!
autor recenzji:
Dariusz Cybulski
25.01.2015, 11:19 |