Góry i Pogórze Kaczawskie to jedyne miejsce w Polsce, w którym można podziwiać relikty wszystkich okresów wulkanizmu jakie miały miejsce na terenie Polski. Góry Kaczawskie są regionem bardzo ciekawym zarówno dla miłośników architektury - (Zamek Grodziec, Zamek Bolków, Zamek Lipa, Zamek Świny, romański kościół-muzeum p.w. św. Jana Chrzciciela i św. Katarzyny Aleksandryjskiej w Świerzawie, Zamek Niesytno, Zamek Rokitnica) - jak i natury (Ostrzyca Proboszczowicka – wygasły wulkan Wilcza Góra – wygasły wulkan i róża bazaltowa Czartowska Skała – wygasły wulkan w Parku Krajobrazowym Chełmy, Grodziec – wygasły wulkan i zamek średniowieczny Wielisławka i Organy Wielisławskie,Wąwóz Myśliborski i Organy Myśliborskie). Jednocześnie okolice te są bardzo dobrą bazą wypadową do zwiedzania niemal całego Dolnego Śląska i Sudetów.
Kraina Wygasłych Wulkanów to mekka geologów, i miejsce naznaczone wielką historią. Urodzony w Garnczarach i mieszkający później w Leszczynie badacz, etnolog, pisarz Will Erich Peuckert zauroczył się tymi okolicami. Zebrał w swoich manuskryptach wiele informacji, i niesamowitych opowieści, klechd tworząc niezwykłą mapę folklorystyczną tej krainy. Lokalne stowarzyszenia (Partnerstwo Kaczawskie oraz ARCHEO) wykorzystały jego badania i wydały wspólnie w ubiegłym roku komiks regionalny wykonany do scenariusza Mariusza Łesiuka z ilustracjami Mateusza Stefanko. Publikację, w której w przystępny sposób w opowieści obrazkowej zaprezentowano mieszkańcom regionu, młodzieży, turystom kilka najciekawszych opowieści historycznych - („Legendę o Czarnym Krzysztofie”, „Legendę o Jeźdźcu bez głowy”, „Legendę o bitwie z Tatarami”, „Legendę o Templariuszach”, „Legendę o upadku Zamku Grodziec” oraz „Legendę o Piotrze Włoście”). Jak oceniłem ten tytuł? Serdecznie zapraszam do lektury.
Ogromnym atutem tej publikacji jest zręcznie poukładany scenariusz i same dialogi. Mariusz Łesiuk fajnie to wszystko poskładał. Idealnie fabularnie udokumentował. Pozycja ta, nie jest jest jednak typową gawędą stricte historyczno-edukacyjną. Można ją zobrazować w dwójnasób. Nie popularyzuje nadmiaru wiadomości, gdyż jest to album familijny o sznycie przygodowym, który w ciekawy sposób wprowadza zdarzenia i miejsca historyczne, a zarazem dzięki specyficznej grafice czerpie wiele z klimatów fantasy.
Scenarzysta potwierdza ten zamysł dodania wątku nadnaturalnego i fantastycznego np. korzystając z specyficznego narratora - postaci łączącej wszystkie opowieści, a jest nią pewien grubiański stricte fantasmagoryczny gnomo-skrzat. Na drugiej stronie narracji we większości przypadków (oprócz nowelki o „Nocnym Łowcy” vel „Jeźdźcu bez głowy” należącej do wątku nadnaturalnego) wybrano taki sposób opowiadania i przekazywania faktów, aby prawda dziejowa, poparta została już na dostępnej wiedzy oraz badaniach naukowych (wykopaliskach archeologicznych, studiowaniu woluminów, starodruków i to nie tylko z polskich źródeł faktograficznych).
Przekazywane od pokoleń klechdy zostały porównane z obecnie dostępnymi informacjami. Badania takie poczynił sam scenarzysta Mariusz Łesiuk, (który z zawodu jest archeologiem). W lipcu 2003 roku razem z Bartłomiejem Gruszką odkopał warownię jednego z bohaterów komiksu, a mowa tu o XV-wiecznym rycerzu-rabusiu Krzysztofie von Reisewitz, zwanym (od koloru włosów) Czarnym. Jak się okazało podania i mity o nim - jego podłym żywocie i śmierci okazały się nad wyraz prawdziwe.
W komiksie zostały opowiedziane niewielkie epizody z jego bujnych losów.
W 1506 roku nieopodal Choińca banda złożona z 18 rycerzy zaatakowała kupców powracających z Wrocławia, a były to czasy gdy, na tych terenach według praw niemieckich podbijanie, grabieże na traktach i zdobywanie dóbr siłą i mieczem stanowiło sens drogi rycerskiej. Zabijanie dla zysku i podboju nie było czymś bardzo złym, hańbiącym, ujmującym czci rycerzom germańskim. Tylko w Polsce i w nielicznych królestwach nie związanych z cesarstwem niemieckim, pielęgnowano cechy niezłomnego mitu arturiańskiego herosa.
W potyczce z zaciężnymi Czarnego Krzysztofa zginęli - rycerz Jerzy von Zedlitz z Brunowa i Tschoertner burmistrz Lwówka Śląskiego oraz kupcy. Jak podaje jedna z kronik, zostali oni przytroczeni do wozu i wleczeni aż do miasta. Za głowę Krzysztofa von Reisewitz wyznaczono sowitą nagrodę. Zmuszony uciekać schronił się pod skrzydła księcia legnickiego Fryderyka, i od teraz Czarny Krzysztof był praktycznie nietykalny i bezkarny. Historycy podejrzewają, że olszanicki rycerz dzielił się z księciem łupem lub wykonywał dla niego jakieś zadania - tylko w ten sposób można wyjaśnić trwającą kilkanaście lat calkowitą bezkarność jego bandy.
Wiele wycierpieli przez niego mieszczanie Wrocławia, Legnicy, Lwówka i Złotoryi, aż wreszcie w 1512 roku chudopachołki ze Złotoryi otoczyli i zdobyli jego zamek. Czarny Krzysztof spędził rok w legnickim więzieniu, skąd listami błagał o litość księcia Fryderyka. Powieszono go rok później i taką opowieść odnajdziesz subskrybencie w komiksie. I takich ciekawych opowiastek z tego regionu jest w tej publikacji jeszcze więcej. Jednakże aby nie psuć zabawy pozostawiam resztę historii do odkrycia czytelnikowi, który zdobędzie ten albumik.
Zarys graficzny wykonany przez Mateusza Stefanko to miks cartoon z realizmem, bliższy stylowi znanemu z frankofońskich komiksów środka. W tym wypadku ze szczególnym sznytem inspiracyjnym ukierunkowanym na prace Jean-Louis Mouriera (np. Trolle z Troy, Lanfeust z Troy). Stefanko umiłował sobie stylistykę plastycznych ilustracji oraz feerii żywych kolorów. W jego dziełach poza komiksowych widać inspirację fantasy oraz prozą Sapkowskiego, ale również i Rosińskiego. Zaobserwować można to także w tym komiksie, a mianowicie w „Legendzie o Piotrze Włoście”, gdzie aż bije z każdego kadru odnoszenie się do światów Thorgala. Trzeba przyznać szczerze, iż artysta ma smykałkę do tworzenia urzekających prac (tworzonych na tablecie). Szczególnie, że dynamiczna kreska rysownika jest lekka i miła dla oka. Niestety w „Legendach...” troszkę razi czytelnika nie konsekwencja w dopieszczeniu teł, i zbyt częste uproszczenia. Jeśli artysta popracuje nad swoim warsztatem, bez kozery, ma on przed sobą świetlaną przyszłość.
Album został wydrukowany w dużym formacie, na pachnącej kredzie, bez literówek czy też błędów ortograficznych. Jest publikacją darmową dostępną podczas spotkań organizowanych przez obu wydawców. Niestety jest i zonk. Komiks został źle złożony - nieumiejętnie wykorzystano i wprowadzono pogrubiony Comics Sans, zarówno w dymkach, jak i w paginacji. Wyrobionemu komiksiarzowi będzie to przeszkadzało.
Podsumowując! Jak to bywa na starcie nie ustrzeżono się małych mankietów, lecz pomimo tego warto, aby obaj wydawcy w przyszłości kontynuowali komiksową przygodę, z kolejnymi legendami z „Krainy Wygasłych Wulkanów”. Miejmy nadzieje, iż tym razem w dłuższej opowieści dotyczącej tylko jednej wybranej lokalizacji np. zamku Bolków, lub Grodziec.
Obecnie kiedy prawie każdy region polski posiada swój własny komiks regionalny, cieszy, iż pojawia się kolejna ciekawa propozycja. Autorzy, a do tego debiutanci wykonali ją z pasją. Prezentuje się bardzo sympatycznie, i godnie promuje Góry i Pogórze Kaczawskie.
Polecam!
autor recenzji:
Dariusz Cybulski
04.02.2015, 00:36 |