|   INFORMACJE   |     SZUKAJ   |     ZALOGUJ SIĘ   |     |  
  |   INFORMACJE   |     SZUKAJ   |     ZALOGUJ SIĘ   |     |  
WAK - Wielkie Archiwum Komiksu
  |   INFORMACJE   |     SZUKAJ   |     ZALOGUJ SIĘ   |     |  
  |   INFORMACJE   |     SZUKAJ   |     ZALOGUJ SIĘ   |     |  
WAK - Wielkie Archiwum Komiksu
WAK - Wielkie Archiwum Komiksu
Wielkie Archiwum Komiksu

RECENZJA WYBRANEJ POZYCJI

1635
DC Deluxe #5 - Lobo. Portret bękarta [2015]
Nie masz tej pozycji?!
KUP JĄ W
KOMIKSIARNIA
za 80,99 zł!
seria / numer:
tytuł:
Lobo. Portret bękarta
rodzaj pozycji:
scenariusz:
rysunki:
format wydania:
180 x 275 mm
rodzaj papieru:
kredowy
rodzaj oprawy:
twarda z obwolutą
rodzaj druku:
kolor
liczba stron:
256
wydawca polski / rok wydania:
Egmont 2015
wydawca oryginału:
cena:
89,99 zł
podziel się recenzją:
recenzje do pozycji [2]:
Dawno, dawno temu kiedy komiksy z superbohaterami sprzedawane były w kioskach Ruchu… Zaraz, zaraz. To tak samo jak dziś. Ale inne to były komiksy.

Dawno, dawno temu w latach 90. XX wieku, kiedy w kioskach sprzedawane były zeszyty z Batmanem, Supermanem, Spidermanem i Punisherem raz na jakiś czas trafiały się prawdziwe perełki. Jedną z nich był „Sąd nad Gotham” namalowany przez fenomenalnego Simona Bisleya. Inną – „Lobo. Ostatni Czarnian” z rysunkami tego samego pana. Dziś o tym drugim. Okazją jest wznowienie tego komiksu. Dopełnione dwoma innymi historyjkami. Wszystkie pamiętają ci, którzy zaczytywali się w komiksach wydawnictwa TM Semic. Dziś „Lobo. Ostatni Czarnian”, „Lobo powraca” oraz „Lobo. Paramilitarne święta specjalne” składają się na swoiste IPN-owskie akta bohatera. Przed nami gruby tom zatytułowany „Lobo. Portret bękarta”.

Lobo. Ostatni z rasy Czarnian. Ostatni, bo całą resztę społeczeństwa po prostu sprzątnął. Typ bez żadnych zasad. A nie – jedną ma. Lobo zawsze dotrzymuje słowa! Tyle. Poza tym zabija, miażdży, dźga, uderza, rozwala, demoluje… Zabawia się. A mimo wszystko doczekał się swojej serii komiksowej, wydawanej przez wydawnictwo DC. To samo, które publikuje Batmana, Supermana czy Wonder Woman. Nagle wśród superbohaterów objawił się antybohater, którego czytelnicy kupili. Pierwsza z historii składających się na portret pokazuje, że Lobo to słowny typ. Skoro ma cało i żywo dowieźć na miejsce swoją znienawidzoną nauczycielkę, która w dodatku popełniła czytadło-paszkwil na jego temat, dowiezie. A że bez nóg? Przecież to szczegół. A że po drodze ściągnie sobie na łeb pół kosmosu? Tym lepiej dla akcji komiksu! Przecież czytelnik nie znosi nudy.

Jeszcze ciekawsze jest założenie drugiej historii. Oto Lobo ginie i trafia do… nieba! Nieba, które po jego wizycie już nigdy nie będzie takie samo. Ostatnia z historyjek to zapis z akcji wykonywania innego zlecenia – zabójstwa świętego Mikołaja, który doprowadzał do furii wielkanocnego zajączka… Tak, w Lobo nie ma świętości. Mam wrażenie, że Keith Giffen (fabuła) i Alan Grant (dialogi) – kiedy dostali tę fuchę - w końcu odetchnęli. Podobnie Simon Bisley (rysunki). Trio to stworzyło iście undergroundowego bohatera, który wypłynął na powierzchnię.

„Portret bękarta” ukazuje się w twardej oprawie, na kredzie (momentami psuje odbiór; wszak Lobo to underground), z dodatkowymi okładkami i posłowiem Kamila Śmiałkowskiego. Trudno nie zgodzić się z jego stwierdzeniem, że „ten komiks w ogóle się nie zestarzał”. Fakt, nie zestarzał się. Nabrał dodatkowej mocy i znów „zrył” mózg czytelnika. Jak w latach 90., kiedy pierwsze albumy o Lobo ukazały się na naszym rynku.

Ameryka. Nie tylko dla fanów trykotów.
autor recenzji:
Mamoń
26.01.2017, 14:47
LOBOTOMIZATOR

Z komiksami o przygodach Lobo jest prawie jak z filmami Tarantino. Z jednej strony krew i przemoc, z drugiej nie sama to jatka i posoka. Dosadna brutalność? Owszem, ale jakże przy tym umowna. I choć w ostatecznym rozrachunku do dzieł Quentina Ważniaka nie porównam, album ten to dzieło rewelacyjne i nie polecić go fanom tego medium to jak zapomnieć nadmienić kinomanom o obrazach wspomnianego wyżej fetyszysty damskich stóp.

Jaki Lobo jest, każdy czytelnik chyba wie. Za jego życiową dewizę można uznać słowa: „Jeśli coś może dotknąć mnie, ja mogę dotknąć tego. Jeśli mogę dotknąć, to może krwawić. Jeśli krwawi – zabiję”. Bo Lobo zabija wszystko jak leci, choć swój własny kodeks honorowy posiada także. Lobo to twardziel, najtwardszy z możliwych. „Heros”, który zabił całą planetę by być jedynym w swoim rodzaju. Tacy byliby Chuck Norris, Arnold Schwarzenegger, Bruce Willis i Sylvester Stallone, gdyby połączyć ich w jedno i wyeliminować słabości. Przy nim Thorgal to taki komiksowy Rysiek z Klanu, a Batman i Superman to tylko zboczeńcy w rajstopkach, którzy otaczają się chłopcami i dziewczynkami, i sobą samymi nawzajem. I tego właśnie Lobo dostajemy w zbiorczym wydaniu trzech najlepszych chyba komiksów z jego udziałem.

W pierwszym, stanowiącym zarazem komplet pierwszej miniserii z jego przygodami, „Ostatnim Czarnianinie” (który swoją drogą na naszym rynku pojawia się po raz trzeci, wydany przed laty przez TM-Semic i potem Fun Media, w które Semic się zamieniło), dostaje zlecenie dostarczenia więźnia. Więzień ma być jednak żywy, co Lobo obiecuje, a słowa nie łamie przecież nigdy. Problem w tym, ze ów więzień to cudem przeżyła z zagłady Czarni znienawidzona przez niego nauczycielka, która na dodatek napisała biografię naszego antybohatera. Efekt? Lobo chce ją zabić, a nie może. Na dodatek cała plejada dziwacznych postaci także chętnie widziałaby ją i jego martwych. Zaczyna się rzeź…

Drugi i powszechnie uważany za najlepszy obok „Ostatniego Czarnianina” album o Lobo, zbiór kolejnej miniserii, to „Lobo Powraca”, w którym Rzeźnik nasz zamiast zabić, zostaje zabity. Ale przecież zabić to on, nie jego, więc coś trzeba z tym zrobić. W skrócie: Zaświaty się po czymś takim raczej już nie pozbierają.

Całości dopełniają zaś udane „Paramilitarne Święta Specjalne”, w których to Lobo dostaje zlecenie na Świętego Mikołaja.

Każdy z tych komiksów oczywiście już po polsku był, każdy też zdobył status komiksu kultowego, ale obecnie większość jest albo niedostępnych, albo ceny bywają kosmiczne. Powyższe wydanie zbiorcze też do tanich nie należy, nie mniej to, jakie jest edytorsko (choć kilka wpadek się znalazło – jakość skanów części „Ostatniego Czarnianina” jest gorsza niż w TM-Semic, linie za grube i zatraca się gdzieś sporo detali, a to coś, co boli przy tej cenie i wydaniu, a także trafił się kiks w postaci braku jednej strony z "Paramilitarnych Świąt Specjalnych") – twarda oprawa, obwoluta (szkoda, że nie z wymowną ilustracją TPB „Lobo Powraca”, która zrobiła na mnie nie małe wrażenie, gdy w wieku lat 8 zobaczyłem ten komiks w witrynie kiosku), kredowy papier, – sprawia, że warto po nie sięgnąć. Poza komiksami mamy tu galerię okładek, rysunek czy posłowie Kamila Śmiałkowskiego, niezłe jest też nowe tłumaczenie, choć nadal pozostawiono „Kurde bele” zamiast bardziej adekwatnego „Kuźwa”, jakby bano się bardziej dosadnego słownictwa. Jako całość jednak to dzieło naprawdę świetne. Lobo powstał przecież jako kontrapunkt dla miałkich bohaterów, a w najlepszych swych latach, czyli w tych właśnie opowieściach z „Bękarta…”, wykraczał poza rozrywkę, stanowiąc ostrą (i przepełnioną czarnym humorem) satyrę na komiksy i całą tą branżę, a także popkulturę. I spełnienie marzeń każdego chłopaka o byciu macho. Poza tym „Lobo” to taki komiksowy odpowiednik ostrego rocka, co szczególnie czuć w tych trzech historiach rysowanych przez Bisleya. Wprawdzie Biz poza zebranymi albumami dla Lobo narysował tylko crossoverowe one shoty („Batman/Lobo” i dwie części „Lobo/Authority”), choć inni rysowali po kilkadziesiąt zeszytów, a on jest jedynie utalentowanym samoukiem, który często gdzieś ma fundamentalne zasady rysowania, to właśnie jego z Lobo kojarzy się najbardziej.

Sięgnijcie więc, bo naprawdę warto. To bezkompromisowa jazda bez trzymanki dla każdego, kto nie boi się umowności i kontrowersji. Super.
autor recenzji:
wkp
18.12.2015, 16:22

RECENZENCI

BroosLi
[7]
Charles Monroe
[17]
Chudi_X
[3]
Dariusz Cybulski
[442]
Edward Weaver
[2]
Joan_Johnson
[1]
Mamoń
[1092]
McAgnes
[1]
Modli
[1]
MonimePL
[146]
Percival
[2]
Ronin
[3]
Warlock
[4]
wkp
[2379]
KOMIKSY, MANGI, CZASOPISMA, KSIĄŻKI, ARTBOOKI, FIGURKI, GADŻETY I INNE
Komiksiarnia
Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.
Przypominamy, iż do czasu uzupełnienia bazy danych nowej wersji strony informacje o starszych pozycjach znajdziecie na łamach poprzedniej wersji witryny:
Old WAK!
Copyright © 1997-2024 WAK - Wielkie Archiwum Komiksu | Strona działa od 21 lipca 1997 | Idea, gfx & code: Warlock | Stan odwiedzin: 5045901
Copyright © 1997-2024 WAK - Wielkie Archiwum Komiksu
Start witryny: 21 lipca 1997 | Idea, gfx & code: Warlock
Stan odwiedzin: 5045901