|   INFORMACJE   |     SZUKAJ   |     ZALOGUJ SIĘ   |     |  
  |   INFORMACJE   |     SZUKAJ   |     ZALOGUJ SIĘ   |     |  
WAK - Wielkie Archiwum Komiksu
  |   INFORMACJE   |     SZUKAJ   |     ZALOGUJ SIĘ   |     |  
  |   INFORMACJE   |     SZUKAJ   |     ZALOGUJ SIĘ   |     |  
WAK - Wielkie Archiwum Komiksu
WAK - Wielkie Archiwum Komiksu
Wielkie Archiwum Komiksu

RECENZJA WYBRANEJ POZYCJI

1412
Rodryk [2015]
tytuł:
Rodryk
rodzaj pozycji:
scenariusz:
rysunki:
format wydania:
220 x 296 mm
rodzaj papieru:
kredowy
rodzaj oprawy:
twarda
rodzaj druku:
kolor
liczba stron:
96
wydawca polski / rok wydania:
Ongrys 2015
wydawca oryginału:
cena:
55,00 zł
podziel się recenzją:
recenzje do pozycji [1]:

„Rodryk” do scenariusza Luciena Meysa jest jedną z wcześniejszych publikacji Mistrza Williama Vance. Publikacja pierwotnie wykonana w czerni i bieli, została opublikowana w odcinkach w 1973 roku w kobiecym tygodniku „Femmes d'Aujourd'hui” pod tytułem „Roderic”, a następnie w 1979 roku zebrana i wydrukowana w dwóch zeszytach (pt. „Amathea” i „Starzec z gór”) w belgijskim wydawnictwie Bédéscope. W 2001 roku obie części zostały pokolorowane - podrasowane przez Williama Vance i Petrę Van Cutsen, (notabene żonę - etatową kolorystkę – a przede wszystkim jego muzę, której postać, piękno, hiszpański seksapil Mistrz ukazywał w prawie każdym komiksie). Obie części pojawiły się w jednym tomie we wyjątkowej kolekcji Dargaud pt. „Wszystko Vance'a”. W ręce polskiego czytelnika trafia owa odświeżona edycja, którą pod każdym względem można określić słowem; interesująca! Dlaczego tak uważam? Szczegóły już za momencik. Zapraszam do lektury.

Akcja komiksu osadzona jest w realiach historycznych. Ma miejsce w XII wieku pod koniec pierwszej Krucjaty, która ruszyła do Ziemi Świętej po apelu papieża Urbana II na synodzie w Clermont 27 listopada 1095 roku. Od tego momentu rozpoczął się okres Wypraw Krzyżowych, których głównym celem było zdobycia Jerozolimy oraz uwolnienia wschodnich chrześcijan spod jarzma arabskiej władzy. Armia krzyżowców zdobyła Jerozolimę w 1099 roku i wymordowała muzułmańskich oraz żydowskich mieszkańców.

Zakon Rycerski Grobu Bożego w Jerozolimie (łac. Ordo Equestris Sancti Sepulcri Hierosolymitani) bożogrobcy zwany także Zakonem Kanoników Regularnych Stróżów Świętego Grobu Jerozolimskiego, (a w Polsce jako Zakon Kanoników Regularnych Stróżów Grobu Chrystusowego) oraz inne Zakony mocno umacniały władzę w Palestynie. Gotfryd z Bouillon założyciel kapituły bożogrobców, twardą ręką trzymał zdobyte tereny. Zaledwie kilkuset rycerzy krzyżowych wywodzących się z najlepszych rodów musiało chronić świętych ziem i pielgrzymów. Wśród nich był szlachetny rycerz Rodryk. Po raz kolejny udało mu się doprowadzić grupę pątników pod mury Świętego miasta. Aczkolwiek było to pyrrusowe zwycięstwo. Stracił giermka Oliviera, a w zanadrzu czyhały na niego kolejne kłopoty. Jego przyjaciel kupiec Urban, po napadzie bandytów pustynni na jego karawanę zmierzającą do Akki - został postawiony pod ścianą! Nie dość, że zabito mu ludzi - zagrabiono cały majątek, jeszcze lichwiarz Nerses zażądał natychmiastowej spłaty długu, lub w zamian za niego oddania córki jedynaczki. Kupiec bojąc się, iż będzie musiał oddać Blankę, poprosił Rodryka, aby odwiózł ją w bezpieczne miejsce – bezpośrednio do brata kupca mieszkającego w Edessie. Niewielki poczet zbrojnych (z nowym giermkiem Wilhelmem) wyruszył ku nowej misji. Już pierwszy dzień nie oszczędził podróżników i przyniósł kłopoty, a każdy kolejny dzionek potęgował nowe wyzwania. Bandyci, beduini, asasyni - starcia, potyczki - śmierć i problemy! Do tego z opresji uratował ich oddział zbrojnych pod dowództwem przepięknej wojowniczki Amathe. Dlaczego wrogowie chrześcijan stanęli w ich obronie? Co się pod tym kryje? Dlaczego przyszli im z odsieczą? … Grupa ruszyła dalej. Tymczasem na jej ścieżce pojawiła się rozbita karawana od Władcy Ismailitów do króla Jerozolimy. Ostatni świadek masakry ujawnił szokującą prawdę. Napastnikami byli „Templariusze”. Ci sami krzyżowcy, którzy zarządzali zamkiem w Safedzie. Umierający poseł pozostawił w dłoniach Rodryka tajemniczy list oraz przekazał prośbę, aby dopełnił jego misji. Od tego pergaminu zależy przyszłość Świętego miasta i kruchy pokój z „muzułmanami”.

Jak postąpi Rodryk? ...


Bitwy, sułtańska niewola, ucieczki, intrygi – przygoda i historyczne tło Bliskiego Wschodu! Każdy z tych  epizodów (tematów) znajdziesz w tym awanturniczym albumie.

Fabuła nie nuży. Zaczytujesz się i zatracasz się we wartkie tło opowieści. Chcesz odkryć jak najszybciej kolejne elementy pustynnej układanki, w której poprzeplatano fakty historyczne z fikcją. Niektóre postacie historyczne istniały naprawdę, inne pojawiły się w Ziemi Świętej kilka latek później. Aczkolwiek scenarzysta pozwolił, aby zaistniały w jednym czasie. Dlatego niejeden czytelnik zwróci na ten fakt (rozbieżność) uwagę.
Pierwszoplanowe zuchy zaprezentował bardzo wyraziście, (są oni pełni odwagi, cnót oraz charakterku), jednakże aktorzy drugoplanowi wypadają na ich tle dość blado. Nie zagłębisz się w zasady ich postępowania, gdyż akcja mknie, i nie jest skomplikowana, a przede wszystkim nie jest budowana na fajerwerkach, tylko na motywie drogi. Prezentuje typową dla komiksu frankofońskiego konstrukcję opowieści, w której pewne wydarzenia historyczne stanowią luźną osnowę fabuły, a (wspomniane) fakty zostają wymieszane z wątkami przygodowymi. Choć tematyka Średniowiecza i krucjat jest bardzo eksploatowana przez tamtejszych twórców, jednakże na tle tak wyśmienitych serii jak „Wieże Bois-Maury” Hermanna Huppen, czy też w „Krucjata” Philippe’a Xaviera i Jeana Dufaux, ten staruszek o eskapadach Rodryka prezentuje się bardzo przyzwoicie. Poza tym, ma się wrażenie, iż za horyzontu i za moment wyłoni się jego kumpel - rycerz Aymar. Co interesujące scenarzysta - Lucien Meys był w owym czasie artystą, który gustował w tematyce żartobliwej, a jego dziełka w klimatach szalonego Cartoon odbiegały od poważnego patrzenia na świat. Nie będzie dużym nadużyciem stwierdzenie, iż udało mu się dodać ową nutkę humorku do komiksu, który opiera się na klimatach tajemnicy i mroku Średniowiecza.

Ten fakt widoczny jest nawet w grafice. W tym komiksie dokoła bohaterów latają muchy tse-tse, widać brud tej epoki (np. na targu), a każdy przedmiot, i prawie każda postać została wykonana zgodnie z realiami i bardzo wiernie (autentycznie np. odziana). Prawie, gdyż Anathea przypomina bardziej bohaterkę fantastyczną (jak czarodziejka z serii „Ian Kaledine”) i jej piękno (dekolt i wisiorek) nie pasuje do kreacji tego świata. Na szczęście występuje ona w początkowej fazie historii i bardzo możliwe, iż autorzy chcieli mieć otwartą furtkę do podążania i skłonienia się także w ten rejon, czyli dodania wątku z opowieści fantastycznej.

O samej stronie rysunkowej można pisać wyłącznie pozytywnie. Przepiękne ujęcia jeźdźców, proporcjonalność na tle surowego piękna Bliskiego Wschodu - mega absolutnie zachwyca! Sama konstrukcja oparta na klasycznym kadrowaniu oraz przejrzystości prezentuje się nienagannie. Widać w tym wszystkim ogrom pieczołowitości i precyzji. William Vance ma rozpoznawalny styl graficzny, a dzięki stałej (dobrej) współpracy z Petrą ich prace robią na czytającym duże wrażenie.

Scenarzysta i rysownik wspaniale kooperowali. Skądinąd poznali się podczas pracy przy rożnych projektach dla wspomnianego tygodnika „Femmes d'Aujourd'hui”. Dla Williama Vance tworzenie tego komiksu, (a także wcześniejszej pracy w klimatach średniowiecza, o przygodach nieślubnego syna króla Kastylii zwanego „Ramiro”) była czystą przyjemnością. W czasie swojej młodości otrzymał książkę protoplasty komiksu Gustave Dore pt. „Krucjaty w obrazach”. Stała się ona dla niego elementem wychowawczym i karmiła jego wyobraźnie, a wręcz pokazała mu kierunek dla przyszłej drogi artystycznej.

W tym miejscu należy wspomnieć o samym wydaniu. Uwagę przyciąga przepiękna okładka przedstawiającą wojowniczą Amathe. Solidny grzbiecik, twarda oprawa, duży format, idealnie w najdrobniejszych szczegółach dopracowany DTP to cechy które kształtują jakość edycji. Całość wydrukowano na kredowym grubym papierze i dobrze została nasycona farbą drukarską, iż widać faktury, impasty (malarskie mistrzowskie pociągnięcia Vanca i Petry). Efekt ten prezentuje się malowniczo. Dlatego choćby owe względy zachęcają do lektury, a tymczasem w środeczku oprócz samej opowieści Rodryka znajdziesz jeszcze interesujące dodatki; pierwszorzędny zbiór grafik ze wspomnianej książki Gustava Dore, a także szkicowe opracowanie dotyczące wojsk krzyżowców.

Podsumowując! Wydawnictwo Ongrys słucha głosów czytelników i dzięki temu idealnie trafia w ich gusta. Zabrało się z werwą za wydawanie prac Tadeusza Baranowskiego i Jerzego Wróblewskiego oraz niedokończonych serii z lat dziewięćdziesiątych. W planach jest „Kryształowy Miecz”, a światło dzienne ujrzały już dwa tomy (wydania zbiorczego) burzliwych marynistycznych przygód „Bruce J. Hawkera” . Edytor ze Szczecina zapowiedział kolejny album Williama Vanca – western „Ringo”, i wyraźnie widać, iż na całej linii postawił na tego wybitnego klasyka. Autora, którego piszący te słowa ceni przeogromnie. Artysty uniwersalnego, utalentowanego i wszechstronnego tworzącego od lat sześćdziesiątych. Mającego w swoim dorobku wspaniałe i nietuzinkowe publikacje. Artysty wszechstronnego, który najbardziej ukochał sobie opowieści w klimatach korsarskich, historycznych, średniowiecznych oraz westernowych, a swoją świetlaną drogę rozpoczął od marynistycznego Howarda Flynna (1966), zaś malarską kreskę porzucił dla żartobliwego Cartoon w przygodach „Laurela i Hardego”. Z jego reki wyszedł również przepięknie namalowany spin-off Bluberrego. Ma na swoim koncie sakramencko dobre opowieści przygodowe i sensacje (XIII),a przede wszystkim każda z jego prac pomimo latek na karku godnie się zestarzała. Zasługuje na wydanie i miejmy nadzieję, iż w najbliższej przyszłości tak się stanie!

Na sam koniec. Lektura „Rodryka” jest bardzo relaksująca. Scenariusz jest bardzo klasyczny, wręcz można dodać anachroniczny, lecz na tle innych publikacji z tego czasu godnie przetrwał wszystkie te lata. Opowieść jest prowadzona w swoim tempie, lecz bez kozery, tak naprawdę patyna rysunku i kolorystka nadaje tej „przygodówce” tyle uroku. Po lekturze ma się wrażenie obcowania z dobrym czytadłem.

Zdecydowanie polecam!

autor recenzji:
Dariusz Cybulski
10.10.2015, 11:11

RECENZENCI

BroosLi
[7]
Charles Monroe
[17]
Chudi_X
[3]
Dariusz Cybulski
[442]
Edward Weaver
[2]
Joan_Johnson
[1]
Mamoń
[1091]
McAgnes
[1]
Modli
[1]
MonimePL
[146]
Percival
[2]
Ronin
[3]
Warlock
[4]
wkp
[2379]
KOMIKSY, MANGI, CZASOPISMA, KSIĄŻKI, ARTBOOKI, FIGURKI, GADŻETY I INNE
Komiksiarnia
Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.
Przypominamy, iż do czasu uzupełnienia bazy danych nowej wersji strony informacje o starszych pozycjach znajdziecie na łamach poprzedniej wersji witryny:
Old WAK!
Copyright © 1997-2024 WAK - Wielkie Archiwum Komiksu | Strona działa od 21 lipca 1997 | Idea, gfx & code: Warlock | Stan odwiedzin: 5044498
Copyright © 1997-2024 WAK - Wielkie Archiwum Komiksu
Start witryny: 21 lipca 1997 | Idea, gfx & code: Warlock
Stan odwiedzin: 5044498