A – jak amfa. B – jak barbiturany. C – jak crack. D – jak dżointy. E – jak efedryna… N – jak Narko. A dokładnie „Narko”.
„Narko” to komiksowy efekt współpracy Dany Łukasińskiej i Krzysztofa Ostrowskiego. Łukasińska znana jest z tworzenia scenariuszy teatralnych (choćby dla białostockiego Teatru Dramatycznego napisała m.in. teksty sztuk „Czarnobyl. Last Minute”, „Glany na glanc” czy „Bieżeńcy. Exodus”) i filmowych. Ostrowski z kolei to rasowy komiksiarz i twórca teledysków ale też wokalista nieistniejącego niestety już łódzkiego składu Cool Kids of Death. Jakie jest ich „wspólne” wejście w świat substancji psychoaktywnych? Zajrzyjmy do „Narko”.
Scenariusz Dany Łukasińskiej opiera się na doświadczeniach uzależnionych. „Kryspin”, „Bart” i „Mocny” – to tytuły poszczególnych nowelek. To też główni bohaterowie, których przeżycia budują opowieść. Wszyscy po przejściach. Ich opowieści przypominają historie, które można usłyszeć w coraz popularniejszych mediatekach. Tylko że są to historie specyficzne. To swoiste spowiedzi uzależnionych. Mocne słowa padają już w „Kryspinie”, pierwszej nowelce w zbiorku. „Kiedyś myślałem, że »to« dotyczy ludzi z marginesu”. Okazuje się, że »to« dotyczy dzieciaków z dobrych rodzin - starzy to profesorowie i pracownicy korporacji, którzy w pewnym momencie utracili kontakt z rzeczywistością. Okazuje się, że »to« dotyczy młodych ludzi sięgających po coraz to nowsze dopalacze. I wreszcie »to« dotyczy zdolnych uczniów.
Dobrym wyborem było zaproszenie do zilustrowania komiksu Krzysztofa Ostrowskiego. Jego drapieżny styl - znany np. z „Plasteliny” - doskonale pasuje do opowiadania zeschizowanych fabułek. Pojawiają się w nich np. uciążliwe wizje – po zażyciu – o śledzących jednego z bohaterów psach. Pojawiają się porównania do popularnych gier komputerowych. Pojawiają się wrażenia posiadania dwóch głów, wizje doprowadzające do samookaleczenia czy schizofrenii. Wreszcie jest wątek „mocnej głowy, ale słabego serca”, które nie wytrzymało kolejnej próby z narkotykami. Jednocześnie Ostrowski umiejętnie łączy ekspresyjne kadry „po” z bardziej statycznymi, gdy pojawiają się opowieści bliskich osób uzależnionych. I - prawdę mówiąc - trudno mi sobie wyobrazić lepszego rysownika do tego zadania. No, może byłby to jeszcze Wojciech Stefaniec, który w zeszłym roku zilustrował narkotyczny album „Wróć do mnie, raz jeszcze” (recenzję można znaleźć na WAK).
Wydany przez Krytykę Polityczną komiks nie ma potępiać, nie ma straszyć, nie ma moralizować ani zakazywać. Ma pokazać co się dzieje z organizmem poddawanym działaniu substancji działających na świadomość. Trudno mówić, że jest głosem w dyskusji o legalizacji miękkich narkotyków. Bardziej pretekstem do tego, by każdy wyrobił sobie na ten temat własne zdanie. Pamiętając przy tym, że substancja to jedno, a uzależnienie - niezależnie czy od alkoholu, nikotyny czy środków psychoaktywnych - to drugie. Mechanizm uzależniania w każdym z tych przypadków jest identyczny. I dotyczy tylko 10-20 procent osób, które miały do czynienia z daną substancją. Czy to z alkoholem, czy papierosami, czy narkotykami. Bo „nie ma mocnych narkomanów, są tylko słabi ludzie.”
|
autor recenzji:
Mamoń
24.05.2016, 22:16 |