Adventure Time (Pora na przygodę) jest serialem animowanym stworzonym przez Pendletona Warda, opowiadającym o grupie dziwnych osobników (ludzików) żyjących w abstrakcyjnej krainie Ooo, którym zawsze przytrafiają się szalone przygody. Animacja wyprodukowana przez Cartoon Network doczekała się także całkiem pokaźnej serii komiksów. Rodzimy wydawca Studio JG oprócz głównej serii publikuje także „powieści graficzne”, które nie są wyraźnie powiązane fabularnie z odcinkami serialu animowanego.
Pierwszy album pt. „Igrając z ogniem” skupiający się na popularnej postaci Królewny Ognia, nie zawiódł piszącego te słowa. W porównaniu do równolegle wydawanej głównej serii komiksowej był pełen abstrakcyjnej niesztampowej akcji i pokręconych relacji pomiędzy wspomnianą Królewną, Finnem, Jake'm. „Królewny Pikseli” to druga część z tego swoistego pobocznego cyklu. Jak w przypadku „Igrając z ogniem”, także tym razem za sterami fabularnymi stanęła Danielle Corsetto, znana autorka webkomiksu „Girls With Slingshots”, oraz ilustrator Zack Sterling.
Fantastyczny bajkowy alternatywny świat krainy Ooo, (ze specyficznym poczuciem humoru, momentami zakrawając na psychozę, a zarazem bezwzględny, w którym przerysowani bohaterowie szaleją), tym razem zawładnęły Królewny. Królewna Grudkowego Kosmosu zorganizowała „Babską imprezę”. Zebrało się zacne grono przedziwnej (innej) urody Panienek z gwiazdką. Królewna Żółw, Królewna Śniadania, Królewna Mięśni (inaczej Królewna potrzebowałam protein), Królewna Szkielet - tylko one przybyły proszone, lub też nie zaproszone na czarującą imprezę „KGK”. "W mordę jeża - jeżozwierza KGK ma dość lekceważenia przez Balonową, oraz niekompetencje reszty Panienek". W przypływie szału „KGK” wyrzuca diadem (czytaj gwiazdkę). BMO znalazł się w odpowiednim miejscu i o właściwej porze. Jego rzucone mimochodem życzenie staje się faktem. Królewny trafiają do środka totalnie pokręconej gry. Walka z czasem się rozpoczęła. Ucieczki, gladiatorzy, złoczyńcy i "PUFFF" - "metafory". Czy uda im się przejść wszystkie wyzwania zanim skończy się czas? Cytując Finna: „Przygoda goni przygodę”.
„Królewny Pikseli” to kolejna bardzo udana część „powieści graficznej” z uniwersum „Adventure Time”. Skierowana do serc młodzieży (i dorosłych) jest opowieścią drogi. Jest gawędą nasyconą abstrakcyjnym sarkastycznym humorkiem. Lektura jest czystą przyjemnością, gdy szukamy czegoś lekkiego i mamy dystans do świata. Nie wymuszone żarty wpisują się w przyjemne w odbiorze czytadło. Zaprezentowana w opowieści komiczność nie ogranicza się do głównie do slapsticku. Mamy w tej „historyji” łamańce językowe, żarty intertekstualne oraz celowo pogwałcające zasady poprawnego dyskursu, i multum sytuacji narracyjnych o podwójnym znaczeniu. Danielle Corsetto postawiła na zabawowość oraz jeden wątek główny. Scenarzystka umiejętnie oddała charaktery użytych przez siebie postaci, i bardzo fajnie wpisała się w charakter znanej powszechnie animowanej serii. Grafika choć na pierwszy, a nawet drugi, lub ostatni rzut oka nie zachwyca, aczkolwiek ma w sobie coś przyciągającego. Szybka kreskówkowa kreska Zacka Sterlinga przypomina prace Ilony Myszkowskiej. W grafice nacisk został położony na pierwszy plan, oraz na efekty („wwwwwzzzzziuuu”) pokazania szybkości przemieszczania się bohaterek.
Zack Sterling celowo wprowadza dodatkowy poziom zaburzenia nierealistycznych proporcji, jakby w ten sposób chciał nadrobić brak klasycznych kolorów. Na dobrą sprawę artysta bawi się konwencją rysunkową i na każdym kroku wprowadza żarty sytuacyjne oraz karykaturalność.
Publikacja wydana przez Studio JG w świetnej cenie, wydrukowana na kredowym papierze, dzięki dobrej redakcji ustrzegła się literówek. Aczkolwiek pod względem DTP'u troszkę razi dobór dwóch maszynowych klasycznych czcionek. Gdyż jest wiele lepszych, które bardziej pasowałyby do tej konwencji, a dzięki temu zyskałaby na tym przestrzeń wizualna. Solidny, 160 planszowy album posiada w swojej zawartości jeszcze jedną króciutką pingwinią opowieść, lecz na szczęście niedziejącą się wśród „lolodowych morz”. Owa „bez dymkowa” nowelka niech będzie niespodzianką.
Podsumowując! Do całej serii „Adventure Time”,i tym bardziej tego albumu trzeba podejść z dystansem, a wtedy przypadnie Ci do gustu. Aczkolwiek szczerze trzeba przyznać, iż nie jest to komiks dla dzieci. W środku znajdziesz pomysłowy humorek, motywy horroru, absurdalne wydarzenia oraz dziwnych bohaterów. Odryjesz odwrócone relacje i osobowości, oraz surrealistyczny świat – niby bajkowy, ale brutalny. Dlatego podczas lektury warto odpocząć chwilę i usiąść ponownie, by znów, czytając pośmiać się chwilkę mocno szelmowsko.
Polecam!
autor recenzji:
Dariusz Cybulski
03.12.2015, 23:00 |