autor recenzji:
Mamoń
28.02.2016, 19:37 |
Krajowe komiksy regionalne, instytucjonalne i historyczne są coraz lepszej jakości. Prezentują one zarówno wyśmienity poziom graficzny, merytoryczny jak i edukacyjny. Właśnie takim tytułem jest "Tajemnica Madonny z Wrocławia". Wydana przez wrocławski Ośrodek Pamięć i Przyszłość w kooperacji z Zin Zin Press, do scenariusza Witolda Tkaczyka, i z przepięknymi rysunkami weterana Jacka Michalskiego prezentuje się zacnie. Dlaczego tak uważam? Szczegóły? Zapraszam do lektury.
"Madonna pod jodłami", obraz Lucasa Cranacha Starszego z początku XVI w., który został skradziony po II Wojnie Światowej, powrócił do Polski w 2012 roku i można go obejrzeć w Muzeum Archidiecezjalnym, stał się bohaterem pierwszorzędnej opowieści obrazkowej...
Rys fabularny!
Wrocław Stolica Dolnego Śląska – Europejska Stolica Kultury 2016 przeobraziła się w miejsce w którym zazębia się akcja tej „historyji”. Rodzeństwo Antek i Gabi pilni i przykładni studenci na wydziale historii podczas wizyty, u swojej ulubionej profesor, odnajdują w pożyczonej przez starszą panią książce dagerotypy z obrazem "Madonny pod jodłami". Na fotografiach widoczna jest profesor Alicja w towarzystwie księdza Zygfryda Zimmermana oraz malarza Georga Kupke. Okazuje się, iż znalezione zdjęcia są ważnymi zagubionymi dowodami w sprawie ukradzionych obrazów Lucasa Cranacha Starszego oraz innych dzieł sztuki wywiezionych z Wrocławia przez hitlerowców. Antek, mający zacięcie informatyczne, oraz Gabi, uwielbiająca klasyczne książki i kryminały, wraz ze swoją profesor Alicją oraz czterema innymi profesorami (przybyłymi zagranicy na "Konferencję Historyków Sztuki") rozpoczynają prywatne śledztwo. Dokąd ich zaprowadzi? Jakie nowe odkrycia i wskazówki przynosi, dopiero co skompletowany dziennik księdza Zimmermana? Dlaczego niemiecki duchowny sfałszował obraz "Madonny pod jodłami", a następnie ukradł oryginał? Co działo się z tym obrazem? Tajemnica, goni tajemnicę.
Reszty zarysu fabuły nie zdradzę, by nie psuć przyjemności tym, którzy sięgną po komiks z ciekawości – zaznajomieni z ową autentyczną sprawą nie będą raczej zaskoczeni, jednak na pewno wszystkim frajdę sprawi podanie „owej historyji” w takiej formie przekazu.
Ocena!
Główna oś intrygi rozwija się we współczesnym Wrocławiu. Jednakże podczas odkrywania kolejnych elementów układanki w retrospekcjach ukazane są zajścia z czasów wojennych i wydarzenia zaraz po wojnie. Nie zawodzi rzeczowo ukazana relacja historiograficzna. Mającą w sobie ogromny potencjał poznawczy, a wręcz jeszcze lobbująca na rzecz odzyskania kolejnego ukradzionego obrazu Cranacha. Mowa tu o „Madonnie Głogowskiej”. Obraz ten pomimo pokwitowania przez sowieckiego oficera (dowód istnieje), do tej pory nie został zwrócony Polsce, i nadal znajduje się Rosji w Muzeum Puszkina.
Scenarzysta rzeczowo zarysował poszczególne wątki i osoby bohaterów. Wyraziście przedstawił poszczególne postacie np. strachliwego Kupke, czy też niemieckiego księdza – człowieka niejednoznacznego, fałszerza, a do tego mającego mocne układy w Wermachcie, kolekcjonera sztuki dawnego Egiptu, który podpadł SS, a w latach sześćdziesiątych został anihilowany przez pogrobowców III Rzeszy. Zademonstrowany ciąg zdarzeń i wspomnianych person, choć prezentujący się jak z książek Dana Browna, Marka Krajewskiego, wydarzył się i istniał naprawdę! Zaledwie mikroskopijna część pokazanych tematów, wątków postaci jest fikcyjna, i wynikała tylko ze sposobu rozłożenia akcentów w zręcznie skrojonej konstrukcji fabularno-graficznej. Scenarzysta wykonał ogromną pracę badawczą, a do tego spiął wszyściusieńko finezyjnymi dialogami: poprowadzonymi w sposób niewymuszony, a do tego przez cały czas trzymającymi wysoki poziom. Wszystko jest dobrze rozplanowane i bardzo dobrze przemyślane koncepcyjnie - również pod względem graficznym.
Na samodzielną ocenę i pochwałę zasługują wyraziste - stylowe prace Jacka Michalskiego. Dopieszczone w szczegółach - świetnie cieniowane - dopracowane w każdym milimetrze. Do tego jeszcze pierwszorzędnie i pomysłowo pokolorowane: wyrażone w brązach i sepii w momentach pokazania czasów wojennych, a zaś przy współczesności... Przy zobrazowaniu współczesności w kolorystyce naturalnej, choć i troszkę ascetycznej. Czasem w dobranej palecie barw, z wyróżniającym się w niej przeuroczymi kontrastami. Jacek Michalski w swoich pracach kreuje świat pełen ekspresji, segmentów,komponentów - i znany jest ze swojej skrupulatności i przygotowania. W tym wypadku również wiernie przeniósł na karty opowieści każdy niuansik! Kapitalnie, zgodnie z prawdą historyczną przedstawił: otoczenie, ubiory i najmniejszy detal, a które następnie możemy oglądać godzinami.
Co do oceny edycji. Komiks ten został wydrukowany na kredowym pachnącym papierze, w dużym formacie oraz w kolorze. DTP i korektę dopracowano w najdrobniejszych szczegółach. Wzrok przyciąga bardzo absorbująca okładka autorstwa Jacka Michalskiego i Wojtka Nawrota, a mająca w sobie coś z klimatu dawnego plakatu filmowego. Pierwszy rzut oka na wspomnianą obwolutę zachęca do dalszej lektury.
Podsumowanie!
Od kliku lat mamy wysyp komiksów regionalnych, instytucjonalnych i historycznych. Opisywany tytuł wpisuje się w konwencję każdego z nich. Powstał na zlecenie instytucji przy dofinansowaniu MKiDN. Jest komiksem regionalnym i zarazem historycznym. Powstał w kooperacji z wydawnictwem Zin Zin Press. Edytorem działając na naszym rynku od ponad 20 lat, i współpracującym z najlepszymi krajowymi, profesjonalnymi artystami różnych generacji. Owa kooperacja zagwarantowała, iż mamy do czynienia z rzeczą kompetentną i kompletną. Autorzy spisali się wyśmienicie, i pomimo względnie niewielkiej objętości tej publikacji (34 plansze) zdołali wytworzyć wciągający klimat i przekonującą atmosferę na styku komiksu historycznego, sensacyjnego, kryminalnego, i wojennego. Bardzo zręcznie ujęli w ramy opowieści obrazkowej burzliwe losy bezcennego dzieła, (jednego z najcenniejszych dzieł sztuki w zbiorach polskich). Równocześnie zgrabnie dopięli wątek do wydarzeń związanych z ESK oraz do wystawy „7 Cudów Wrocławia i Dolnego Śląska”, (gdzie odbyła się premiera komiksu). Dzięki rzetelnemu podejściu ów zeszyt najzwyczajniej w świecie dobrze się czyta, a w formie, w której podali ją obaj twórcy wręcz idealnie nadaje się do aranżacji w etiudzie filmowej. Z takiego fabularnego miszmaszu opartego na dokumentarności zrobili dzieło spójne i wciągające. Chapeau bas! Co doświadczenie, to doświadczenie!
Polecam!
autor recenzji:
Dariusz Cybulski
14.02.2016, 08:00 |