POMARAŃCZOWY FINAŁ
Kiedy pewien czas temu zabierałem się do lektury pierwszego tomu „Orange”, nie sądziłem, że ta pozycja jakoś szczególnie kupi moje serce. Liczyłem po prostu na dobrą zabawę, ale tytuł zaskoczył mnie całkowicie, poruszając, zachwycając i wciągając w sposób, w jaki potrafią tylko najlepsze opowieści, które jednocześnie stają się bliskie odbiorcy. Teraz, po przeczytaniu ostatniego tomu, żałuję, że to już koniec, ale mogę powiedzieć też jedno – warto było. I to jeszcze jak!
Naho i jej przyjaciele otrzymali listy od siebie samych z odległej o dziesięć lat przyszłości, by za wszelką cenę pomogli Kakeru; koledze, który ma popełnić samobójstwo. Ich starania by zbliżyć się do niego i zapewnić mu jak najwięcej szczęścia przynoszą powoli skutki – teraźniejszość zaczyna różnić się od tej opisanej w listach, jednak 31 grudnia dochodzi do wydarzeń, które mogą wszystko zniweczyć. Między Kakeru a Naho wywiązuje się kłótnia, chłopak nie chce już więcej widzieć dziewczyny, którą przecież kocha, a dzień, kiedy ma odebrać sobie życie zbliża się wielkimi krokami. Czy przyjaciołom uda się naprawić relacje między nimi i do czego to wszystko doprowadzi?
Jednocześnie obserwujemy, jak dziesięć lat później bohaterowie nie potrafią darować sobie, że nie pomogli Kakeru, kiedy było to możliwe. W konsekwencji przypominają im się słowa nauczyciela o podróżach w czasie i zaczynają szukać sposobu na przekazanie tą metodą wiadomości. Wydaje się to niemożliwe, niezbędna do tego technologia nie istnieje, jednak pojawia się światełko w tunelu…
Kiedy zaczyna się czytać ten tom, trudno jest uwierzyć, że to już koniec. Owszem, dzień samobójstwa Kakeru jest już na wyciągnięcie ręki, autorka serwuje nam nawet rozdział opowiedziany z jego perspektywy, w którym obserwujemy zarówno pierwszą, nieudaną próbę, jak i to, co skłoniło go ostatecznie do odebrania sobie życia, jednakże wydaje się on kolejnym z serii wydarzeń, któremu po prostu trzeba zaradzić. Wszystko pozostaje więc bez zmian, sytuacja i relacje komplikują się jeszcze bardziej, a prostego rozwiązania wydaje się nie być. Czy wielki finał rzeczywiście będzie finałem? Czy wszystko się wyjaśni? O dziwo autorka decyduje się opowiedzieć nam w jaki sposób listy trafiły do przeszłości i cóż, ten element może nie każdemu przypaść do gustu, ale na szczęście Takano poprowadziła go w dobry sposób. Piąty tom zaś godnie wieńczy tę krótką, ale emocjonującą serię, wyciskając łzy, wściekając, radując i pozostawiając nostalgiczne uczucie tęsknoty za bohaterami. Dotarliśmy jednak do miejsca, w którym musimy się z nimi rozstać, miejsca słodkiego i kwaśnego zarazem – jak ten sok pomarańczowy pity przez Naho. Pozostają wspomnienia, i oczywiście zawsze możemy wrócić do przeszłości i przeżyć wszystko na nowo.
Swój finał otrzymuje też dodatek, który towarzyszy nam od pierwszego tomu, czyli „Zakochany astronauta”. Historia skomplikowanych uczuć sióstr bliźniaczek do chłopaków, których przybywa w ich życiu, stanowi sympatyczną, lekką odskocznię od wyładowanej emocjami głównej opowieści. Oba komiksy narysowane są w sposób prosty, ale rewelacyjnie, a kreska autorki doskonale oddaje klimat fabuły. Całość robi więc wielkie, niezapomniane wrażenie, a podsumowując czas spędzony nad tą serią mogę powiedzieć jedynie, że chciałoby się więcej takich mang. Mang od strony obyczajowej bliskich każdemu z nas, wspaniale napisanych, świetnie zilustrowanych i rozrywkowych, ale nie pustych. Dlatego też polecam gorąco Waszej uwadze całą tę serię.
|
autor recenzji:
wkp
26.05.2017, 06:55 |