KOCHAM
Na to słowo wszyscy czytelnicy „Horimiyi” czekali od początku. Kocham. Kocham Cię. W końcu padło, ale jakie będą tego konsekwencje? Czwarty tom serii HERO i Hagiwary przynosi sporo zmian, na scenę wkraczają kolejne (!) postacie, a relacje między bohaterami komplikują się coraz bardziej. Jedno pozostaje niezmienne: dobra zabawa, jaką oferuje ta historia.
Nie tak dawno temu to Miyamura był chory, teraz jednak Hori wylądowała w łóżku z gorączka, a chłopak opiekuje się nią. Korzystają z okazji postanawia wyznać jej swoje uczucia i… ucieka z jej domu. Sytuacja zaczyna się rozwijać w typowy dla tej pary sposób, Hori wykorzystując chorobę unika Miyamurę, nie pojawiając się w szkole, a on sam nie zachowuje się lepiej. Kiedy jednak do dziewczyny docierają wieści, że szedł z jakąś koleżanką pod rękę, postanawia dowiedzieć się o co chodziło. A że charakter ma dość impulsywny... Tymczasem ojciec Hori wpada z nagłą wizytą do córki. Miyamura trafia w sam środek ich sprzeczki, a przy okazji staje się „ofiarą” jego przesłuchania. Jakby tego wszystkiego było mało, na jaw wychodzą skrywane uczucia innych uczniów, które tylko bardziej wszystko komplikują…
„Horimiya” zaczyna zmierzać do momentu, kiedy o żadnym happy endzie nie może być mowy, bo czymkolwiek nie skończy się cała opowieść, ktoś będzie cierpiał. Właściwie ten moment nastał już jakiś czas temu, ale dopiero teraz fabuła rozkręciła się do tego stopnia, że pokrzywdzonych przybywa, a sytuacja zbliża się do chwili, kiedy więcej będzie smutku, niż radości. Może scenarzystka to odwróci, a może o to właśnie chodzi (choć w to drugie wątpię), ale ile wynika z tego przyjemności dla czytelnika. I jak dobrze czyta się ten pokręcony komediodramat!
Póki co jednak króluje humor. Sytuacja między bohaterami wyklarowała się nieco, mniej w niej napięcia, ale pojawiają się nowe problemy (choćby plotkujący uczniowie), a ojciec Hori wprowadza tyle humoru i prowadzi do tak rozbrajających sytuacji, że trudno go nie polubić, choć potrafi zażenować. Podobnie jest relacjami, jakie łączą go z córką i tymi, które łączyć zaczynają go z Miyamurą. A to tylko część tego, co ma do zaoferowania tom 4.
O stronie graficznej trudno jest powiedzieć coś nowego, skoro autorka pozostała ta sama, a jej styl się nie zmienił. Jest prosto, jest uroczo i delikatnie, a całość ma sympatyczny wygląd. Czy trzeba dodawać coś jeszcze? „Horimiya” to znakomita, romantyczno-obyczajowa komedia dla każdego, kto lubi takie klimaty. Dobra zabawa gwarantowana, dlatego polecam.
|
autor recenzji:
wkp
04.07.2017, 07:31 |