Kolejny komiks wprost z Bliskiego Wschodu. Po „Arabie przyszłości” Riada Sattoufa (pisaliśmy już o nim na WAK), dziś „na tapetę” bierzemy komiks Nicolasa Wilda. W albumie „Tako milczy Zaratustra” autor próbuje zgłębić tę religię, poznać jej wyznawców, ale też poskładać z fragmentów historię życia i śmierci Cyrusa Yazdaniego. Ojca jego znajomej - Sophii.
A wszystko przez przypadek. Przez to, że któregoś dnia nad paryskim kanałem Saint-Martin pożyczył na chwilę swój telefon. Po to, by jeden z przybyszów z Bliskiego Wschodu zatelefonował do Sophii właśnie. Ten telefon sprawia, że Nicolas zdobywa temat do scenariusza komiksowego. Poznaje dziewczynę, jej przyjaciół, znajomych, ale też Iran oraz zaratustrian. Przyznam, że bałem się o ten komiks. Myślałem, że zostaniemy przytłoczeni setkami informacji o wyznawcach tej religii, że bez zagłębiania się w świat Zaratustry ciężko będzie połapać się o co w komiksie chodzi. Na szczęście autor wyważył proporcje i stworzył doskonałą historię obyczajowo - kryminalno - podróżniczą. Opowiedzianą w dobrym rytmie, bez przegadanych scen przypominających naukowe wykłady.
Historię Cyrusa Yazdaniego poznajemy od końca. Komiks zaczynają sceny z procesu jego rzekomego zabójcy – irańskiego artysty Mehraba Szaszlika, który w genewskiej willi Yazdaniego szukał schronienia po ucieczce ze swej ojczyzny (nie jest to historia do końca wymyślona; jej kanwą było morderstwo dokonane na Kasrze Vafadarim – wyznawcy zaratustrianizmu, który zginął w Paryżu). Rzekomego, bo kwestii mordu nie wyjaśniono. Mniej tajemnicza jest historia Cyrusa. Z kolejnymi stronami cofamy się do lat, gdy studiował w Stanach Zjednoczonych, później wyjechał do Francji, wrócił do Iranu, by – przez Londyn – trafić wreszcie do Szwajcarii. Jego historię poznajemy ze wspomnień córek Sophii oraz Avy, a także jego żony. Historia układa nam się w całość za sprawą wyprawy do Iranu (odbywa się w myśl zasady: zwiedzać, zjeść, spać), podczas której Sophia pokazuje znajomym – wśród nich jest też Nicolas – miejsca ważne dla kultury jej przodków oraz jej rodziny. Stąd obok Persepolis pojawia się np. Świątynia Ognia w Yazdzie, tzw. Wieża Milczenia czy Chakchak ale też okolice, z których pochodzi ojciec, gdzie marzył o stworzeniu Zaratustriańskiego Centrum Kulturalnego (jego dzieło kontynuują córki).
Przy okazji odtwarzania perypetii Yazdaniego autor pokazuje też drogę, jaka pokonują Irakijczycy, by wyrwać się ze swej ojczyzny i dostać doi wymarzonej Europy. To o tyle znamienne, że jesteśmy dziś świadkami podobnej wędrówki migrantów z Syrii (bardzo fajnie pokazują to widokówki wysyłane przez Hassema, który marzy o życiu na Zachodzie). Autor spotyka się z Irakijczykami i w Paryżu, i na Bliskim Wschodzie. Z tymi, którzy wspominają stary Iran i ten, w którym przyszło im mieszkać. Iran, gdzie można było mówić i gdzie lepiej milczeć. Iran Persów, Kurdów, Lorów, Arabów, Turkmenów i Beludżów. Ale też Iran, gdzie trzeba uważać na tych, którzy pojawiają się obok ciebie, gdzie można upalić się opium i za sto euro dostać kupę nic nie wartych banknotów (wiadomo, każda podróż prowokuje do „notowania” spostrzeżeń).
Rysując swą opowieść Nicolas Wild połączył realizm z nieco cartoonowa stylistyką. Realistyczne są tła, miejsca, w których osadza akcję. Realistyczne są też religijne symbole przewijające się przez plansze. Z lekkością z kolei rysuje postaci, choć trudno jednoznacznie określić, że to już cartoon. Plansze urozmaica gdzieniegdzie kreskowaniem, cieniowaniem oraz odcieniami szarości. Efekt jest nadzwyczaj spójny, dzięki czemu nie odczuwamy jakiejś wielkiej rozbieżności między podjętą tematyką, a stylistyką.
Podsumowując. Co tu dużo mówić. Timof miał nosa do bardzo dobrego tytułu. Znowu.
|
autor recenzji:
Mamoń
30.03.2016, 21:50 |