CZAS ZMIAN
Piąty tom „Horimiyi” przynosi sporo zmian. Nie tylko jeśli chodzi o życie bohaterów (chociaż tych oczywiście także nie brakuje), ale także w samej mandze. Tym razem wszystkiego jest więcej, fabuła podzielona została na mniejsze epizody, a humor został tak zintensyfikowany, że nie mogłem przestać się śmiać. Wszystko to, w połączeniu z emocjami i świetną fabułą, dało najlepszy z dotychczasowych tomów serii i sprawiło, że perspektywy na ciąg dalszy wyglądają jeszcze lepiej, niż dotychczas.
Miyamura postanowił się zmienić. Ściął włosy, nie ukrywa już dziurek w uszach, ale to wzbudza zainteresowanie kolegów, a także nauczycieli, co może mu przysporzyć kłopotów. Na szczęście jego relacje z Hori rozwijają się coraz bardziej, dobrze układa mu się z jej rodzicami, czy coś może zagrozić ich relacji? Na horyzoncie pojawia się Sawada, dziewczyna bardzo podobna do Hori, która nie ukrywa swoich uczuć ani emocji – nie może doczekać się, żeby Miyamura zerwał ze swoją dziewczyną, chodzi za nim krok w krok, a kiedy na dobre pojawia się w życiu pary, zaczyna się prawdziwy cyrk! Bardziej drażniąca niż ojciec Hori, uparta i zdesperowana, okazuje się skrywać smutna historię życia, a do tego Miyamura odkrywa, gdzie Sawada mieszka, co stanowi dla niego niemały szok. Jak poukładają się losy tej szalonej gromadki? I co jeszcze szykuje dla nich życie?
To zdecydowanie najlepszy i najśmieszniejszy z dotychczasowych tomów „Horimiyi”. Aż szkoda, że postać Sawady znika dość szybko, bo należała jej się jedna z wiodących ról. Ale miejmy nadzieję, że to irytujące dziewczę powróci jeszcze – w końcu wiele rzeczy na to wskazuje, a zamieszanie i emocje, jakie ona wywołuje, po prostu urzekają. Już sama jej obecność i to, co wnosi wystarczyłyby, żeby ten tom był bardzo udany (tak samo, jak sprawiło to pojawienie się ojca Hori w poprzedniej części), na szczęście autorka nie poprzestała tylko na tym.
Wątek miłości głównych bohaterów jest wiec rozwijany (poważnym i bardzo emocjonującym momentem jest wyjazd Miyamury na pogrzeb, czym zamartwia się Hori), temat przyjaciół także, a dodatkowo pojawia się rozdział złożony z króciutkich, humorystycznych epizodów, w których poznajemy pasję Hori polegająca na czyszczeniu uszu innym oraz co potrafi zdziałać jej masaż. Przy czytaniu tych ostatnich perypetii trudno jest powstrzymać ataki śmiechu, a całość, choć nie jest historią tak spójną, jak wcześniej, po prostu zachwyca.
Dodajcie do tego tradycyjną, znakomitą, lekką kreskę, dużo uroku i słodkości i otrzymacie tom, który powinien przeczytać każdy miłośnik serii. A przy okazji także każdy, kto lubi wzruszające i rozśmieszające do łez opowieści obyczajowo-romantyczne. On sam potrafi przekonać do przeczytania „Horimiyi” w całości, co zdecydowanie warto jest zrobić. Dlatego też polecam bardzo gorąco!
|
autor recenzji:
wkp
05.07.2017, 07:15 |