Myślę, że Henryka Jerzego Chmielewskiego - znanego jako Papcio Chmiel - nikomu przedstawiać nie trzeba. Każdy choć raz zetknął się przecież z jego „Tytusem, Romkiem i A’tomkiem”. Ale cóż kryje się za tym nazwiskiem? Cóż kryje się za pseudonimem?
Gaduła - o czym wiedzą ci, którzy mieli okazję uczestniczyć w jednym ze spotkań z autorem. Ale i zwykły człowiek. Zwykły człowiek, który tylko w pewnym momencie swojego życia postanowił zacząć tworzyć historyjki komiksowe. A że zatrybiły? Miał szczęście. Miał szczęście, że po wojnie trafił do „Świata Przygód”, później do „Świata Młodych”. Miał szczęście, że harcerska gazeta zdecydowała się opublikować pierwszy z odcinków jego - jak się później okazało - sztandarowej serii. Miał szczęście, że wydawnictwo Horyzonty zechciało wydać książeczkę pierwszą, drugą, trzecią...
„Żywot człeka zmałpionego” to druga autobiograficzna książka Papcia Chmiela. Jest naturalną kontynuacją książki „Tarabanie w Barbakanie”, w której opisał swe losy w przedwojennej i wojennej Warszawie. To ciąg dalszy gawędy o perypetiach Chmielewskiego już w PRL-owskiej rzeczywistości. Jaka to była rzeczywistość? Wiadomo. Podporządkowana wizji jedynej, słusznej partii. Ale i rzeczywistość, w której rodzina Chmielewskiego - powiększająca się - stara się radzić, by zaspokoić podstawowe potrzeby. Można rzec, że rodzina, która miała farta. Oto bowiem autor może wsiąść na „Stefana Batorego” i ruszyć do Stanów Zjednoczonych. Zagląda za żelazną kurtynę - do Rotterdamu., Kopenhagi, Hamburga. Odwiedza Czarny Ląd. Mało kto w PRL-u miał taką szansę. Hm, ale czy na pewno miała farta? Chmielewski pisze w książce o swoim rozwodzie, o utracie rodziny. Odsłania kulisy korespondencji z wydawcą, który za wszelką cenę chce „Tytusem” podlizać się władzy i naciska na autora, by szedł po wytyczonym kursie. Jemu - staremu AK-owcowi wcale nie jest to po drodze... Znacznie lepiej się czuje już w wolnej Polsce. Dowodem na to wciąż tworzone - mimo 93 lat na karku - książeczki.
Ważną część publikacji stanowi materiał ilustracyjny. W książce pojawiają się rysunki, kawałki plansz, okładki komiksów, szkice, projekty winiet do gazet, archiwalne zdjęcia, a nawet reprodukcje listów, jakie przysyłali do autora czytelnicy. Sporo tego zebrało się przez te wszystkie lata, przez które Papcio Chmiel zajmuje się tworzeniem. Dlatego fajnie, że choć część tych „skarbów” została zebrana w tej książce.
Dla fanów „Tytusa, Romka i A’tomka” lektura bardziej niż obowiązkowa.
|
autor recenzji:
Mamoń
13.06.2016, 17:03 |