KWINTESENCJA KUROKO
Trzynasty tom „Kuroko’s” podzielony został na dwie części. Do połowy mamy tu do czynienia z lżejszą, zabawniejszą i przesyconą erotyką, jak chyba nigdy dotąd, historią, potem robi się poważnie, tempo przyspiesza, a akcja zagęszcza się. Wszystko to jednak składa się w znakomitą całością, mogącą śmiało reprezentować całą serię, pokazując wszystko, co w niej najlepszego.
W końcu się udało. Seirin zakwalifikowało się do Pucharu Zimowego i w końcu ma chwilę przerwy. Trenerka załatwia im z tej okazji szansę wypoczęcia w gorących źródłach, co wszyscy przyjmują z wielką radością. Na miejscu, jak na chłopaków przystało, nastolatkowie z Seirin próbują podglądać studentki, bawią się, cieszą… Do chwili, kiedy na miejscu pojawiają się członkowie zespołu Touou. Przypadkowe spotkanie? Oczywiście szkoła akurat grała mecz w okolicy, ale ich prawdziwym celem jest przekazanie wieści, że to oni będą przeciwnikami Seirin w pierwszym meczu! Jak bohaterowie poradzą sobie z wrogiem, który całkiem niedawno temu ich zniszczył? Kuroko i reszta składu zaczyna morderczy trening pod okiem ojca Aidy, który sam był kiedyś koszykarzem. Nie wszyscy jednak będą w stanie wypracować własne metody gry. Jakby tego było mało, Kagami decyduje się na nieoczekiwany krok i wyjeżdża do Stanów.
Kiedy nadchodzi otwarcie turnieju, atmosfera się zagęszcza, a kibice dopisują. Członkowie pokolenia cudów spotykają się przed meczem by przypomnieć sobie o obietnicy, ale choć napięcie narasta, prawdziwe wyzwania dopiero przed nimi. Wkrótce bowiem zacznie się wojna między wszystkimi drużynami, w skład których wchodzą Cudy…
Jak pisałem na wstępie, ten tom mógłby reprezentować całe „Kuroko’s Basket”. Autor zebrał bowiem wszystkie najważniejsze – i najlepsze – elementy serii, zmiksował je i stworzył znakomitą mangę, którą od początku do końca czyta się z wypiekami na twarzy i nie chce przerwać. Miłośnicy sportu znajdą tu coś dla siebie, tak samo jak przeciwnicy, którzy jednak lubią dobre shouneny, a zabawa z całością jest po prostu przednia.
Humor w początkowych epizodach jest rozbrajający, jak nigdy (szorowanie pleców, próby podglądania, etc.), erotyki też jest więcej (spotkanie dwóch trenerek), w połowie wracają sportowe emocje, zaczynają się pojedynki na boisku, do akcji wkraczają nowe techniki… Tempo jest tak szybkie, że zanim czytelnik się obejrzy, tomik już się kończy, ale emocje wciąż nie opadają. Czy można chcieć czegoś więcej?
Wszystko to, plus tradycyjnie znakomita szata graficzna, składa się na komiks wart polecenia każdemu miłośnikowi shounenów. Wiem, pisałem to nie raz, niemniej jest to najważniejsza rzecz, jaką o serii mogę powiedzieć. Więcej dodawać nie trzeba.
|
autor recenzji:
wkp
29.06.2018, 06:39 |