Dwadzieścia lat minęło od wydania pierwszego zino magazynu KGB, wtedy naprzeciw wszystkiemu, gdy krajowy rynek komiksowy chwiał się w posadach grupa zapaleńców stworzyła i opublikowała własnym sumptem – czyste, esencjonalne - wszelkiej maści opowieści obrazkowe. Dzięki tym ludziom i ich niezależnym produkcjom polski rynek komiksowy przetrwał kryzys. Ekipie tej przewodził Hubert Ronek - twórca wybitny od zawsze idący własną ścieżką artystyczną, który kształtował i kształtuje umysły rodzimych miłośników sztuki komiksu. Artysta mający duży posłuch w środowisku oraz równie wielkie grono fanów, na jednej z platform finansowania społecznościowego - bardzo sprawnie zebrał pieniążki na trzeci tom „Jestem Bogiem”. A jak się prezentuje ów tom szczegółowo? Zapraszam do przeczytania recenzji.
Współczesny Lublin – perła wschodu, to tu po raz kolejny rozpoczyna się akcja tej opowieści. Jeśli dobrze pamiętasz w tym grodzie żyje z żonką Mariolą niejaki - „Jan Zygfryd Reśniak vel Bóg”. Wszechwiedzący okularnik z pięknymi sowimi zakolami i fryzurą na profesora z „Powrotu do przyszłości”, który skrywa nie wąskie tajemnice. Nie jest to zwykły 53-latek, który zmęczony życiem, targany przez komornika... hm... targnął się na swoje życie. On nie dość, iż przeżył, to z każdej sytuacji wychodzi cało. Czy to z meliny! Czy to ze szpitala trupiarni na ulicy Dożynkowej! Uciekając przed szalonym ordynatorem przeprowadzającym na pacjentach doświadczenia medyczne, przeskakuje przez kolejne ulice „Koziego Grodu”. Jak bohater filmu „Ścigany” – ucieka!
Ucieka przed życiem doczesnym, czy też przed policyjną obławą! Nie straszny mu niejaki chojrak o pseudonimie „Złoty Król”, gdyż „Reśniak” to farciarz nad farciarzami. Za każdym razem jak kot spada na cztery łapy, i przez jakiś dziwny przypadek udaje mu się wyjść z każdej opresji. Aczkolwiek również za każdym razem, gdy "On" ma szczęście, po drugiej stronie lustra, ulicy... ginie jakiś inny osobnik, jakiś inny człowiek wpada w tarapaty, a grupa „jeźdźców... apokalipsy - zbliża się do niego w tępię pędzącego pociągu Pendolino”.
Żona jego ukochana - Mariola przykuta kajdankami do krzesła musi spowiadać się dwóm policjantom. Choć brzmi to pejoratywnie, jest to tylko zwykle niewinne przesłuchanie. Detektywi policyjni nadal nic nie mają na „Reśniaka vel Boga”. Jednakże lokalna prasa, media i opinia publiczna zwietrzyły temat: „Wariat to czy nie wariat - my chcemy Boga, Bóg jest na mieście” - tym żyje okolica!
Tym czasem znane (ma się rozumieć, tym co przeczytali pierwszą i drugą część) „krawężniki”(czytaj - Policjanci pracujący na terenie miasta) dopadają w ciemnym zaułku naszego „Bogusia”. Po raz kolejny „pojawia się” - uzewnętrznia boska interwencja: za muru - prosto na łeb interweniujących policjantów spada anioł. Podaje pomocną dłoń „Reśniakowi vel Bóg” i uciekają gdzie pieprz rośnie. Dalsza część tej opowieści nie jest milczeniem. Dalsza część jest jeszcze bardziej zakręcona i przegryzana ogóreczkami, z kawałkami opuszków palców w zalewie. Kim jesteś „Bogu”? Jaką tajemnice skrywasz? Kim są twoi wyznawcy? Koniecznie musisz przeczytać – i postarać się zrozumieć! Zabawy przy tym będziesz miała i miał bez liku. Amen.
Hubert Ronek postawił na pastisz i sarkazm. Wymieszał jak w tyglu wiele gatunków. Połączył motyw drogi, przygody i sensacyjności z opowieścią obyczajową, dramatyczną – wręcz tragikomiczną. Zrobił to pierwszorzędnie, od razu się zauważa, iż od samego początku miał pomysł na poprowadzenie wielowymiarowej narracji, w której wielowątkowe przeskoki akcji beda się zazębiały. Przy tak szalonym tempie „nie wyszedł mu z tego miał”. Skupiając początkową uwagę na pierwszym planie tzn. pastiszowym, komicznym, sarkastycznym i takowym spojrzeniu na świat, który można porównać do spojrzenie smutnego satyryka na rzeczywistość, (coś takiego w manierze satyrycznej jak u Poniedzielskiego), przez cały czas hartował czytelnika ekspresowo prowadzaną szaloną akcją. Wydawać mogłoby się, iż z takiego rozgardiaszu fabularnego nie może wyjść nic spójnego. Nic bardziej mylnego, gdyż mamy do czynienia z artystą doświadczonym, gdzie narrację tej opowieści, można śmiało porównać do filmowej „Iluzji”. Niby nic się nie łączy ze sobą, a jednak „ktoś do drzewa schował 30 lat wcześniej kartę, i gdy drzewo rosło – karta nietknięta czekała do czasów obecnych”. Niby nic się nie łączy ze sobą, ale jednak łączy się, a zaplanowane wcześniej wydarzenia, można wykorzystać w tej chwili. Dlatego czytaj i oglądaj uważnie! Dlatego Hubert Ronek pod przykrywką takiego miksu prowadzenia historii – (w tym inteligentnych gier słownych na zgliszczach suspensu i nonsensu), pokazuje także drugi wymiar narracji. Krytykuje fakt, że w obecnych czasach niema nigdzie miejsca na i dla Boga, a prawda ma rożne oblicza. Artysta odważnie prezentuje i przemyca (swoje) stanowisko: między innymi, że człowiek współczesny zatracił ideały i nie tylko te osadzone w zasadach wiary. Autor nie koniecznie też godzi się z postawionymi przez świat współczesny faktami, gdzie zatracają się granice pomiędzy dobrem, a złem. W komiksie jest to dobrze widoczne dzięki postawie głównego bohatera. „Jan Zygfryd Reśniak vel Bóg” (niby) z postawy moralnej jest dobry, lecz jego pseudo dobro jest ukryte za maską nudnego konformizmu i strachu przed stratą - „ach no tak, trzeba to zrobić, trzeba pomóc gdyż tak wypada Bogu” - „Bóg pomaga”.
A - zło? Ukrywa się pod maską dobra. Przykład z albumiku np. „Pan Anioł” przychodzący „Reśniakowi vel Bóg” z pomocą jest w rzeczywistości psychopatycznym seryjnym mordercą. Zadziwiające, ile ważnej moralnej, głębokiej treści udało się Hubertowi Ronkowi przemycić w tak ważkiej, pozornie błahej - tragikomicznej opowiastce, a która w piękny - inteligenty – idealnie wycyzelowany sposób piętnuje współczesne patrzenie na świat, w tym na wiarę.
Co do grafiki – prace Huberta Ronka są wyraziste bardzo urocze i mocno autorskie. Gdy spojrzysz - od razu wiesz, kto był ich autorem. Ronek ma swój osobisty styl, w którym w kreskówkowym wyrazie artystycznym najczęściej prezentuje samą ludzką postać, a najbardziej uwypukla i rzuca na pierwszy plan ludzkie głowy. Robi to poprzez przerysowywaną mimikę twarzy, na której nakreśla bardzo dynamicznie emocje swoich bohaterów. Równocześnie dba, aby dalsze plany i tła były dopracowane i uszczegółowione. Dzięki temu zaprezentowane w przejrzystych i bardzo czytelnych kadrach historie, nie dość, że łapczywie pochłania się wzrokiem, to jeszcze owe prace całościowo mają coś – we wyrazie artystycznym z filmu animowanego.
Pod względem edytorskim także prezentuje się fantastycznie. Albumik wydano z grzbiecikiem, w czerni i bieli, na grubym offsecie. Drukarnia nie zrobiła lipy. Komiks jest dobrze nasycony farbą, dobrze sklejony (sprawdzałem). DTP wykonano solidnie. Choć brakuje paginacji, to akurat w tym wypadku jest ona zupełnie niepotrzebna, zachwiałaby wręcz wymowę opowieści. Do tego na końcu galeria wykonana przez zacnych artystów: Daniela Grzeszkiewicza, Mariusza Zawadzkiego, Jana Skarżyńskiego, Karola Kalinowskiego, Rafała Szłapę i Agatę Ronek. Albumik wydano w poręcznym formacie A5, i przyznam szczerze jest to idealny format książki w podroży (sprawdzałem). Po przekartkowaniu wszystko prezentuje się przestronnie, kadry wyglądają na przejrzyste, czytelne, surowe, minimalistyczne i bardzo estetyczne – robione z pietyzmem.
Podsumowując! Opowieści obrazkowe zajmujące się w niekonwencjonalny sposób tematem światopoglądu i wartościowania moralnego - generalnie nie należą do ulubionych zagadnień w pracach rodzimych artystów. Trzecia część „Jestem Bogiem” autorstwa Huberta Ronka pokazuje, (między innymi dzięki kolejnej udanej zbiórce), iż zapotrzebowanie na tego typu tytuły w narodzie istnieje. Oceniany albumik autentycznie nie zawodzi. Po raz kolejny wykonany w iście Monty Pythonowskim stylu zachwyca i pochłania się go jednym tchem. Bez kozery, po lekturze można stwierdzić, iż Hubert Ronek potrafi kreować rzeczy nietuzinkowe, pokrętne i szelmowsko inteligentne. „Jestem Bogiem III” jest tego najlepszym przykładem, to kawałek porządnej komiksowej roboty, i oby czekanie na kolejne tomy nie dłużyło się niemiłosiernie!
Polecam!
autor recenzji:
Dariusz Cybulski
07.07.2016, 16:16 |