KLASA SIĘ ROZRASTA
Bez czego nie może obejść się manga typu szkolne życie? Oczywiście bez zawodów sportowych! (między innymi, ale na więcej przyjdzie pewnie jeszcze czas) Dlatego też teraz Yuki i jej koleżanki stają do zmagań, które same organizują, ale spokojnie. „Szkolne życie!” nie uległo zmianie, nadal są tu żywe trupy, zagrożenie i tajemnice – oraz wszędobylska słodycz – a na horyzoncie pojawiają się fakty stawiające wszystko na głowie!
W poprzednim tomie dziewczyny wyruszyły do miasta po zakupy. W szkolnym sklepiku zaczynało brakować produktów, a one, mimo niebezpieczeństw, musiały zdobyć niezbędne rzeczy. Z tej wyprawy powróciły jednak z nową towarzyszką niedoli, choć wydawało się, że nikt poza nimi – przynajmniej w tej okolicy – nie został przy życiu. Teraz wracają do szkoły wraz z Naoki Miki, która musi odnaleźć się w ich świecie. Dziewczyna nie zamierza zostawać tutaj zbyt długo, nie chce też dostosowywać się do panujących w szkole zasad, dlatego też postanawia zrobić wszystko, by uświadomić Yuki, że rzeczywistość, w której ta żyje, jest jedynie jej wymysłem. Czy jednak szczerość i uczucia, jakie wyzwala dziewczyna mogą sprawić, że porzuci swoje starania? Jakby tego było mało, grzebiąc w bibliotece, Miki znajduje pewną teczkę, która wywraca wszystko do góry nogami. Zawarte w niej informacje są szokiem dla nastolatek, ale dają też nadzieję na poprawę ich życia. Dowiadują się bowiem o istnieniu szkolnego bunkra, który zawiera nie tylko żywność, ale także i leki. Czy to jednak jedyne co będzie tam na nie czekać?
Im dalej wchodzę w świat „Szkolnego życia!”, tym bardziej cała historia zaczyna przypominać mi „Residen Evil”. I nie jest to wcale jej minus – powiedziałby, że wręcz przeciwnie. Przybywa zagadek, pojawiają się nowe, ciekawe kwestie, więcej jest też grozy (a nawet krwi) oraz emocji. Przybycie nowej postaci odświeża nieco relacje panujące w grupie i pozwala nam inaczej spojrzeć na wiele rzeczy. Do tego dochodzi szybka akcja, dużo uroku i słodyczy i znakomita szata graficzna.
Chociaż tytuł „Szkolne życie!” jest tu użyty dość żartobliwie, autorzy nie zapominają o elementach charakterystycznych dla gatunku, z którym go kojarzymy. Wspomniane już zawody sportowe (że tak szumnie je nazwę) zajmują wprawdzie kilka stron i nie mają wiele wspólnego z tym, z czym się kojarzą, ale dobrze pasują do całej historii, w której to, co zwyczajne, miesza się z posatpokaliptycznym horrorem o zombie w bardzo przyjemny sposób.
Od strony graficznej, „Szkolne życie!” wygląda znakomicie. Słodkie, wielkookie, na wskroś mangowe można by rzec bohaterki w szkolnych mundurkach (narysowane tak, by spodobały się męskiej części czytelników – w końcu które uczennice chodzą w podwiązkach?), realistycznie przedstawiony świat i mroczne, krwawe sceny grozy sąsiadują ze sobą i dobrze się wzajemnie uzupełniają.
Brzmi ciekawie? I tak też jest, jeśli więc lubicie podobne klimaty, będziecie zadowoleni. Mi się podobało, chociaż nie jestem miłośnikiem zombie.
|
autor recenzji:
wkp
11.08.2017, 14:30 |