JEDZENIE I HORRORY
Po rewelacyjnym i szalonym tomie 5, „Horimiya” wraca na spokojniejsze i bardziej stonowane tory. Dzieje się mniej, mniej (a prawie wcale) jest także Swaday i ojca Hori, a fabuła staje się poważniejsza. Ale jak zwykle manga nie zawodzi, dostarczając emocji, tradycyjnej porcji humoru i szkolnego życia, miłośnicy serii będą więc zadowoleni.
Tym razem akcja toczy się wokół uczuć poszczególnych dziewczyn, ich kulinarnych prób i przyzwyczajeń. Sakura dostaje niespodziewaną szansę zbliżenia się do Tooru. W podzięce za pomoc przygotowuje dla niego ciasteczka, a pomysł ten podchwytuje Yuki, która jednak nie ma najmniejszych kulinarnych talentów. Tymczasem Hori, pod wpływem koleżanek, zaczyna martwić się, że jej obsesyjne oglądanie horrorów może źle wpłynąć na jej związek z bojącym się przeraźliwie takich filmów Miyamurą. Jej próby zmiany na tym polu przynoszą jednak efekty odwrotne od zamierzonych, a to nie koniec kłopotów, jakie czekają naszych bohaterów. Oto bowiem zbliża się czas przymusowych ćwiczeń na basenie, a Miyamura nie może wziąć w nich udziału, żeby nikt nie dowiedział się o posiadanych przez niego tatuażach. Czy tym razem także uda mu się utrzymać swój sekret w tajemnicy przed innymi?
Tym razem HERO skupiła swoją opowieść nie na szalonych przypadkach, a na uczuciach, związkach i związanych z tym sprawach. Dziewczyny gadają o facetach, faceci o dziewczynach, nauczyciel też myśli o licealistkach, bo po to właśnie został nauczycielem… Miyamurę znów dopada przeszłość, a koledzy brata Hori przekonują się, jaką szaloną sytuację ma chłopak w swoim domu. Jest poważniej, bywa zabawnie, nie brakuje sprzeczek, starć fizycznych i strachu, ale przede wszystkim jest uroczo, lekko i przyjemnie. I, oczywiście, w towarzystwie przesympatycznych bohaterów, tworzących barwną (nie tylko ze względu na włosy) ekipę.
Co szósty tom ma jeszcze do zaoferowania? To samo, co zwykle. Poza główną historią na czytelników czeka kolejny epizod Miaumury (tytułowy bohater pojawia się tam w kociej wersji) oraz zabawny short znajdujący się pod obwoluta okładki. Wszystko to narysowane w tym samym, znakomitym, choć prostym stylu i podane w uroczy, lekki sposób.
Miłośnicy serii dostają więc wszystko to, czego oczekiwali. Mi trochę żal braku Sawady, jednej z najlepszych postaci „Horimiyi”, ale liczę na jej powrót. Poza tym wszystko jest na swoim miejscu, więc jak zawsze polecam.
|
autor recenzji:
wkp
06.07.2017, 17:21 |