autor recenzji:
wkp
11.10.2016, 19:05 |
Wiadomo. Christa to nie jest. Ale jestem na „tak”. Zdecydowanie jestem na „tak”. I będę czekał na następne albumy z nowymi przygodami Kajka i Kokosza.
Dla tych co nie wiedzą - Christa to nie jest z prozaicznego powodu. Twórca zmarł w 2008 roku. Zresztą rysowanie porzucił wcześniej, na przełomie lat 80. i 90. XX wieku, kiedy w nowej sytuacji politycznej okazało się, że gawiedź woli opowieści o superbohaterach. A i zdrowie miał już nie to, co w poprzednich dekadach, gdy wymyślał i rysował najpierw „Kajtka i Koka”, a później „Kajka i Kokosza” oraz „Gucka i Rocha”. Dla porządku jeszcze dodam, że doczekaliśmy - na szczęście - reedycji właściwie wszystkich dzieł Mistrza (to 20 albumów z „Kajkiem i Kokoszem”, osiem grubych tomów z paskami gazetowymi o „Kajtku i Koku” oraz zbiorcze wydanie dwóch albumów o „Gucku i Rochu”). Dla porządku też dodam, że ostatnim premierowym albumem z serii „Kajko i Kokosz” był „Mirmił w opałach” wydany w roku 1990.
Aż do teraz. Oto w sprzedaży pojawił się bowiem „Obłęd Hegemona”. Na okładce rysunek Janusza Christy. Ale w środku już nowi autorzy. Z pokoleń, które na Chriście się wychowywało. Autorzy, bo „Obłęd...” nie jest pełnowymiarową opowieścią, ale zbiorkiem czterech nowelek. I tak Maciej Kur ze Sławomirem Kiełbusem na tapetę wzięli Zbójcerzy. Kur do spółki z Piotrem Bednarczykiem stworzył też historię o zbóju Łamignacie. Tomasz Samojlik - człowiek z Puszczy Białowieskiej - bohaterem uczynił smoka Milusia. A Krzysztof Janicz z Norbertem Rybarczykiem cofnęli się do czasów dzieciństwa Kokosza, który dopiero poznaje Kajka.
Autorzy nie mieli łatwego zadania. Mieli podrabiać Christę? Mieli nawiązywać do jego twórczości? Wykonać historie „tribute to”? Wiadomo, że podrobienie jest możliwe. Bo skoro znaleźli się następcy Alberta Uderzo rysującego przygody Asterixa i Obelixa, skoro kolejna już ekipa tworzy nowe albumy z perypetiami „Sprycjana i Fantazjusza”, to dlaczego nie mieliby znaleźć się następcy Janusza Christy? O tym, że są, wiedzą doskonale osoby zaglądające na bloga „Na plasterki”. Stworzenie albumu wymaga jednak czasu. Polska zaś to dziwny kraj, gdzie z komiksów trudno się utrzymać. I tak kółko się zamyka. W sumie najwięcej Christy jest w rysunkach Kiełbusa. Myślę, że śmiało mógłby "pociągnąć" w przyszłości pełnowymiarowy album.
Po „Obłęd...” sięgałem z niepokojem. Niepotrzebnie. Już pierwsze strony tytułowego komiksu przywołały ducha Janusz Christy. Podobnie było dalej - w „Milusiu. Kłusownikach” oraz „Łamignacie. Szkole zbójowania”. Jedynie autorzy komiksu „Mali Kajko i Kokosz. Coś na muchy” bardziej odpłynęli, wymyślając genezę bohaterów. Christa zawsze odnosił się do rzeczywistości, w jakiej przyszło mu żyć. Stąd aluzje do PRL, jakie pojawiały się na planszach serii. Nowi autorzy też pozwolili sobie na kilka nawiązań. Pierwszym z nich jest już sam tytuł - o pewnym lekko obłąkanym przywódcy... Pięknie brzmią w ustach innego z bohaterów słowa „zamach”, „spisek”, „katastrofa”. Skąd my to znamy!
„Obłęd Hegemona” jest bez dwóch zdań wydarzeniem. I choć zbiera skrajne recenzje (ja akurat wystawiam albumowi wysoką ocenę, choć nie jestem obiektywny, bo darzę komiksy Christy szczególnym sentymentem), daje wreszcie pretekst do rozmowy w jakim kierunku rozwijać teraz kontynuację przygód Kajka i Kokosza. Rozwijać, bo nie chcę wierzyć, że na jednym albumie „Kajko i Kokosz” w wersji 2.0 się zakończy.
Trzymam kciuki.
autor recenzji:
Mamoń
16.09.2016, 21:24 |