MISTRZOSTWO CYBERPUNKU
Pierwszy tom Blame’a! okazał się dziwną, pełną niewiadomych, ale jakże fascynującą opowieścią, w której akcja pędziła na złamanie karku, a genialny klimat zachwycał. Przez większą jego część nie wiedziałem właściwie nic, docierały do mnie jedynie strzępki informacji tylko podsycające moją ciekawość. Teraz wreszcie, wraz z drugim tomem, wiedząc więcej i lepiej rozumiejąc specyficzny świat tej mangi, wreszcie w pełni mogę docenić całość. I muszę powiedzieć, że z części na część jestem Blame’em! coraz bardziej zachwycony.
Witajcie w świecie-mieście. Dziwacznym konstrukcie, z którego wydaje się nie być wyjścia. Co więcej, całość składa się z olbrzymiej ilości takich miast, zamkniętych w kondygnacjach, które piętrzą się jedna na drugiej. Podobno są ich tysiące, ale nikt nie ma pojęcia, ile dokładnie. Świat ten, zamknięty, klaustrofobiczny pomimo wielu rozległych przestrzeni, zamieszkują najróżniejsze rasy, w tym oczywiście ludzie. Jednym z nich jest tajemniczy Killy, chłopak uzbrojony w potężną broń z dawnych czasów, którego ciało goi się nadzwyczaj szybko i jest nienaturalnie wytrzymałe. To właśnie on przemierza mroczne korytarze i niebezpieczne zaułki w poszukiwaniu przedstawicieli sprzed wybuchu pewnej choroby, która odmieniła rzeczywistość. Owi ludzie pierwotni, jak się ich nazywa, posiadali gen terminala sieciowego pozwalający im na komunikację z siecią, czego nie potrafi nikt obecny. Problem w tym, że istnieje uzasadnione podejrzenie, iż nikt z nich nie przetrwał.
|
autor recenzji:
wkp
14.03.2018, 20:17 |