TRZY DUCHY BATMANA I SYN
Ten komiks ukazał się po polsku już kilka lat temu nakładem wydawnictwa Egmont, ale tamto wydanie (przy niemal identycznej cenie) było uboższe. Teraz „Batman i syn” powraca w pełniejszym albumie, zawierającym zarówno cztery zeszyty z tytułową historią, jak i ich kontynuację w postaci „Trzech duchów Batmana”, nie mniej niestety i tak zabrakło tu dwóch zeszytów wydania amerykańskiego, w tym jednego naprawdę ważnego dla całej opowieści.
Joker tym razem poszedł na całość. Zatruwa swoją toksyną Gordona, a Batmana tnie nożami, gotów zabić. I wtedy człowiek nietoperz strzela mu w głowę. Joker jeszcze żyje, ale już niedługo… Tylko skąd wziął się drugi Batman, który wkracza na scenę? Jak się okazuje zabójcą uśmiechniętego psychopaty jest przebrany za nietoperza policjant, ale fama o brutalności Batmana rozchodzi się wśród przestępców. Jakby tego było mało Bruce w końcu oczyścił Gotham z superłtrów. Co zostaje? Nuda? Emerytura? Nic bardziej mylnego. Na scenę powraca Talia Al-Ghul, a wraz z nią pojawia się Damian, chłopiec, który jest synem Batmana. Talia znika, szykować atak terrorystyczny, Damian zostaje pod opieką Bruce’a, nie mniej nie zamierza być grzecznym synkiem. Wychowany przez asasynów nastolatek gotów jest zabijać tak wrogów, jak i przyjaciół, byle udowodnić swoją wartość…
Sam komiks „Batman i syn” jest raczej przeciętną rozrywką. Morrison, który miewa genialne pomysły, ale równie często psuje je kiepskimi rozwiązaniami, a jeszcze częściej snuje popowe historyjki, jakich wiele, zaczął mocno i w szalonym stylu, potem jednak zgubił tą sił. Dopiero w dwóch zeszytach, w których Batman musi mierzyć się z Trzema duchami, odzyskuje werwę, rzucając swojego bohatera w wir zmagań z wypełnionym venomem policjantem, który morduje prostytutki. Wszystko to jednak tworzy ciekawą historię, która niestety nie otrzymuje swojego finału. Trzy duchy Batmana to motyw równie istotny, jak Damian. Pierwszym z nich jest policjant przebrany za Człowieka-Nietoperza, ten sam, który strzela Jokerowi w twarz. Drugim oszalały glina w stroju połowicznie łączącym cechy Batmana i Bane’a. Trzeci ma zaprzedać duszę diabłu i zniszczyć Gotham, ale jego już nie mamy okazji zobaczyć. A szkoda, bo w brakującym zeszycie, 666 jeśli chodzi o ścisłość, dowiadujemy się wszystkiego.
Jeśli nie chcecie tego wiedzieć, przerwijcie czytanie w tym momencie, jeśli jednak jesteście ciekawi co Was ominęło, zapraszam poniżej.
Bruce nie żyje, a jego miejsce zajął dorosły już Damian, który w stroju Batmana wymierza brutalną sprawiedliwość. W świecie, w którym upadły wartości i szerzy się brud, w świecie mocno nawiązującym do „Powrotu Mrocznego Rycerza”, na Batmana poluje Barbara Gordon. Tymczasem on sam stara się rozwiązać zagadkę mordercy o satanistycznych zapędach. Mordercy, który jest ostatnim z trzech Duchów Batmana, człowiekiem podającym się za antychrysta, który teraz powrócił dokonać Armagedonu. Ale sam Damian nie jest wiele lepszy, po śmierci Bruce’a na rozstajach dobił pewnego paktu. Starciu obu towarzyszy wymiana zdań; Trzeci Duch także podaje się za syna Batmana, który zawarł pakt z diabłem. W końcu Damian wygrywa, bo jak się okazuje zaprzedał duszę za ochronę Gotham, a demon, jak to leży w jego naturze, oszukał Trzeciego Ducha. Apokalipsa nie nastąpi więc dopóki Damian o tym nie zadecyduje.
Czy to wszystko przesada czy nie, zależy od indywidualnych odczuć. Nie wszystko się wyjaśnia, wielu elementom brak też spójności, ale tak czy inaczej żal, że zeszyt ten nie ukazał się w niniejszym wydaniu. Trzeba się jednak cieszyć tym, co mamy, a mamy niezłą historię, dobrze narysowaną i nieźle wydaną. Do tego dodatek w postaci komiksu z 1971 roku, w którym po raz pierwszy pojawia się Talia, średni bardzo, ale wart poznania i tak. Dlatego jeśli lubicie postać Batmana i niezłe amerykańskie komiksy środka, sięgnijcie, nie zawiedziecie się.
|
autor recenzji:
wkp
20.10.2016, 09:33 |